» Nie lis 28, 2010 22:51
Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż
Mam problem, dzięki mamie Blusi. Otóż dzisiaj przyjrzałam sie kociakowi, co go widziałam kilka dni temu na chodniku. Dzisiaj ten kociak, krzyczał z głodu w niebogłosy, kiedy nakładałam jedzonko Sarze, Szarusiowi, Marcysi, Sabince, Duzemu Misiowi i Perełce. To zupełnie inny kociak i na pewno nie jest to kociak od Blusi. Podobny, bo maść taka sama, ale ten to raczej koteczka i ma biała przegródkę na nosku jak Majka Serum.
Do drugiego kociaka leciałam dzisiaj na szybko z budką. Więc tak. Mama Blusi pogubila lub porozrzucała mi te koty po całej ulicy. Jeden szybko wyczuł co jest grane i ze jak lecą koty, to trzeba lecieć, bo idzie jedzenie. Jest zagubiony, ale jakos na razie daje sobie rade. Potrafi nawet warczeć przy jedzeniu na dorosłe koty. Myslę ze to kocurek. Choć pewnosci nie mam. Generalnie juz go widziałam w innym miejscu. W tym nowym, czyli przy stadzie kilku kotów jest od wczoraj.Jak jechałam na działki, widziałam go tam pierwszy raz. Dzisiaj wybiegł z dorosłymi kociakami. Było to nawet dość przykre, bo biedny biegł próbujać się przykleic do Blusi, i na dobra sprawe nie patrzał wcale gdzie i po co biegną koty, tylko biegł za nimi, chyba prowadzony instynktem. Normalnie tak mi sie go żal zrobilo, ze jak im dałam jesc, to wrócilam do domu po dokladkę, wziełam z domu grubą nie noszona kurtke i polarowa bluzę. Wpakowałam to wszystko do budki, tej co przywiozłam po Puchaczu i zaniosłam mu tam biegusiem.Dałam jedzonka, ustawilam budkę i kiedy potem jechałam tamta drogą, widziałam ze malec siedzi na budce.
Duzo gorsza sytuacja sie przedstawia z ta malutka koteczką. Myślę że to jego siostra. Zeby sie dostac do jedzenia, musi przebiec ulice. To wykluczone, bo jeżdzi tam sporo samochodow i to dosc szybko. Tam gdzie jest, nie moge jej karmic,a ona zostac tam tez nie moze, bo miałam juz przeboje z człowiekiem, który tam mieszka. Jeśli ja wypatrzy....Będzie żle.Dzisiaj zostawilam jej jedzonka, ale nie moge robic tego codziennie, bo facet mnie wypatrzy i pogoni.Juz kilka razy kiedyś to zrobił.
Malutka jest przerazona. Próbowała sie dzisiaj przykleić do Sary. Sara ja potraktowała krótko i nie przyjemnie. Bardziej taktowny był Szaruś. Kicia chodzi za kotami. Wola mamę. Jest jej zimno. Trzesie sie, ale nie pozwala do siebie podejść.Zostać tam nie moze. Nie przezyje zimy. Okienka piwniczne sa wokolo zamknięte na cztery spusty, a budki z tego rejonu musiałam pozabierać, bo przeszkadzały.
Godzinę czasu dzisiaj poswieciłam, aby małą przekonać do siebie. Tylko raz udało mi sie ja pogłaskac, kiedy Szaruś jadł ona podeszła blizej.Jest wychudzona. Najadła sie sporo ,to dzisiaj brzuszka dostała. Co gorsza nie widuje jej tam codziennie.
Muszę ja jakoś dorwać i zabrać stamtad.Nie poradzi sobie. Placze bardzo głosno. Płakała nawet jak juz sie najadła. Było jej zimno. Jutro będe próbować, o ile sie pokaze. Zabiore ja na działkę do Balbinki. Nie widzę innego rozwiazania i zycia dla niej w tym miejscu. Pierwszy mocniejszy snieg czy mróz ja załatwi.A jeśli nie, to ktoś ja wypatrzy i... Obiecałam sobie ze wiecej takich cyrków nie bedzie. Mama Blusi w pierszej kolejnosci zostanie wysterylizowana wiosna. Teraz ja mam problem, kociaki maja problem a kotka ma to w nosie.