Adopcje Puchatkowa VI..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 30, 2011 22:15 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

gosia_paw pisze:Dziewczyny podczytuję miau od dłuższego czasu, bo kocham koty i jestem pewna, że wszystkie też kochacie te zwierzęta. Tym bardziej mi przykro jak same siebie traktujemy. Każda z nas jest inna, ale wszyscy staramy się jak możemy pomagać kotom. Podejrzewam, że ja wg. mojej dalszej rodziny jestem trochę nienormalna w tym względzie, ale tutaj zostałam potraktowana bardzo nieładnie, jakby mi na kotach nie zależało. Myślę, że powinnyśmy się wspierać i pamiętać, że zawsze będziemy się różnić, bo nie ma dwóch jednakowych osób. Pomagamy kotom i to jest najważniejsze, każdy na swój sposób, każdy ma dobre intencje. Odnośmy się do siebie z życzliwością.


:ok: :1luvu:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt gru 30, 2011 22:19 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

Gosia a kto Cię potraktował tak strasznie? 8O
A co jest w sumie tej kotce wziętej z hodowli przez Ciebie??Operowałaś ją z jakiego powodu???
Ta hodowla mnie swoją drogą przeraża...

Aams ja myslę,że wątek puchatkowa zrobił kurcze zwrot o 180 stopni i zwrócił się przeciwko tym,którym miał pomagać.
I jest mi niewymownie przykro z tego powodu.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt gru 30, 2011 22:21 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

kotkins pisze:Aams ja myslę,że wątek puchatkowa zrobił kurcze zwrot o 180 stopni i zwrócił się przeciwko tym,którym miał pomagać.
I jest mi niewymownie przykro z tego powodu.


Jeszcze nie.. chociaż istnieją duże szanse.. :roll:
i jak tak dalej pójdzie, to niewykluczone, że będziesz miała rację.. :?

to może zróbmy cos, co nie pozwoli Ci mieć tej racji.. :)
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt gru 30, 2011 22:25 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

Dobra, po kolei.
kotkins pisze:Zadzwonić do pana i zapytać czy za 100 albo 200 zł nie odda.

Przemyślę.

Basiu a tak szczerze to ile Ty masz kotów?Jak się ma nowy kotek, kupiony dla córeczki??Jak zwykle miałaś udane dokocenie,jestem pewna.

Kot kupiony dla córeczki był małym kociakiem, stąd bardzo prawdopodobne, że dokocenie było udane. Ponadto, w międzyczasie była przeprowadzka do domu o dużej powierzchni (240m2), koty zyskały nowe terytorium do podziału, paradoksalnie teraz mają lepiej niż kiedy żyły w mieszkaniu i było ich mniej.

Rzecz jasna mąż mnie bije ,dziecko mi bierze narkotyki, zostało wczoraj zgwałcone i zmolestowane...psa mi skopali.Dom mi spalili , a koty się pozabijały.Ogólnie rzecz biorąc-TAK- jestem frustratką.
Mam przegrane życie.

Nikt tak nie twierdził. 7księżyc odniosła się tylko do Twoich kotów, które (jak sama piszesz), wiecznie się biją, polują na siebie, drapią, sikają i srają po kątach. Ogólnie - koci armageddon. Przy najlepszych chęciach, nie da się odnieść innego wniosku, bardzo mi przykro.

Swoją drogą, w zacytowanym kawałku pojawił się również tekst o zgwałconym i zmolestowanym dziecku. Czysty przypadek, czy (o zgrozo!) celowo? Jeżeli to pierwsze, to bezmyślność porażająca, jeśli to drugie... to lepiej nie będę komentować.

I tak mnie wkurza niezmierne szczęście 7Księzyc,że MUSZĘ ją prześladować po całym forum.

