Irokezik - super! Ja na to mówiłam ogon-szczota.

Goyka, ciesz się tymi chwilami, bo one tak szybko mijają... Przeczytałam opisywane przez Ciebie symptomy rzekomej agresji i próby zdominowania mamy.

Zupełnie jakbym czytała o mojej kilkumiesięcznej Nesce. Ariel już napisała, że kociaki w ten sposób się bawią. Potwierdzam.

Uwielbiałam to.

Nesca goniła mnie po mieszkaniu, zaczajała się za progiem, skakała mi na nogi, ustawiała się w pozie "bardzo-złego-bój-się-mnie" kota itd. Też byłam na początku podrapana, ale dość szybko nauczyłam dziewczynę, żeby pazurków nie wystawiać. Po prostu za każdym razem, gdy były pazurki, wołałam głośno "nie!" i lekko uderzałam po łapkach. Ale nie gwarantuje, że zda to egzamin w przypadku Luny - koty są po prostu różne. W każdym razie ani to agresja ani chęć dominacji; kocie zabawy i tyle. Jedyne w swoim rodzaju i wspominane później z rozrzewnieniem.
4 miesiące czy 5,5 to tak niewielka różnica, że nikt nie podejmie się wyrokować na 100%. A po co Ci to zresztą?

Co do rujki - moja miała pierwszą, jeszcze taką bardzo subtelną, w wieku ok. 6 miesięcy. Wszystko jest możliwe. A sterylizować można przed pierwszą rujką, podobno minimalizuje to nawet ryzyko raka sutka.