zaczynam pisać od doopy strony
dzisiejsza wieczorna łapanka z wiesiaczkiem1 na ul. Ceramicznej u p. Jana
wiesiaczek po mnie przyjechała do szkoły
zapawowałyśmy majdan do autka i ruszyłyśmy prując bolidem gęstą mgłę
trochę nam czasu zeszło, zanim znalzłyśmy ukrytą wśród blokowiska w/w wąską uliczkę i trzy przycupnięte przy niej, pamiętające pewnie czasy międzywojenne, malutkie parterowe domki z ogródkami
p. Jan i jego koty przywitały nas w drzwiach
(p. Jan ma dużo kotów - wszystkie kotki są wycięte, zostały do złapania kocury i jedna wiosenna kotka w ciąży)
postawiłyśmy łapkę w zadbanym ogródku tuż nad oczkiem wodnym

wiesiaczek rozmawiała z p. Janem, ja wróciłam do sieni zmontować kontener
ledwo to zrobiłam, kot był w klatce
własnym oczom nie wierzyłyśmy, ale to była właśnie ta po którą przyjachyłyśmy - ta nowa, młoda kocica w ciąży!

potem się jeszcze co chwila ktoś łapał i trzeba było go wypuszczać, bo wycięte
potem p. Jan mnie zawołal, bo złapał ręcznie jednego ze swoich nie wykastrowanych kocurów
wielkiego, czarnego długowłosego kocura
wspólnymi siłami udało się nam go upchnąć do kontenera


a potem zaraz złapał się następny kocur

a potem przyszła p. Ania co tam niedaleko mieszka (od niej dostałam informację o ciężarnej)
obeszłyśmy jeszcze pozostałe dwa domki, pytając o koty
są
są i trzeba je będzie wyciąć
kocury jeszcze w tym roku
kotki wczesną wiosną
-------
szkoda, że dziewczyny, które łapały tam w zeszłym roku kocice na zabiegi, nie poprosiły w lecznicy o nacięcie uszu!
większość kotów p. Jana jest bura i mimo, że p. Jan je dobrze zna, miał pewne wątplwości co do tego burego kocura
jadąc już spowrotem do szkoły, nasze wątliwości rozwiał zapach...
obwąchałam jeszcze w szkole dwa kocurowe kontenery - bez wątpienia w obu jaja jak berety
schowałam koty do magazynku, mając nadzieję, że smród nie zabije rano Pani Sprzątaczki
jutro rano z wiesiaczkiem zawieziemy ten żywy towar do Oazy
a przy okazji zapytam jak się czuje Freja
---------------------------
wczoraj (06.12.2014), czyli sobotni poranek z Jolą Dworcową
do złapania maluchy i ich niełapalna matka
przyjechałam do Joli z kontenerami
Jolka była jeszcze w rajtkach, ale kawa już pachniała
i kawałek babki piaskowej polanej czekoladą też pachniał
zjadłam, wypiłam
w tym czasie Jola uzupełniła garderobę
poszłyśmy na ul. Tuwima 49 (już tam pod koniec sierpnia łapałyśmy 4 kociaki)
rozłożyłyśmy majdan w bramie
Jola pokiciała, kociaki wybiegły

kaltka była zasłonięta przez wrota bramy, co by matka nie widziała jak się malce łapią

kociaki szybciutko zwęszyły wędzoną makrelę (podgrzaną na Jolinym cycku) i weszły

a Jola się zakradła i zamknęła
uff, pierwszą i łatwiejszą sprawę mamy z głowy

i tak jak poprzednim razem, maluchy są kosmate
to z przodu bardziej, to z tyłu lekuchno mniej
no to teraz przyszła kolej na matkę
weź z domu sznurek - powiedziała mi przez telefon w wieczór poprzedzający
no to wzięłam
Jola spreparowała klatkę i postawiła pod komórkami

pojawiły się wycięte już koty
schowałyśmy się za przymkniętymi wrotami
pojawiła się matka

a potem zaczęły się kocie podchody:
ja robiłam zdjęcia z półpiętra klatki schodowej




a Jola czatowała ze sznurkiem, podglądając kocie podchody przez szparę w zamkniętych wrotach

w momenie kiedy w kadrze pojawił się ten facet z wiadrami i psem, Jola pociągnęła za sznurek
w klatce zamknęły się dwie kocice
ta nasza i bura wycięta

burą Jola wyciągnęła ręcznie górą
czarną trzeba było przepakować do kontenera
musiałyśmy trochę głęboko pooddychać, co by się uspokoić
a potem rach-ciach i kotka w kontenerze wylądowała

chuda, skołtuniona z przebarwieniami czarnego futra i kudłata jak jej dzieci rzucała się po kontenerze
zamówiłam transport i pognałam do Perełki, a Jola do domu
kociaki, to dwie dziewczynki


ok. 8 tygodni, waga nieco owyżej 700 g., zapchlone niemiłosiernie
a ta bardziej kosmata na dodatek jeszcze skołtuniona
dostały na pchły i na robale i już wiesiaczkiem pierwszym zawiozłam je do Lucynki
---------------------------
i jak zwykle wielkie dzięki dla Lecznic Perełka i Oaza
i jak zwykle wielkie dzięki dla wiesiaczka1 za autko
---------------------------
... mry!
[edit] a teraz idę do domu napić się piwa