Padaczka u kotów.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 25, 2012 22:32 Re: Padaczka u kotów.

Miałam podobne doświadczenia. 10 tygodniowy kocurek i ataki padaczko-podobne. Tylko on był na początku bardzo zabiedzony i z uszkodzonym okiem, które z czasem trzeba było usunąć. Teraz ma ponad dwa lata. Kawał uroczego kota z charakterem! Ataki niestety się zdarzają, mimo że jest na sporej dawce luminalu, ale jest też suplementowany dodatkowo.
Wyniki ma bardzo dobre ogólnie, tylko jonogram rozstrzelony i właśnie w przyswajaniu jest najprawdopodobniej problem, ale jeszcze nie do opanowania niestety na tyle, żeby całkowicie wyeliminować ataki.

Znaleźć przyczynę ataków... co kot to historia... nam się do końca jeszcze nie udało...ale walczymy, efekty suplementacji są, bo ataki coraz rzadsze:)

Kot przebadany, przekonsultowany na wszystkie strony i dalej zagadka, co w nim siedzi... Najważniejsze, że jest teraz dobrze prowadzony, co przekłada się na bardzo dobrą formę ogólną i gdyby nie ataki raz na jakiś czas, to całkiem zdrowy z niego kocurrro i bardzo zadowolony z siebie na dodatek. Zachowuje się często jak kociak, bawi czym popadnie, tak jakby nadrabiał trudne dzieciństwo, wtedy kiedy zaufałam za bardzo wetom.
Diagnozowali kota, a bardziej "leczyli" padaczkę przez prawie rok, a ataki były dalej częste (przerwy od kilku dni do trzech-czterech tygodni w zależności od lekarstw, bo były zmieniane, ja byłam zielona i na wszystko się zgadzałam, bo przecież kto ma wiedzieć jak nie lekarz).

Bezsilna, załamana, że nie mogę pomóc mojemu zbójowi zaczęłam szukać informacji na własną rękę i tak trafiłam na forum... Dużo pomocy specjalistycznej tu dostaliśmy... trafiliśmy do świetnej wetki, która w końcu pochyliła się nad kotem, wszystkimi zrobionymi badaniami i mamy od tej pory bardzo dobrą opiekę. Także drugi rok życia mojej bestii był zdecydowanie lepszy:), trzeci jeszcze lepiej się zapowiada:) tfu, tfu, żeby nie zapeszyć. A jeden pan profesor od neurologii postawił na początku diagnozę, że kot do końca życia będzie leczony intensywnie farmakologicznie (sterydami) i dobrze jak dożyje roku... A tu trzeci leci:)

Niestety ten najważniejszy pierwszy rok, kiedy kociak rośnie i się buduje u nas był do dooo... Roczny kot wyglądał na kilkumiesięcznego podrostka... urósł i nabrał masy dopiero w drugim roku życia, teraz waży ok. 6 kg i nie jest kotem grubym, bardziej umięśnionym...
Tylko w pierwszym roku życia miał ponad 50 namierzonych dużych ataków, w drugim kilka...

Po naszych doświadczeniach w diagnozowaniu jestem teraz dużo mądrzejsza i na wiele ruchów wetów na początku bym się nie zgodziła, bo bardziej zaszkodziły niż pomogły. Mieszkamy w W-wie więc możliwości diagnozowania specjalistycznego jest sporo i wszystkie polecane opcje zostały zaliczone... z marnym efektem, bo ataki jak były tak były...
Po pierwsze lekarze zamiast szukać przyczyn skupiali się przede wszystkim na rozrzedzeniu ataków psychotropami, które nie pomagały, bo ataki były z podobną częstotliwością jak przed ich podawaniem, a kot na dodatek zrobił się warzywkiem w pewnym momencie.

Bardzo ważne jest trafić od razu do dobrego specjalisty!
Okazuje się, że niewielu lekarzy wnika w przyczyny ataków, najczęściej wprowadzają wyciszacze, żeby ograniczyć ataki. Czasami nie ma innego wyjścia, ale często można bardzo skutecznie namierzyć to coś, co powoduje ataki i nie faszerować kota lekarstwami do końca życia. Ja w każdym razie szukałam i nie żałuję, bo widzę efekty. Sam luminal u nas nie pomagał... ale został wprowadzony wcześniej i na razie jest nadal, bo to silny uzależniacz i w przypadku kotów z problemami metabolicznymi bardzo trudny w wycofaniu. U nas każde minimalne zmniejszenie dawki powoduje atak. Czyli kółko się zamyka, luminal nie wpływa zasadniczo na niwelowanie ataków, ale już tak siedzi w organizmie, że zmniejszanie jego stężenia staje się bodźcem do ataku... Zabawa w wycofywanie luminalu bez skutków ubocznych w postaci ataków na bardzo dłuuugi czas...

