» Pt lip 31, 2009 10:28
Aniu, może to i lepiej, że TERAZ nie.
To nie my wygraliśmy, bo przecież to nie my decydujemy, co możesz zrobić w wynajmowanym mieszkaniu.
Ja też mieszkałam w wynajmowanym, nie chciałam w tym czasie mieć zwiierząt, ale się przytrafiło - w związku z czym okna były otwierane tylko wtedy, gdy kot był w innym pomieszczeniu, zamknięty. Potem kupiłam ograniczniki (takie małe ustrojstwo, dzięki któremu okno można otworzyć tylko tworząc niewielką szparkę - kot się nie przeciśnie, a przewiew jest).
Ale nie o tym chciałam pisać.
Myślę, że wzięcie kota, szczególnie kociaka, w momencie, gdy niedługo pojawi się w Twoim życiu dziecko, jest złym pomysłem.
Pojawienie się dziecka to duża zmiana, a właściwie rewolucja, przewracająca dotychczasowe życie do góry nogami. To trudne, wymaga dużego wysiłku i naprawdę można nie mieć już siły na kolejne absorbujące zmiany.
A nowe zwierzę - szczególnie młode - może być bardzo absorbujące. Nie wystarczy dać mu jeść i sprzątnąć kuwetę. Małe zwierzaki są ruchliwe, domagają się uwagi i zabaw, jest ich wszędzie pełno, wszędzie wejdą - trzeba uważać na ich bezpieczeństwo tak samo jak na bezpieczeństwo małego dziecka...
Mogą też chorować, podobnie jak małe dzieci mają mniejszą odporność niż dorosłe osobniki. Nawet jeśli jest to kociak wzięty z odpowiedzialnego miejsca, czyli odrobaczony, zaszczepiony, po kwarantannie - może chorować. A to oznacza konieczność poświęcenia mu czasu, wizyt u weterynarza, zmartwienia i wydatki.
To nie musi się stać, ale MOŻE. I dużo łatwiej jest dać sobie z tym radę, jeśli nie ma się wielu innych dodatkowych obciążeń - czasowych, kondycyjnych, psychicznych - które wiążą się z okresem wdrażania się do roli rodzica. Później jest po prostu łatwiej.
Wykorzystaj ten czas na zastanowienie się, poczytanie forum lub innych źródeł. Odczekaj.
Wzięcie zwierzaka to poważna decyzja, naprawdę warto ją spokojnie przemyśleć. Decyduje się o losie żywego stworzenia, o jego być albo nie być. Pomyśl o tym.

