JA może nie będę komentować tego kotfora co się dziś złapał....Diabeł wcielony normalnie. Ale po kolei
Pojechałam rano na zdjęcie szwów kici czarnulki z Parkowej. (zdobyłam sprawność zdejmowacza szwów

Pani przetrwała codzienną kupę na łóżku i łapoczyny z rezydentką. Poza tym okazało się, że niedawno była domkiem tymczasowym TOZu dla suni- Majki, postrzelonej śrutem, którą jej własicielka kazała uspić. Nie pamiętam czy o tym pisałam- psiunia była operowana w Zwierzaku pomimo "dyspozycji" właścicielki. I potem nie bardzo było co z nią zrobić. Akurat byłam z jakimś kiciem i wszyscy stali nad ta biedną psiną i kombinowali gdzie by ją upchnąć na kilka dni... Więc naprawdę super pani

Zawiozłam tez wczoraj złapanego błekitnookiego białaska do Kochanej Nakashy. Kić był zadziwiająco grzeczny w samochodzie, nawet nie wyglądał na przerażonego. Mam nadzieję, że się troszkę ucywilizuje, bo już są o niego zapytania....
A potem... potem odebrałam kotę z Canwetu. kota po godzinie od podania narkozy była już w pełni obudzona



Kicię(a dokładniej szatana wcielonego)zapędziliśmy do transportera. I do Zwierzaka-z nadzieją, że może jakby dostała "głupiego jasia" to może by sę dała zapakować w skarpetę...
Na polu walki został mój mąż i brat - ja musiałam zająć się na chwilę pracą

Dostała zastrzyk i oszalała. Dała się obejrzeć, że niby grzeczna kicia. A potem nikt już nie był w stanie nad nią zapanować.
Łapali ją z 40 minut.
Brat trzymał ja za twarz, mąż za łapy, pani doktor za kark a pan doktor pakował


Szatan pojechał do brata. W obliczu wiedzy o jej usposobieniu pod znakiem zapytania stoi agroturystyka u AniHili.Najpierw chyba musimy odprawić jakieś egzorcyzmy....Choć może do jutra panna spokornieje.
Mój biedny maż został też wydelegowany, żeby zawieźć kicia czarnula z Parkowej. na kastrację. Tez już w nowym domku. Chyba go trochę lubią, pomimo,iż kić narazie używa kuwety głównie do spania

Jakoś nie śmiałam powiedzieć po tym wszystkim mężowi, że w piwniczce u pani Jasi siedzą jeszcze dwie panny, które należy złapać i odwieźć na ich teren. Nie byłoby w tym nic strasznego gdyby nie to, że:
a/panny dzikie jak dzicz,
b/szybkie jak wyścigóweczki
c/siedzą na rurach pod sufitem
d/dzisiejsza próba łapania ich przez ich własną karmicielkę zakończyła się fiaskiem i frustracją....
jutro nasza kolej na skakanie po rurach...
Potrzebuję towarzystwa na sobotę ok 16 na łapanie na Żabią - dziś niestety nic się nie złapało. Kicie miały klateczkę w... głębokim poważaniu.
Tomasz spędził tam 1,5h i też się sfrustrował. Ech, życie.