Się rozpisałam, ale temat bardzo ważny dla mnie.
Zależy mi zwłaszcza na tym, żeby nie powielać moich błędów wynikających z niewiedzy.
Dwa najważniejsze:
1) agresywne odrobaczanie, zwłaszcza u kociaka. U nas właśnie tłuczono robale intensywnie i wielokrotnie. Ataki się nasiliły, o mało mi kota nie wykończyli...
2) przy kotach z objawami neurologicznymi bardzo ważne jest, aby unikać zbędnych bodźców. A każda wizyta w lecznicy, to stres, emocje, nawet jeśli kot tego nie pokazuje i wydaje się być spokojny, ciekawski itd. Jest to bodziec jak nic. Wiadomo, niezbędne badania tak, bo jak inaczej diagnozować. Ale nas ganiano na pewnym etapie dwa razy w tygodniu i takie wycieczki kończyły się atakiem padaczki w domu... To wiem już niestety po fakcie. Teraz nie zgodziłabym się na takie eksperymenty (nasza wetka teraz w razie potrzeby badań kontrolnych przyjeżdża do domu).

Pytania do markopolo00.

A robiłeś Małej jonogram? U nas od razu, przy pierwszym badaniu kociaka wtedy, wyszły niedobory wapnia i nadmiar fosforu, co może powodować ataki padaczko-podobne. Niestety lekarka nie poszła wtedy tym tropem i dalej tłukła robale, których nie było...

Ważne też jest jak zachowuje się kotka na co dzień. Czy jest "równa" czy ma swoje humory?
Wiem, że u kociaka trudno o ocenę, bo to małe i szaleje zazwyczaj. Ja tak właśnie oceniałam mojego małego kocurka. Że trafił mi się taki wariatuńcio nadpobudliwy. Zdarzało mu się czasami ganiać bez sensu, jak w amoku i kąsać co mu wpadnie pod łapę. Obserwacja kota potwierdziła, że w perspektywie dnia, dwóch, po takim ataku nadpobudliwości pojawiał się duży atak padaczki (z utratą przytomności, moczem, ślinieniem).
Okazało się z czasem, że to też objaw niedoborów, nadmiarów pierwiastków z organizmie. Mogą wynikać z niedoczynności lub nadczynności tarczycy lub przytarczyc (oznacza się parathormon).
Warto to sprawdzić na początku, proste badanie i można szybko wykluczyć jedną z przyczyn.
Podrzucam wątek do przestudiowania, na pierwszej stronie jest dużo informacji o objawach neurologicznych.
viewtopic.php?f=1&t=101645&hilit=brucek

Powodzenia życzę w szukaniu przyczyny ataków! I żeby koteczka nie przechodziła tyle co mój Marcel. Gdybyśmy trafili na odpowiedniego lekarza można byłoby uniknąć wielu ataków... ale cóż... po fakcie pozostaje mi pluć sobie w brodę, że postawiłam na fachowość wetów kosztem kota ostatecznie...

Achaś na koniec. Po ataku kot, a zwłaszcza taki maluch jest bardzo wyczerpany energetycznie, to baaardzo duży wysiłek dla organizmu (porównując "jakby człowiek przebiegł maraton"), stąd najczęściej (jeśli kot ma w ogóle siłę wstać) rzuca się wręcz na jedzenie. Dlatego wskazane jest mu pomóc od razu po ataku i podać bombę kaloryczną w postaci glukozy (można kupić w każdej aptece w proszku, rozcieńcza się w wodzie i podaje dopyszcznie strzykawką). Zapytaj się swojej wetki, co o tym myśli i może powie Ci jak dawkować dla takiego malucha. Ja o glukozie dowiedziałam się z forum i podpowiedziałam ówczesnej wetce mojego kota, która od razu przyklasnęła, że to świetny pomysł (szkoda, że sama mi o tym nie powiedziała kilka miesięcy wcześniej;)... U nas to bardzo działa, kot szybciej się regeneruje po ataku.

Druga techniczna rada, która u nas się sprawdza. Kot po ataku przez chwilę odzyskuje świadomość, zauważyłeś zapewne, że zwiedza mieszkanie jakby poznawał je od nowa - niedotlenienie mózgu i zanik pamięci w zależności od siły ataku. Warto mu pomóc prostym zabiegiem, ułatwić dostęp do świeżego powietrza. Ja po prostu przenoszę wylewitowanego zbója w legowisku do okna (osiatkowanego oczywiście!) i tak sobie leżymy przez chwilę łapiąc świeżutki tlen;). Pomaga, szybciej się regeneruje...
U nas ataki zdarzają się w nocy lub nad ranem, dlatego większość jest na szczęście "pod nadzorem" ludzkim i można zareagować (jak Marcel był mały ataki były o różnych porach, ale zawsze w głębokim śnie, kiedy organizm wyluzowuje się mocno, metabolizm zwalnia, zresztą wtedy nie wiedziałam, że taki proste zabiegi doraźne mogą pomóc...)

