Jadwiga Bigoszewska jest rencistką z niewielkim świadczeniem. W domu ma pod opieką
jedenaście kotów (w tym jeden po pięciu operacjach nowotworu) i dwa psy. Mimo to nie potrafi przejść obojętnie obok bezdomnych zwierząt, których pełno na łódzkich ulicach. Obecnie dokarmia 60 takich stworzeń i już martwi się, co to będzie zimą. Czy ze skromnych środków, bez wsparcia innych ludzi będzie w stanie pomóc bezdomnym zwierzakom?
– Najbardziej martwię się trójką młodych kotów z matką, które ktoś po prostu wyrzucił z domu – opowiada pani Jadwiga. – Aż mi się serce kraje na ich widok. Matka wygląda jak rasowa syberyjka, jest zadbana, szuka kontaktu z ludźmi. Jej młode czarne jak sadza mają już
kilka miesięcy. Chciałabym, żeby ktoś je przygarnął. Ja sama nie dam rady się nimi opiekować, bo zwyczajnie brakuje mi pieniędzy na karmę dla nich. Każdego dnia pani Jadwiga musi wy-
gospodarować kilka godzin, żeby objechać wszystkie swoje znajdy i wykarmić je. Posiłki przygotowuje z najtańszego drobnego makaronu i dużych puszek dla kotów, które miesza razem. Do tego porcja suchej karmy. Żeby kupić jedzenie dla wszystkich kotów, zastawiła nawet w lombardzie telefon komórkowy. Dostała 50 zł.
– Zbieram puszki po napojach i sprzedaję, a za zarobione pieniądze kupuję leki dla kotów – tabletki antykoncepcyjne, antybiotyki – dodaje łodzianka.
– Na szczęście mogę liczyć na pomoc dobrych ludzi i lekarzy z jednej z lecznic, gdzie
moje bezdomne koty leczą darmo.
Wiem, że osoba od której dostałam numer telefonu p. Bigoszewskiej miała zrobić jakąś zbiórkę, ale chyba jej się to też nie udało

Wiem, że ta kandydatura nie jest może mocno poparta faktami, ale jest niemedialna, a nam w Pakcie zależy na tym żeby pomagać właśnie takim osobom


