Kocchane, dziękuję
Józinek przeszedł test supresji bardzo dobrze, tzn. nie ma nadczynności tarczycy (za pól roku powtórka)

To wielka, wielka ulga!!! Niestety objawy się utrzymują. Dajemy mu czas przy zróżnicowanej diecie i i jeśli sytuacja się nie zmieni czeka nas dalsza zaawansowana diagnostyka. Wiem, że wyleczymy Józinka jeśli coś w nim siedzi - to moje słońce jest
Laleczek nie cieszy się żadnym zainteresowaniem adopcyjnym

Na szczęście jestem w stanie go utrzymać (przecież całe leczenie odbywało się sponsorsko

) i mieć w domu tak długo jak będzie trzeba, bez szkody dla psychiki rezydentów. Z czasem tracę wiarę, że znajdziemy mu kochających Dużych. Może dlatego, że przeżywam ostatnio bardzo trudny okres - powoli gaśnie moja najdroższa Babunia....................................
Jestem słabsza, bardzo, potwornie smutna, ale staram się mobilizować i maksimum dobrej energii i pogody ducha zostawiać przy Babci - tyle tylko możemy teraz dla niej zrobić. I przy niej być.
Oczywiście życie nie chce choć na moment przystanąć, toczy się dalej - jeden z moich podopiecznych w kierskim stadku zachorował. Po zabiegu trafił do mojej sypialni i niestety mój przyjaciel Biały pokazał mi wszystkimi sposobami, że On wybiera łóżko, nie wolność. Uważam, że koty wolno żyjące mają prawo do wolności i zamykanie dzikich kotów budzi mój największy sprzeciw (chyba że po sterylkach,na leczenie -na chwilę). Biały mieszkał nad jeziorem, nie na środku skrzyżowania, więc bezpiecznie (ludzie, którzy topili stado już tam nie pracują) i nie chciałam go na siłę uszczęśliwiać (zwłaszcza, że za kratami schronisk czeka tyle bied w beznadziejnej sytuacji). Jednak Biały mnie przekonał (dziki nie jest wcale), a że znam go już od ponad 2 lat, to uwierzyłam. W tym momencie pojawiła się panika pt. "przy tej ilości kotów absolutnie nie mogę mieć kolejnego tymczasa", przecież nie każę mu czekać w zamkniętej sypialni na DS. Rozpacz, strach, bezradność i poczucie odpowiedzialności doprowadziły mnie prawie do histerii i w tym momencie pojawiła się pomocna dłoń mojej drogiej koleżany z Agapeanimali. Gosia zaproponowała, że po wyleczeniu Białego da mu tymczas u siebie. I tym samym uratowała mi życie

, a na pewno równowagę psychiczną. Gosiu

nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, zwłaszcza w tym momencie. Dziękuję
Reszta Ukochań ma się świetnie, Lalek z Bąblem tłuką wszystko co uda im się stratować, wykończyli już prawie wszystkie moje roślinki

Ale pewnie wiosna wreszcie nadchodzi

Szalona Mela z Budrysem nadal konsekwentnie usiłują świat zadziwić swoim nieDelikatnym obłędem
Wybaczcie jeśli nie piszę u Was, ale staram się czytać i myślami jestem - naprawdę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ściskam Was, kochane cioteczki baaaaaardzo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I kończę wypłakiwanie się w rękaw
Tylko tak przepotwornie smutno i boję się...