W lipcu mieliśmy w gościnie czwórkę dzikusków. Na mnie warczały i prychały

, za to w dobrych rękach (Czarna Agis - gratulacje!!

) siedziały i oglądały tv z opiekunem
Foty wkleję, tylko muszę je znaleźć
4 września 2008 r. przyszli do naszego domku dwaj chłopcy z praskich ulic, 5-tygodniowy czarny Lesio (Leszek Czarny) znaleziony na przystanku autobusowym przez dzieciaki i 4-tygodniowy bury Kamyczek z klatki schodowej, pewnie wyrzucony czy zagubiony.. Kamyczek podchodził do miseczki, ale okazało się, że jeszcze nie umie sam jeść.. Lesio miał kk, a Kamyczek był zdrowy.. Niby zdrowy, bo Lesio wydobrzał w ciągu tygodnia, a Kamyczek niestety nie.. 20 września odszedł na zapalenie płuc na naszych rękach.. Nic się nie dało zrobić... Każdy kto walczył i przegrał ze śmiercią, wie co czuliśmy..
Oto chłopcy, moje maleńkie słoneczka, zawsze zadowolone i rozmruczane.


Nasz ostatni wspólny dzień, 20 września 2008 r.
A później już było tak..

