
Rzecz jasna pani dr nic mi nie odpisała (wiem, jestem niecierpliwa, ale może byłoby możliwe wycofanie się z tych sterydów?). Czytałam, że u ludzi leczenie takiej anemii polega na podawaniu witaminy B12, czasem przez całe życie.
Mnie to leczenie kota na odległość wykończy, to czekanie na odpowiedź, mało konkretne rozmowy przez telefon itd. Głowę mam pełną tasiemców, oczlików, żywicieli pośrednich i ostatecznych, czytam to wszystko w kółko. Chciałabym, żeby ktoś się do tego ustosunkował.
Wczoraj kić dostał anipracit i Catosal. Catosal, nie wiem jak podawać, czy raz w tygodniu, raz w miesiącu, najpierw częściej, potem rzadziej, nadmiar też może chyba uszkodzić szpik? Mam tysiąc pytań i nie mam kogo zapytać.
Zadzwoniłam do Wrocławia, do parazytologa dr Paconia (wiem, jestem nienormalna, ale ja tego kota, kurna, wyleczę!!!) Powiedział, że tym tasiemcem kot mógłby zarazić się wyłącznie zjadając surową rybę. Nie wiem, czy to możliwe, nigdy nie podaję kotom takich frykasów. Sąsiad, który przyjeżdża tu latem jest zapalonym wędkarzem, wiem, że przywoził ryby z rzeki, może je oprawiali i gdzieś wywalali resztki. To tylko moje domysły, nie mogę się do nich dodzwonić.
Niestety wywaliłam tego tasiemca, to było obrzydliwe, kot wymiotował w kilku miejscach, wokół krążyły zwierzaki, nie chciałam, żeby psy dobrały się do tego, nie przyszło mi do głowy, żeby go zachować.
A czy ktoś wie, jaki poziom witaminy B12 powinien mieć kot?
I jak wygląda Mesocestoides lineatus, nie mogę znaleźć dobrego zdjęcia (wiem, to już obsesja)