Nie, Kotkins, Ty po prostu często i kompletnie od czapy przywołujesz 7księżyc. Że "w życiu nie uwierzysz w te bajki, które opowiada", że na pewno nie jest tak, jak pisze. To się zapytam - byłaś, widziałaś? Może jednak tak jest?
Ostatnio byłam w hodowli, gdzie na stałe jest 12 kotów hodowlanych, 2 innych ras, stary, duży pies. I rodzina trzypokoleniowa, w tym najmłodsze ma kilka miesięcy. Jak się darło, to ja miałam ochotę wyjść z siebie. A koty - spokojne. Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że to hodowla, mają te same charaktery, ten sam sposób wychowania itd. Tak, owszem, ma to znaczenie, ale nie tylko to ma znaczenie. Śmiem twierdzić, że osobowość ludzi ma większe znaczenie, atmosfera, którą wokół siebie tworzą, swoista "aura". Koty to zwierzęta bardzo wrażliwe, "przejmują" wiele rzeczy. Twoja aura, Kotkins, jak Cię odbieram tu, po wypowiedziach na forum, jest dla kotów mało sprzyjająca. Twoje reakcje są bardzo neurotyczne, raz w górę, raz w dół, pełna sinusoida, dużo w nich sprzecznych emocji. Może taka jest geneza kłótliwych zachowań Twoich kotów? "Rozładowują" atmosferę?

I napewno jestem z kimś w zmowie.
Z kimś ,kto chyba wysyła drogą radiową złe fluidy.
Ma taką zuuąąą energię, zabójczą wręcz.

Kolokwialnie - a ten tekst to z jakiej paki? Bo nie kumam?

Byś się wstydziła.

Ojjj, nie ona jedna, Kotkins, nie ona jedna.

Nie ilości kotów, ale tonu tego co napisałaś.

Ten fragment też polecam Twojej uwadze, Kotkins.

Przecież KAŻDY może przeczytać tu wątek Neigh i Ezzme.No ,może oprócz tych Twoich postów ,które stamtąd zlikwidowałaś.

I BARDZO DOBRZE, że zlikwidowała! Nikt w internecie nie jest do końca anonimowy, jak się chce, można człowieka rozpoznać. Swoją drogą, w tamtym wątku były właśnie rady, żeby 7księżyc wspomnianych kilka postów zlikwidowała, a teraz - proszę! 7księżyc zlikwidowała, taka zła i podła! Zakłamana, pewnie się wstydzi, ukrywa swoją winę! Co to ma być, Kotkins?

I zobaczyć nasze szeroko otwarte ze zdziwienia oczy i Twoje reakcje.

Powiem tak - Wasze "szeroko otwarte oczy" w wielu momentach były zwyczajnie wredne i niesprawiedliwe. Dobrych kilka razy przypisałyście (nie wszystkie, oczywiście) 7księżyc rzeczy i pomysły, które radykalnie mijały się z tym, co ona pisała. Mówiac krótko - wypaczyłyście jej słowa, i takie wypaczone wyolbrzymiłyście wprost geometrycznie. Powtarzam, nie wszystkie, ale niektóre z Was. Nie będę wskazywać palcem.
Tylko żałuję, że się wtedy nie włączyłam do dyskusji, bo nie chciałam bardziej tego wałkować. Mea culpa.

Może powinnaś coś zrobić z tymi nadmiernymi reakcjami?

Kotkins, Tobie nie tak dawno napisano, cytat "nie oceniam poziomu niczyjej egzaltacji". A cały post był wypunktowaniem przykładów tejże egzaltacji i braku logiki.
7księżyc pisze posty wyważone. Raptem kilka razy, w związku z ogólną stresującą sytuacją życiową, zdarzyło jej się napisać zbyt emocjonalnie i zbyt otwarcie.
Tobie się to zdarza nagminnie. Wniosek?

Jakoś Dalia,której ostatnio napisałyśmy,ze ma za dużo kotów dramatu nie zrobiła i dalej nas lubi.

Raz - napisałaś tylko Ty. Dwa - to były 3 zdania, nie jeżdżenie po kimś przez kilka stron, zarzucając mu ogólną bezmyślność życiową. Obie sytuacje nieporównywalne.

Nie odeszła z płaczem.
Twoja reakcja-wybacz- bardzo przypomina moją podstawówkę.

Czy oprócz radosnego cynizmui poprawienia sobie humoru, tekst o płaczu ma jakiś sens? Bo nie zauważyłam.
A twoje słowa i poziom przytaczanych argumentów, Kotkins, jako żywo często przypomina mi przedszkole.

