Padło mi wszystko. Telefon komórkowy, laptop tez jedzie na oparach. Podobnie ja. Stąd nic nie piszę.
Byłam na weekend u Mamy z DeeDee. W tyn czasie totalnie rozłozyła się Nutka - zaraziła się od Mileny, ale etap wysięku surowiczego z oka był podczas mojej nieobecności. W poniedziałek wieczorem podałam synulox. We wtorek rano też, już w oku była ropa, wieczorem oko było tak bardzo spuchnięte, ze nie mogła go otworzyć. W końcu się udało, wylała się ropa, trzecia powieka apuchnieta, bardzo przekrwiona, oka nie widac. Pobiegłam wczoraj na cito z rana do wet na osiedlu. Nigdy tam nie ma kolejek, zwłaszcza o tej porze. Wczoraj była. 3 osoby, każda po pół godziny. Zalecenie kontynuacji synulou, a jak wieczorem nie będzie poprawy to zmiana na unidox, który jest silniejszy, jak się okazało. Wieczoem juz troche lepiej, zeszła opuchlizna, dzisiaj trzecia powieka jest trochę obrzęknieta, przekrwiona bardzo, ale widac oko. Więc nie zmieniłam antybiotyku.
W niedzielę towarzystwo nic nie zjadło - w poniedziałek wyniosłam całą tackę z górką mokrej kary dla wolnożyjących. Mika wyglądała strasznie - zapadnięte boczki. Ugotowałam jej ryby, już mi było wszystko jedno, ze fosfor, chciałam, aby zaczęła jeść. Nadrobiła. Już jest dobrze, futro też ładne, troszkę schudła, no ale gorąco jest i koty, oprócz Notki

, mniej jedzą.
Milenie wystarczyło 5 dawek synuloxu z zalecanych 8. Na szczęście.