kot został wzięty na dniach otwartych ze schrony przez bardzo miłą panią w wieku powyżej 70 lat. Pani jest bardzo miła, miała już wcześniej zwierzęta, wzięcie kota było decyzją przemyślaną.
Z decyzją o oddaniu go też się długo męczyła, nie podjęła jej pochopnie - to tyle na jej obronę.
Kot, od kiedy jest u niej, ma problemy z qpą. Jak ta qpa wygląda i pachnie, pojęcia nie mam. Wiem tylko, że jest to biegunka. Pani była z nim u weterynarza na pewno jeden raz - następnego dnia po zabraniu go ze schronu - został wtedy odrobaczony i odpchlony. Kilka dni później stawiła się na kontrolę, wspomniała o biegunce, dostała leki, zalecenie zmiany karmy i kontrolę. Co było potem - nie mam pełnych informacji.
Albo nie była, albo nie zastosowała się do zaleceń, bo kot dalej ma biegunkę i zdarzyło mu się zwymiotować...
Jutro po niego jadę. I co dalej...
Moja koleżanka, która nigdy w życiu kota nie miała, oferuje DT dla niego na okres 3 tygodni, ale dopiero od przyszłego tygodnie

Druga koleżanka - niezakocona, miłośniczka świnek morskich, jest go w stanie przetrzymać przez kilka dni. Minus - nie ma doświadczenia z kotami z biegunką, plus - ma w rodzinie weterynarzy, więc pewnie jakoś da radę...
Osobiście wolałabym, żeby wziął go ktoś, kto ma już doświadczenie z podobnymi przypadkami. Jestem pierwszą osobą, która by go brała, ale TŻ niereformowalny



Moim zdaniem jest to kwestia złej diety i - być może - dalszego zarobaczenia. Gdyby to była panleukopenia, to przez miesiąc byłoby już kocie.
Mój Łatek - Opolak, miała srajdę przez ponad miesiąc po przyjeździe do nas. Problemem była tylko i wyłącznie karma - ma bardzo wrażliwy żołądek i na każdą zmianę reaguje biegunką.
Myślę, że w przypadku Maincoona Intenstinal mógłby coś podziałać.
Macie jakieś pomysły, co jutro?...