Dzisiaj na kociarnię trafiło kolejne kocie nieszczęście

Kocurek błąkał się od dłuższego czasu w okolicach tarnogórskiego rynku. Miał co jeść bo widziałam miseczki wystawione koło Sedlaczka, ale cuż to za życie na ulicy, bez dachu nad głową w zimnie czy deszczu. A że błąkał się długo to wiemy bo kilka tygodni wcześniej widział go jeden z naszych wolontariuszy. Niestety nie mógł go zabrać ponieważ spieszył się do pracy. Pojechałyśmy szybko z Aną na miejsce, ale kota już nie było. Był dobrze znany w okolicy, często przychodził na płatny parking (dobrze,że go auto nie potrąciło) i przesiadywał na schodach przed Urzędem Miejskim. Dzisiaj zauważyła go nasza znana karmicielka

pojechałyśmy więc znowu w poszukiwaniach. Na szczęście chłopak opalał się na słoneczku za Sedlaczkiem. Bez problemu pozwolił do siebie podejść i się pogłaskać więc zapakowałyśmy go do transporterka.
Kociak jest młody, ma gdzieś dwa lata na oko.
Proponuję nazwać go Gwarek, ale to tylko propozycja...
Na 13 kotów z kociarni mamy 10 kocurów. Nie wiem skąd taka maskulinizacja naszej kociarnianej ekipy. Ale przypuszczam, że ma to też swój przekład na bijatyki i ciągłe awantury.