Słuchajcie a wytłumaczcie mi jedno: dlaczego nie zalicytowałaś LaMonture wcześniej?Nie dałaś swojego maxa i nie poszłaś do pracy??Najwyżej by przelicytowali,ale byłoaby sznsa? 8O
Tak pytam z czystej ciekawości.
Tak zrobiliśmy z Amelką.

Z treści oferty wynika, że obecni właściciele kotki nie należą do odpowiednio świadomych, wiec trzeba się nastawić na koszty pełnego przeglądu weterynaryjnego. Morfologia z biochemią, USG nerek, nie mówiąc już o szczepieniach i sterylce (w końcu miała "tylko jeden miot"). To jest kilkaset złotych, toteż nie widzę powodu, dla którego mam od poczatku szarżować z aukcją, skoro mogę się nastawić i uderzyć na sam koniec. A że jestem prawnikiem, to nawet gdybym wygrała tę aukcję z oszałamiającą sumą 3zł, wiem, jak kotkę odebrać. Z samego prostego faktu, że wygrałam tę aukcję. I osiągnięta cena nie ma tu znaczenia. Ale aspekty prawnicze to nie temat na ten wątek.
Poza tym, ja nie szłam do pracy, tylko jechałam na pogrzeb na drugi koniec Polski. Trochę zmienia to sytuację, bo po pracy miałabym normalnie czas na śledzenie tematu, a tak było to niemożliwe.

I dlaczego 7Księżyc nie zadzwoniła do Ciebie,że jest problem?
Przecież tak by było najprościej!!

Proste - nie ma mojego numeru telefonu. Ustalenia były jasne - 7księżyc ma wolne przedpołudnie, może przypilnować aukcji. Okazało się inaczej, ale tego nie przewidziałyśmy. Koniec rozważań.

EOT

LaMonture

 
Posty: 404
Od: Sob paź 08, 2011 19:37
Lokalizacja: Nowy Jork

Post » Pt gru 30, 2011 22:32 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

kotkins pisze:A co jest w sumie tej kotce wziętej z hodowli przez Ciebie??Operowałaś ją z jakiego powodu???
.

Kotkę przywiozłam w takim stanie, że już następnego dnia byliśmy u weta. Kotka był "zasmarkana" i bardzo ciężko oddychała. Najpierw dostała antybiotyk na infekcję, a po dwóch tygodniach miała między innymi korektę skrzydełek nosowych. Biorąc ją właścicielka powiedziała mi, że taka korekta jest potrzebna, ale nie chcieli '"popsuć" wyglądu, bo to kotka wystawowa. Oprócz nosa miała odklejone rogówki, to był spadek po ciężkich porodach. W pakiecie jeszcze usunęli jej kamień nazębny. Dalej jest na antybiotyku, ale jest już znacznie lepiej.

gosia_paw

 
Posty: 22
Od: Nie mar 13, 2011 21:01

Post » Pt gru 30, 2011 22:58 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

Tylko merytorycznie: LaMonture, przecież pamiętasz historię Bono.Gdyby kotka tego wymagała KAŻDY by pomógł.
Tak jak pomogliśmy Neigh.
Trzeba było licytować!! 8O

Do pozostałych argumentów się nie odniosę.
Nadmienię tylko,że 7Księżyc do dziś traktowałam jako niemal ofiarę.
I istotnie przywoływałam ją kilka razy, zwykle szczerze dziękując za Amelkę.
Do dzisiaj tak było 8O

I Ciebie tez przecież tylko zapytałam ,bo mi się mało logiczne wydało,że takie dobre znajome planując taką akcję nie dały sobie telefonów.My licytując Amelkę poprostu dzwoniłyśmy.I to zadziałało!
Przecież gdybyś zadzwoniła do :Neigh,Dalii,Zabers, Ezzme a nawet do mnie -licytowałbyśmy!!!Tylko musiałbyśmy wiedzieć.Byłam na zakupach ,mogłam pojechać później!~

Nie sądziłam ,że żywisz do mnie aż tak głęboką pogardę i nienawiść. 8O
Nie zaangażowałabym się w sprawę tego kota gdybym wiedziała,że jestem tu tylko niemiłym gościem.

