Ponieważ mam wrażenie, że to najlepsze miejsce z możliwych chciałabym poprosić Was o radę w kwestii ślepaczków. Wiem, że doświadczenie w tej kwestii jest bezcenne. Molly, którą pokazywałam na zdjęciach w poprzednim poście jest z nami od prawie dwóch miesięcy. Cały ten czas jest pod kontrolą weterynarza. Po pierwszym stresie (po którym liczyliśmy się z infekcjami) dziewczyny chorowały obie pomimo podawania wspomagaczy na odporność. Rapidka dobrze zareagowała na antybiotyk i po tygodniu doszła do siebie. Molka natomiast jest nadal kaszląca lub "chrumkająca" w zależności od dnia (pomimo dwóch antybiotyków, zastrzyków na odporność i dwukrotnego trucia robaka-również z płuc). I tu pojawia się moje pytanie

Czy zdarzyły się Wam kiedyś ślepaczki, które "po prostu tak miały"? Mała od początku była kotem chrumkającym i może taki jej urok (tak sugeruje również wet). Rapidka na przykład od początku "cieknie" w trybie ciągłym z małymi przerwami

Nie są to ataki duszności tylko chrumka przy oddychaniu i odkasłuje. Apetyt jej dopisuje, biega jak szalona, stres odpada bo dziewczyny się dogadały. Czy mogę więc zrobić coś jeszcze żeby jej pomóc. Czy są jakieś domowe i sprawdzone sposoby na poprawę oddychania i regenerację śluzówki po kk? Pozdrawiamy
