Wczoraj byłam z moją kotką u weta bo od piątku byłą taka nieswoja i nie chciała jeść. Ja byłam wyjechana, a dzieciaki jak to dzieciaki. Tiara miała 40,0 stopni temperaturę obejrzał ją dokładnie, oczy, uszy, buźkę i nic. Wydusił ją też i nic. Jakiś stan zapalny niewiadomego pochodzenia. Dostała 3 zastrzyki i 5 do domu. Codziennie jeden i boję się jak cholera. Pokazywał mi ale pierwszy raz będę robiła zastrzyk

Po powrocie do domu za jakiś czas była widoczna poprawa. Leżała taka wyciągnięta, rozluźniona i przyleciała do miski tak jak zwykle. Co to może być, czy Wam też zdarzają się takie przypadki?