Co do argumentów po ataku 7Księżyca -to- cóż nazwijmy to-były na miarę.
Ja się w poście zaniepokoiłam Twoją wypowiedzią o tym,że ona kupiła kota.Jakkolwiek pomysł nie był mój.Ja tylko zareagowałam.Poprostu nie mogłam uwierzyć,że tak się pomyliłam co do niej.
Znajdź mi jeśli to możliwe ten cytat w którym napisałam,że"w życiu nie uwierzę w bajki,które opowiada 7Księżyc".
Podeślij mi go, bo mam zdaje się rozdwojenie jaźni.
Nadal nie wierzę.

Nie będę już więcej pytać.
Żadnej z Was.

Jeszcze tylko zapytam gosię o operacje odklejenia rogówki.Pytam bo mnie zaciekawiło.
Kto robi takie operacje w Polsce?
Jestem poprostu ciekawa bo okulistyka weterynaryjna w Polsce jest na kiepskim poziomie,a to jest ciekawe dla mnie z nazwijmy to powodów osobistych.

LaMonture wydawało mi się,że się lubimy i jest miło.
Udawałaś tylko?
Po co??
Tak szczerze Ci powiem,że ja tu pytałam Ciebie o aukcję bez cienia napastliwości! 8O

Poprostu mnie zabiłaś tym postem. 8O
Szok.

7Księżyc już na wątku Neigh zamiast argumentować -poprostu się obraziła.
Reakcja była nadmierna moim zdaniem.
Nikt jej nie obrażał, nie napisał o niezrównoważeniu...NIKT tam nie napisał czegos takiego jak Ty tutaj do mnie. 8O

I te koty "s..jące i sikajace po kątach..".

Kurcze. 8O

Podziwiam Twoją odwagę.
I bezpośredniość.
I wiesz może i jestem niezrównoważona (zapewne!) ale prawie się popłakałam czytając to.
Czyli super.
Mam nadziję,że o to Ci LaMonture chodziło.

Nie wiem, poroszę poprostu żeby inni ocenili Twojego posta.
8O

Przecież jeszcze kilka dni temu sama wraz z innymi życzliwie udzialałaś na wątku Ezzme dobrych rad mnie i innym...
Przykro mi ,bo taki Oski Dalii tez leje po katach-znaczy ona tez jest niezrównowazona jak ja??
Kurcze jeszcze raz! 8O

Resztę pozostawiam ocenie autorki wątku.
Gosia napisz jak kot widzi po tym zabiegu,proszę!
Ostatnio edytowano Pt gru 30, 2011 23:54 przez kotkins, łącznie edytowano 1 raz

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt gru 30, 2011 23:38 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

kotkins pisze:Nadmienię tylko,że 7Księżyc do dziś traktowałam jako niemal ofiarę.
I istotnie przywoływałam ją kilka razy, zwykle szczerze dziękując za Amelkę.
Do dzisiaj tak było 8O


Ofiarę?!
Ty się zastanowiłaś co Ty mówisz?
Znasz znaczenie słowa "ofiara"?! Daleko mi do niej!
I nie masz mi za co dziękować, Amelka - to było dla niej nie dla Ciebie!
Nigdy podziękowań nawet nie oczekiwałam!
A teraz właśnie przez wzgląd na to, że jak mówisz masz względem mnie dług wdzięczności bo wiele dla Ciebie zrobiłam, pozwolę sobie z niego skorzystać i poproszę - przestań używać 7ksiezyc jako przykładu gdziekolwiek,w jakimkolwiek temacie, zapomnij że istniałam! - Dziękuję


a odnośnie "było na miarę" - to co napisałam (czego ani odrobinę nie żałuję) to dlatego, że nie pierwszy raz snujesz domysły na mój i moich kotów temat!
Zarzucasz mi kłamstwo!
Ba ... nawet powiedziałabym wiele wyczytać można między słowami, to co napisałam to nie był atak (wiesz ja tez mam uczucia i też mam emocje) - tylko zastanawiałam się ile można wytrzymać Twojego "jeżdżenia" po mnie - jak widać tyle ile dziś i nic więcej!

