Jak na razie rozsądnych telefonów i @ nie ma
Był jeden prawi rozsądny, ale wszystko rozbiło się o zabezpieczenie okien, po co skoro:
"koty nigdy nie są bez opieki, a okna nie są otwarte, więc na pewno same nie wyskoczą".
Od tego czasu pan się więcej nie odezwał.
Z Karolką wciaż tak "w kratkę", jak kilka dni jest ok, to potem jakiś daje mi w kość po psychice.
Niedziela była ciężka i naprawdę myślałam, że znowu zaczyna się kryzys i trzeba będzie przejść na kroplówki, bo wieczorem znowu wymiotowała.
Na szczęście na razie jest ok, tylko karmienie to znowu dawanie jej co 2-3 godzinki po łyżce mokrego do zlizywania. Przeszłam na pasztety Miramora, bo teraz to chętnie je i nic się nie dzieje.
Reszta felvików się cieszy, bo dobre żarełko dostają, tylko że dziennie 6 puszek w ten sposób idzie

.
Pomimo smarowania dziąsła wciąż ma zaognione, a oczka też na granicy (zakraplam Braunolem). Humorek trochę siadł, ale dzisiaj rano miała chwilę głupawki
Takta oczy też wciąż niefajnie, a w dodatku znowu musi go bardziej szczypać po Braunolu głównie. Bidulek próbuje się przede mną chować jak struś, jak główkę schowa to przecież kota nie znajdę...
Dzisiaj zadzwonię do okulistki i zapytam, czy znowu nie dodać czegoś p/bólowego, bo bezpośrednio po wizytach i po czyszczeniu gałki z martwego naskórka daję mu dodatkowo Atropinę i wtedy jest super -oczka nie bolą i mogę lać krople bez problemu, a teraz widzę że jest gorzej
Już trzy miesiące baterii kropli, a poprawa raz jest, raz nie ma
Tysia trzyma się najlepiej,ale jej też zaczęłam smarować dziąsła, bo ma lekko zaognione.
Ciągle ładuję w nich wzmacniacze, dostają to Lysine i wciąż nie jest idealnie.
Ale nie jest też zupełnie źle i z tego się cieszę
Na koniec tygodnia szykujemy się na kastrację Zenka, oby przeszedł to bez problemów.
U Bajki skończyłam podawanie sterydu i na razie jelita pracują ok. To już druga taka próba. Poprzednio od razu po odstawieniu było gorzej, teraz może się uda.
Rysi znów bardziej łzawią oczka, więc też komplet kropli w robocie (okulistka dała mi wytyczne co podawać w takich sytuacjach, więc spokojnie mogę leczyć bez wizyty, przynajmniej dopóki jest w miarę ok).
Czarny Placek wydrapał sobie łysą plamkę między łopatkami i nie wiem czy to ze stresu po przyjściu Zenka, czy coś innego, ale skóra jest zupełnie ładna, bez żadnych strupków i więcej tam się już nie drapie. Tylko taka biała kropa na czarnym tle.
No i pod koniec tygodnia jedziemy po Kubusia, a z nim przyjedzie druga koteczka, którą Pani przygarnęła koło roku temu i teraz też musi coś z nią zrobić.
Jakoś to będzie
