Dziękujemy jak zwykle za dobre słowa
Co u nas - ponieważ mnie też rozłożyło to sobota i niedziela przebiegła raczej na śpiąco z małą przerwą na sobotnie 3-godzinne zakupy, na które dałam się namówić i po których oczywiście tylko bardziej się rozłożyłam

Kici też kondycja siadła i czuje się troszkę gorzej
W przerwach było intensywne korespondowanie i kombinowanie z kochaną Muac w celu wysłania do Polski Azodylu i w wielkim skrócie JEST W DRODZE
Teraz trzeba trzymać kciuki za brak gorliwości polskich celników
***
Niestety poniedziałek zaczal się bardzo niefajnie ostrymi wymiotami, po raz pierwszy od kilku tygodni pojawiła się nawet treść żołądkowa
Praktycznie cały czas musimy być na Cerenii
Do tego doszły nam problemy z naczyńkami krwionośnymi i pobieranie krwi kończy się wielkim krwiakiem, a dziś po wizycie i badaniach u weta (robiliśmy kolejną partię epo+FE) pojawiły nam się na obu boczkach duże krwiaki średnicy około 5cm
***
Z dalszych nowości to pojawiające się nagle i równie nagle znikające problemy z oddychaniem. Sprawdziliśmy dziś serduszko. Wyszły lekkie zmiany w pierścieniu, ale nie ma tragedii.
Jutro będą także wyniki badań krwi i moczu - zmieniliśmy labolatorium - więc konsultować będziemy komplet.
***
Oczywiście Kicia dalej nie chce jesć samodzielnie i prawie wcale nie pije. Podłączona fontanna została całkowicie na razie zignorowana, ale nadal pracuje i mam nadzieję, że po chwilowym spadku formy Futerko zwróci na nią taką samą uwagę, jak dziś w nocy na zieleninkę

.
A z zieleninką to wygląda tak, ze ja uwielbiam rośliny i mam ich pełne mieszkanie podobnie jak balkon.
TEN KOT nigdy, przenigdy zadnej rożliny nie ruszył - tak, wiem, mam wzorcowego kociego świętoszka, ale tak zawsze było

Na samym poczatku naszej znajomości powiedziałyśmy sobie, że KOT ROŚLIN NIE RUSZA i tak było. Kicia romantyczka uwielbia tylko zapach róż i zawsze wacha je w wazonie, albo łaskocze się w nos listkami

ale nigdy nie było nawet podgryzania.
No więc, jako że Kicia na swoj ulubiony parapet okienny (de facto nad moim łózkiem), na którym spędzała prawie każdą noc nie miała siły wskakiwać juz od dłuższego czasu i taki był dla mnie przez to za pusty, sprezentowałam sobie roślinkę - papirusa. I oczywiście dzisiaj w nocy obudziło mnie kręcenie się po moich nogach kota, więc otwieram oczy i co widzę? Kota, który przez sobote i niedzielę nie miał siły wskoczyć z podłogi na łóżko, a który wskoczył sobie nagle na wysoki parapet i zaczął konsumować roślinkę z szybkością torpedy, co musiało się zakończyć jej przeprowadzką na nieosiągalnę wysoką półkę. Jak i tam się futro dostanie to oficjalnie ogłoszę cudowne ozdrowienie

Zapomniała jeszcze dodać, że mojemu kotu nigdy nie smakowała nawet specjalnie kupowana dla niej kocia trawka
Oczywiście o poranku na podłodze pomimo podania wczoraj Cerenii pojawiła się zielona niespodzianka
***
Z innych ciekawostek: skończył nam się priobiotyk, a ponieważ baardzo Kici nie smakował zmieniliśmy na inny. Od tego czasu jeszcze, odpukać, nie pojawił się ponownie problem z zatwardzeniem

Czyżby jednak
***
Dzisiaj weterynarz stwierdził, że jej futerko NIE pachnie, jak u kotów z wysokim poziomem UREA, wie to jednak mój przewrażliwiony nos wykrył zapach lekarstw

***
Czekamy na jutrzejsze wyniki badań, zwłaszcza CREA i UREA. Morfologia wyszła nam gorsza niż ostatnio

ale, jak dziś usłyszelismy, minęło jeszcze za mało czasu od podania EPO , aby pojawiła się reakcja, bo nie odbył się pełen cykl odbudowy krwinek.
***
Jeśli ktoś ma śmiertelnie chore zwierzątko to nie polecam ogladania filmu "Marley i ja".
Przeryczałam chyba z godzinę
***
Po dzisiejszej wizycie u weta przespałyśmy obie prawie cały dzisiejszy dzień
