Raport z weekendu w Pruszkowie...
Pobiłam rekord... 3 koty wyadoptowane w 3 dni
W piątek do domu zawiozłam Matiego.
W sobotę złapałam dorosłą miłą buraskę, która trafiła do lecznicy na sterylizację, a wieczorem do nowego domu.
Domek miał być wychodzący, ale okazało się, że jest bardzo reformowalny i chętny do chłonięcia wiedzy o kotach (myślę, że w przekonywaniu pomogło też to, że wzieli mnie za weta i cały czas mówili do mnie per "Pani Doktor"

). Koteczka trafiła do jeszcze na ponarkozowym "kacu", a nowy Pan leżał z nią na podłodze w łazience i głaskając rozmawiał z nią (w łazience dlatego, że cicho, spokojnie i podłoga podgrzewana, a nie chcieli by koteczka się stresowała, ani "marzła" w transporterku

).
Do mnie trafił mały bury synek buraski (dostał robocze imię Karmelek

), który po 30h spędzonych w moim domu pojechał do domu do siostry Mirii
Oba koty mimo, że bezdomne - nie miały nawet jednej pchły

Karmelek - pełna kultura - od razu wiedział do czego jest kuweta (kryta!)

Drapak też nie był dla niego tajemnicą

Typowy dziki i bezdomny kot
To Karmelek:
Mam nadzieję, że ta dobra passa się utrzyma
Żeby nie było, że jest tak pięknie...
Na dworzu został dorosły przymilny buras w kolorze karmelu i miodu. Młody, prawdopodobnie syn buraski z wczesnej wiosny. Szuka domu... choćby wychodzącego... Przed oddaniem wykastrujemy. To kot dla amatorów dużych spokojnych kocurków:)
Małgosia mówi do niego Goofi... ma chłopak śliczny okrągły pyszczek.
Po drugiej stronie budynku ujawniły się tez inne koty

7 kociąt i jedna dorosła kotka... chude, z wielkimi od robali brzuchami... pełna kolorystyka...
2 kociaki ok. 3 miesieczne - bury marmurek i czarny
5 kociaków w wieku ok. 4,5 miesiąca - jaśniutki whiskasik, dymny, czarny, 2 buraski
Dorosła koteczka jest biała z kilkoma burymi plamkami.
Z racji różnicy wieku między miotami, niemozliwe, żeby ona była matką obu miotów

Wniosek: kotów jest tam więcej.
Kociaki mieszkają w opuszczonym budynku na terenie gdzie są magazyny i kilka firm. Nikt ich regularnie nie karmi:(
Karmieniem od poniedziałku do piątku zajmie się na razie Małgosia, która tam pracuje i która doniosła mi o tych kotach.
Zdjęć mało, bo padła mi bateria w aparacie:(
Wszystkie małe płochliwe, ale do oswojenia... Jeden z burasków dał mi się głaskać przy jedzeniu, ocierał sie o nogi, a jak odchodziłysmy to za nami pobiegł i miauczał... oczywiście się rozpłakałam

On dosłownie błagał o dom!

A ja nie mogłam go wziąć
Generalnie... potrzebna mi pomoc
Nie dam rady sama
Idealne byłyby domki tymczasowe... ale wiem, ze to marzenie ściętej głowy
Potrzebna też pomoc logistyczna...
- trzeba namierzyć hurtownie farmaceutyczne, zdobyc styropianowe kartony i zrobić budki
- zawieźć budki na teren gdzie są kociaki
- złapać i zawieźć koty dorosłe do sterylizacji, a potem odwieźć na miejsce
Moje auto skasowane. Mam tymczasowo pożyczany samochów. Zwyczajnie nie dam rady
Potrzebuję pomocy!