a tu proszę cytat z 18.12.2011godz. 10:40 str 70 (inny wątek)

kotkins pisze:(..)
Uważam,że 3 koty na 80 metrach to max.
Koty muszą mieć komfort, ja mam domek ale to mieszkanie tak naprawdę (taka mini kamienica-dwa identyczne mieszkania, na górze moi rodzice, klatka schodowa na którą koty wychodzą sporadycznie ,piwnica i strych-zakazane).Ja mam na celu stworzenie im raju a nie "przetrwalni".U mnie jest DOM STAŁY i wszyscy są tu rodziną.Ma być nam wszystkim dobrze i każdy ma mieć swoje miejsce (lejąca na dywanik w łazience Amcia też :mrgreen: ).Dobrze ma być i kotom i mnie.
I reszcie rodziny.
I jamnikowi.
Trudno się dograć , ja nie wierzę w takie bajki o jakich nam tu opowiadała 7 Księżyc: że kot przyjeżdża i już następnego dnia jest zgrany ze stadem ( a jeśli nie to się zgra w ciągu następnych 24 godzin!).Obserwuję koty, potrzebuja czasu, są w stresie.
Chodzi o szczęscie kotów i moje.
KOTY NIE SĄ SZCZĘŚLIWE W DOMU GDZIE NA 40 m JEST ICH 40 np.
Albo persy i bri to nie koty...


to tylko jeden z przykładów Twoich na mój temat wynurzeń ...
nie wymieniasz mnie ot tak sobie ...
nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie wyróżnienia że przywołujesz mój przykład ...
tak na marginesie , zanim adoptowałam devony była wizyta przedadopcyjna, nikt nie zgłaszał zastrzeżeń do warunków w jakich żyją koty, ba nawet były zachwyty jakie one cudne i jak ze sobą świetnie żyją!
Przecież Neigh gdyby usłyszała cokolwiek na nie o warunkach, o mnie, nie oddałaby mi devonów prawda?

Teraz już EOT na prawdę!

aamms - bardzo przepraszam za to co się u stało, nie było to zamierzone - przepraszam
7ksiezyc
 

Post » Pt gru 30, 2011 23:41 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

kotkins pisze:Jeszcze tylko zapytam gosię o operacje odklejenia rogówki.Pytam bo mnie zaciekawiło.
Kto robi takie operacje w Polsce?
Jestem poprostu ciekawa bo okulistyka weterynaryjna w Polsce jest na kiepskim poziomie,a to jest ciekawe dla mnie z nazwijmy to powodów osobistych.
Gosia napisz jak kot widzi po tym zabiegu,proszę!

Jestem z Katowic i leczę Łezkę na Brynowie. Początkowo chciałam jej tylko wykonać korektę skrzydełek nosowych, bo to było pilne, a w dalszej kolejności jechać na wizytę do dr Garncarza. Na jego stronie internetowej przeczytałam, że przyjmuje też poza Warszawą, tylko trzeba sprawdzić termin. Na Brynowie przekonano mnie jednak, że wszystko zrobią pod jedną narkozą. Korekta nosa wyszła bardzo dobrze i pomogła, ale oko wg. mnie wygląda gorzej niż przed zabiegiem. Za dwa tygodnie mam się zgłosić do kontroli i chcą poprawić oko. Ale ja już to przemyślałam i nie zgodzę się na kolejną operację. Pierwsza nic nie pomogła. Całe szczęście, że drugie oko ma w znacznie lepszym stanie. Poza tym kotka czuje się u nas od początku jakby to był jej dom (co mnie zaskoczyło, bo Ikar trochę płakał na początku), przychodzi do głaskania, dużo je, mruczy. Jestem zła, że ta operacja nie pomogła nic. A najgorsze jest to, że lekarz sprawiał wrażenie, jakby to była dla niego "bułka z masłem". Miałam złe przeczucia, ale nie jestem weterynarzem. Łezka ma już takie oczy sześć lat, częściowo widzi i w domu dobrze sobie radzi, tak więc nie wiem, czy będę ją narażać na dalsze zabiegi.

gosia_paw

 
Posty: 22
Od: Nie mar 13, 2011 21:01

Post » Pt gru 30, 2011 23:45 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

gosia_paw pisze:
kotkins pisze:Jeszcze tylko zapytam gosię o operacje odklejenia rogówki.Pytam bo mnie zaciekawiło.
Kto robi takie operacje w Polsce?
Jestem poprostu ciekawa bo okulistyka weterynaryjna w Polsce jest na kiepskim poziomie,a to jest ciekawe dla mnie z nazwijmy to powodów osobistych.
Gosia napisz jak kot widzi po tym zabiegu,proszę!

