» Pon maja 16, 2011 12:12
Re: Widzę,Czuję.Mam Duszę i Serce.Nas kotów jest wiele.Pomóż.
Wczoraj wyjaśniła się sprawa Frani. Porozmawiałam sobie z Bezdomnym Panem Janeczkiem, na temat tego, co to było w tamtym roku. Porozmawiałam, bo wczoraj Frania dziwnie się zachowywała i myślę ,że chyba już wiem co jest grane.
Mam nadzieję, że pamietacie sytuację sprzed roku, kiedy to wielki kolos wjechał na Tęczę i mielił drzewo.W tym czasie Pan Janeczek opowiadał mi o kociakach, które potem udało się znależć i uratować. O kociakach od tej starej kotki z Tęczy od Gospodarza, co jest już po sterylce.
Więc wtedy Wam pisałam ,ze Frania za wszelka cenę starała się wejść pod tą sterte do zmielenia.Wchodziła na górę jakby chciała się dostac do wewnątrz. Podejrzewałam wtedy, że być może są tam kociaki. Chodziłam, zaglądałam, nasłuchiwałam.
Jednak dopiero teraz wyjaśniłam tą sprawę i wiem na czym stoje. Kiedy wczoraj zobaczyłam ,że Frania ma znowu rujkę, byłam pewna ze coś jest nie tak.Ostatnim razem kiedy dałam na sterylke dwie kotki z Tęczy, pierwszą próbowałam złapać Franię ,ale się nie udało.Przez ten cały czas bacznie ją obserwuje i widzę ze cały czas jej masa się nie zmienia.Nie mogę jej obmacać, bo wiadomo że jest dzika okrutnie, ale wizualnie cały czas wygląda tak samo i apetyt nie uległ zmianie na większy.
Teraz już wiem, ze Frania wtedy próbowała się dostać po tym zwale drzewa, na swój stryszek. Z całą pewnościa nie bylo tam w tamtym roku kociaków, bo Pan Janeczek usłyszałby ich płacz ,gdyby były głodne. Ja sama bym usłyszała, bo byłam tam wiele razy.
Przy altance rosło wtedy drzewo. Frania wchodzila po nim na stryszek. Potem usiłowała to zrobić, po tych zwalonych gałęziach. Nie wiedziałam o tym że Frania cały czas tam pomieszkiwała. Kiedy ścieli drzewo, nie miała jak się tam dostać.Więc próbowała inaczej.Jesienią dostawiliśmy jej tam drabinę.
W tej chwili podejrzewam że Frania jest bezpłodna. Znam ja już prawie trzy lata i nigdy nie miała kociaków. Wczoraj wykazywała objawy rujkowe i nic nie zjadła. Wołała Maciusia zwanego inaczej Javą. To kotek który kiedyś był na Tęczy. Potem wyniósł się na Lotnisko i teraz znów wrócił do nas na Tęczę.Jest codziennie, czeka na jedzonko i o dziwo zdominował Martinka, który się go boi. Zwykle to Martinek ganiał wszystkie kocury. Ale teraz kocurów już nie ma. Są tylko 3. Ostatnie.