Jestem z Katowic i leczę Łezkę na Brynowie. Początkowo chciałam jej tylko wykonać korektę skrzydełek nosowych, bo to było pilne, a w dalszej kolejności jechać na wizytę do dr Garncarza. Na jego stronie internetowej przeczytałam, że przyjmuje też poza Warszawą, tylko trzeba sprawdzić termin. Na Brynowie przekonano mnie jednak, że wszystko zrobią pod jedną narkozą. Korekta nosa wyszła bardzo dobrze i pomogła, ale oko wg. mnie wygląda gorzej niż przed zabiegiem. Za dwa tygodnie mam się zgłosić do kontroli i chcą poprawić oko. Ale ja już to przemyślałam i nie zgodzę się na kolejną operację. Pierwsza nic nie pomogła. Całe szczęście, że drugie oko ma w znacznie lepszym stanie. Poza tym kotka czuje się u nas od początku jakby to był jej dom (co mnie zaskoczyło, bo Ikar trochę płakał na początku), przychodzi do głaskania, dużo je, mruczy. Jestem zła, że ta operacja nie pomogła nic. A najgorsze jest to, że lekarz sprawiał wrażenie, jakby to była dla niego "bułka z masłem". Miałam złe przeczucia, ale nie jestem weterynarzem. Łezka ma już takie oczy sześć lat, częściowo widzi i w domu dobrze sobie radzi, tak więc nie wiem, czy będę ją narażać na dalsze zabiegi.


Bardzo Cię proszę, naraź ją na konsultacje u dr Garncarza..
Koniecznie.. bo warto! dla dobra kici.. :)
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt gru 30, 2011 23:49 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

aamms pisze:
gosia_paw pisze:Bardzo Cię proszę, naraź ją na konsultacje u dr Garncarza..
Koniecznie.. bo warto! dla dobra kici.. :)

Planujemy 3,4 marca zapisać się na wizytę w Opolu do dr Garncarza. Nie będę jej już robić zabiegu na oczy na Brynowie.

gosia_paw

 
Posty: 22
Od: Nie mar 13, 2011 21:01

Post » Pt gru 30, 2011 23:50 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

gosia_paw
dr Garncarz przyjmuje poza Wawą ale zabiegi wykonuje tylko w Wawie
my Lucka na odpreparowanie kanalika łzowego woziliśmy do niego do Warszawy (zabiegi robi tylko u siebie w gabinecie), wcześniej konsultacje mieliśmy w połowie drogi jak przyjmował w Olsztynie - ale uważam że warto
Genialny lekarz i przede wszystkim człowiek :)
7ksiezyc
 

Post » Pt gru 30, 2011 23:52 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

7ksiezyc pisze: ale uważam że warto
Genialny lekarz i przede wszystkim człowiek :)


dokładnie.. właśnie tak! :ok: :1luvu:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt gru 30, 2011 23:54 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

7ksiezyc pisze:gosia_paw
dr Garncarz przyjmuje poza Wawą ale zabiegi wykonuje tylko w Wawie
my Lucka na odpreparowanie kanalika łzowego woziliśmy do niego do Warszawy (zabiegi robi tylko u siebie w gabinecie), wcześniej konsultacje mieliśmy w połowie drogi jak przyjmował w Olsztynie - ale uważam że warto
Genialny lekarz i przede wszystkim człowiek :)

Jeśli tylko się da to zrobimy wszystko, co można, żeby pomóc Łezce. Na szczęście mój mąż też jest bardzo zainteresowany tematem i to nawet On znalazł dr Garncarza. :)

gosia_paw

 
Posty: 22
Od: Nie mar 13, 2011 21:01

Post » Pt gru 30, 2011 23:57 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

LaMonture pisze:Dobra, po kolei.
kotkins pisze:Zadzwonić do pana i zapytać czy za 100 albo 200 zł nie odda.

Przemyślę.

Basiu a tak szczerze to ile Ty masz kotów?Jak się ma nowy kotek, kupiony dla córeczki??Jak zwykle miałaś udane dokocenie,jestem pewna.

Kot kupiony dla córeczki był małym kociakiem, stąd bardzo prawdopodobne, że dokocenie było udane. Ponadto, w międzyczasie była przeprowadzka do domu o dużej powierzchni (240m2), koty zyskały nowe terytorium do podziału, paradoksalnie teraz mają lepiej niż kiedy żyły w mieszkaniu i było ich mniej.

Rzecz jasna mąż mnie bije ,dziecko mi bierze narkotyki, zostało wczoraj zgwałcone i zmolestowane...psa mi skopali.Dom mi spalili , a koty się pozabijały.Ogólnie rzecz biorąc-TAK- jestem frustratką.
Mam przegrane życie.

Nikt tak nie twierdził. 7księżyc odniosła się tylko do Twoich kotów, które (jak sama piszesz), wiecznie się biją, polują na siebie, drapią, sikają i srają po kątach. Ogólnie - koci armageddon. Przy najlepszych chęciach, nie da się odnieść innego wniosku, bardzo mi przykro.

Swoją drogą, w zacytowanym kawałku pojawił się również tekst o zgwałconym i zmolestowanym dziecku. Czysty przypadek, czy (o zgrozo!) celowo? Jeżeli to pierwsze, to bezmyślność porażająca, jeśli to drugie... to lepiej nie będę komentować.

I tak mnie wkurza niezmierne szczęście 7Księzyc,że MUSZĘ ją prześladować po całym forum.

Nie, Kotkins, Ty po prostu często i kompletnie od czapy przywołujesz 7księżyc. Że "w życiu nie uwierzysz w te bajki, które opowiada", że na pewno nie jest tak, jak pisze. To się zapytam - byłaś, widziałaś? Może jednak tak jest?
Ostatnio byłam w hodowli, gdzie na stałe jest 12 kotów hodowlanych, 2 innych ras, stary, duży pies. I rodzina trzypokoleniowa, w tym najmłodsze ma kilka miesięcy. Jak się darło, to ja miałam ochotę wyjść z siebie. A koty - spokojne. Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że to hodowla, mają te same charaktery, ten sam sposób wychowania itd. Tak, owszem, ma to znaczenie, ale nie tylko to ma znaczenie. Śmiem twierdzić, że osobowość ludzi ma większe znaczenie, atmosfera, którą wokół siebie tworzą, swoista "aura". Koty to zwierzęta bardzo wrażliwe, "przejmują" wiele rzeczy. Twoja aura, Kotkins, jak Cię odbieram tu, po wypowiedziach na forum, jest dla kotów mało sprzyjająca. Twoje reakcje są bardzo neurotyczne, raz w górę, raz w dół, pełna sinusoida, dużo w nich sprzecznych emocji. Może taka jest geneza kłótliwych zachowań Twoich kotów? "Rozładowują" atmosferę?

I napewno jestem z kimś w zmowie.
Z kimś ,kto chyba wysyła drogą radiową złe fluidy.
Ma taką zuuąąą energię, zabójczą wręcz.

Kolokwialnie - a ten tekst to z jakiej paki? Bo nie kumam?

Byś się wstydziła.

Ojjj, nie ona jedna, Kotkins, nie ona jedna.

Nie ilości kotów, ale tonu tego co napisałaś.

Ten fragment też polecam Twojej uwadze, Kotkins.

Przecież KAŻDY może przeczytać tu wątek Neigh i Ezzme.No ,może oprócz tych Twoich postów ,które stamtąd zlikwidowałaś.

I BARDZO DOBRZE, że zlikwidowała! Nikt w internecie nie jest do końca anonimowy, jak się chce, można człowieka rozpoznać. Swoją drogą, w tamtym wątku były właśnie rady, żeby 7księżyc wspomnianych kilka postów zlikwidowała, a teraz - proszę! 7księżyc zlikwidowała, taka zła i podła! Zakłamana, pewnie się wstydzi, ukrywa swoją winę! Co to ma być, Kotkins?

I zobaczyć nasze szeroko otwarte ze zdziwienia oczy i Twoje reakcje.

Powiem tak - Wasze "szeroko otwarte oczy" w wielu momentach były zwyczajnie wredne i niesprawiedliwe. Dobrych kilka razy przypisałyście (nie wszystkie, oczywiście) 7księżyc rzeczy i pomysły, które radykalnie mijały się z tym, co ona pisała. Mówiac krótko - wypaczyłyście jej słowa, i takie wypaczone wyolbrzymiłyście wprost geometrycznie. Powtarzam, nie wszystkie, ale niektóre z Was. Nie będę wskazywać palcem.
Tylko żałuję, że się wtedy nie włączyłam do dyskusji, bo nie chciałam bardziej tego wałkować. Mea culpa.

Może powinnaś coś zrobić z tymi nadmiernymi reakcjami?

Kotkins, Tobie nie tak dawno napisano, cytat "nie oceniam poziomu niczyjej egzaltacji". A cały post był wypunktowaniem przykładów tejże egzaltacji i braku logiki.
7księżyc pisze posty wyważone. Raptem kilka razy, w związku z ogólną stresującą sytuacją życiową, zdarzyło jej się napisać zbyt emocjonalnie i zbyt otwarcie.
Tobie się to zdarza nagminnie. Wniosek?

Jakoś Dalia,której ostatnio napisałyśmy,ze ma za dużo kotów dramatu nie zrobiła i dalej nas lubi.

Raz - napisałaś tylko Ty. Dwa - to były 3 zdania, nie jeżdżenie po kimś przez kilka stron, zarzucając mu ogólną bezmyślność życiową. Obie sytuacje nieporównywalne.

Nie odeszła z płaczem.
Twoja reakcja-wybacz- bardzo przypomina moją podstawówkę.

Czy oprócz radosnego cynizmui poprawienia sobie humoru, tekst o płaczu ma jakiś sens? Bo nie zauważyłam.
A twoje słowa i poziom przytaczanych argumentów, Kotkins, jako żywo często przypomina mi przedszkole.

Słuchajcie a wytłumaczcie mi jedno: dlaczego nie zalicytowałaś LaMonture wcześniej?Nie dałaś swojego maxa i nie poszłaś do pracy??Najwyżej by przelicytowali,ale byłoaby sznsa? 8O
Tak pytam z czystej ciekawości.
Tak zrobiliśmy z Amelką.

Z treści oferty wynika, że obecni właściciele kotki nie należą do odpowiednio świadomych, wiec trzeba się nastawić na koszty pełnego przeglądu weterynaryjnego. Morfologia z biochemią, USG nerek, nie mówiąc już o szczepieniach i sterylce (w końcu miała "tylko jeden miot"). To jest kilkaset złotych, toteż nie widzę powodu, dla którego mam od poczatku szarżować z aukcją, skoro mogę się nastawić i uderzyć na sam koniec. A że jestem prawnikiem, to nawet gdybym wygrała tę aukcję z oszałamiającą sumą 3zł, wiem, jak kotkę odebrać. Z samego prostego faktu, że wygrałam tę aukcję. I osiągnięta cena nie ma tu znaczenia. Ale aspekty prawnicze to nie temat na ten wątek.
Poza tym, ja nie szłam do pracy, tylko jechałam na pogrzeb na drugi koniec Polski. Trochę zmienia to sytuację, bo po pracy miałabym normalnie czas na śledzenie tematu, a tak było to niemożliwe.

I dlaczego 7Księżyc nie zadzwoniła do Ciebie,że jest problem?
Przecież tak by było najprościej!!

Proste - nie ma mojego numeru telefonu. Ustalenia były jasne - 7księżyc ma wolne przedpołudnie, może przypilnować aukcji. Okazało się inaczej, ale tego nie przewidziałyśmy. Koniec rozważań.

EOT


I nadal nie mogę w to uwierzyć...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob gru 31, 2011 0:02 Re: Adopcje Puchatkowa VI..

Bardzo proszę o dalszą wymianę poglądów na pw..
ten wątek jest wątkiem adopcyjnym dla puchatków..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, Google [Bot] i 52 gości