Ale się rozpisałam... o atakach mogłabym długo;)...

Będę zaglądać do wątku, bo temat jest mi bardzo bliski na co dzień.

edit: literówki z rozpędu

maryniaj

 
Posty: 150
Od: Śro wrz 15, 2010 23:13

Post » Pon lis 26, 2012 23:14 Re: Padaczka u kotów.

Tak sobie czytam te wszystkie posty o kotach z padaczką i o Waszych doświadczeniach, i o wiedzy, którą posiadacie i myślę sobie, że większość wetów powinna stąd czerpać wiedzę, chociażby dla rozpoznania pierwszych symptomów ataków padaczkowych jakimi są dziwne zachowanie kota połączone ze ślinieniem jak to było w moim przypadku. Że zamiast błędnych diagnoz opartych na "niczym" od razu robić badania krwi, bez niepotrzebnego błądzenia po omacku faszerując koty lekami, które mają się nijak do faktycznego zapotrzebowania kota na pomoc. Większość wetów powinna zejść ze swojego piedestału skończonych studiów i zacząć słuchać nas właścicieli gdzie często opisywane zachowania kota sugerują faktyczny stan zdrowia a nie są tylko naszym panicznym wymysłem (tak było u mnie). Dziś mam chęć iść do kliniki gdzie " leczono" mojego kota i im powiedzieć, co o nich myślę...
jo.anna
 

Post » Wto lis 27, 2012 8:35 Re: Padaczka u kotów.

Masz racje że wielu wetów gdyba diagnozując nasze pociechy. ALE... np moja Basia miała robioną morfologie gdzie wszystko było OK i nic nie wskazywało na chorobe wątroby czy nerek czy jakąkolwiek inną a kot był już bez sił! Jak już dostala pierwszego ataku zrozumiałam że miała wcześniej objawy- wcześniej 3dni- tiki główką, utrata równowagi przy skoku lub podskakiwaniu, dziwne oczy, aura :( No niestety[*]

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Pt lis 30, 2012 22:44 Re: Padaczka u kotów.

Jestem pełna nadziei, że najgorsze już za nami. Wyniki badań z dnia 21.11 ALT 250,3....AP 12,3.....AST 160,1; tydzień czasu na antybiotyku i wyniki z dziś ALT 52,4...AST 28,3...AP 14,5. Zaczynamy zmniejszać dawkowanie luminalu na razie o połowę, ale mam głęboką nadzieję, że odejdziemy od niego całkowicie :)

Czy ktoś może miał kota z padaczką, wywołaną chorobą i po wyleczeniu odstawił luminal ?
jo.anna
 

Post » Sob gru 01, 2012 11:02 Re: Padaczka u kotów.

czytalam o takich przypadkach tu na forum, że kicia wyleczyła chorobe potem odstawili leki padaczkowe i nie ma ataków. Także jest to możliwe, trzymam za was kciuki :ok:

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Czw gru 06, 2012 22:22 Re: Padaczka u kotów.

Dziewczyny proszę o radę !! Kuleczka miał ataki padaczki prawdopodobnie spowodowane zapaleniem wątroby. Wątroba już wyleczona, wcześniej dostawał pół luminalu co 12 godz, przez 2 tygodnie, tydzień temu byłam w piątek u wetki i powiedziała, żeby teraz dawać ćwiartkę co 12 godz przez 7 dni, a potem całkiem odstawić i obserwować. Jutro już piątek- dzień ost dawki. Moje pytanie to : jak długo luminal będzie wydalany z organizmu, czy te 7 dni po ćwiartce wystarczy na wyłączenie całkiem?
jo.anna
 

Post » Pt gru 07, 2012 19:53 Re: Padaczka u kotów.

Ponownie zrobiłem całą biochemie
wszystko jest w normie żadnego odstępstwa parametry idealne .
kotka je i rośnie i to w oczach . Co do ataków to muszę powiedzieć
że jakby ustąpiły ale teraz ma hm.... zawieszanie sie , jakby częściowa utrata
świadomości . Kicia leży z wysuniętym języczkiem ślini sie niby sie porusza
ale jakby była w transie . Jest oszołomiona ,ma trudności z poruszaniem , zatacza sie
przewraca . Zachowanie zombie . Ten trans ostatnio trwał około sześciu godzin
dopiero po podaniu sterydów wróciła do normy ,i znowu zaczęła biegać z innymi
tymczasami .Temperatura ciała prawidłowa nawet w czasie w/w ataku kupka i siku
normalnie .Jednym słowem kot zdrowy a jednak chory .lekarstwa dalej podajemy .
W poniedziałek jadę do kliniki zostawię ją tam na kilka dni na dokładniejszą
diagnozę i obserwację mam nadzieję że tam pomogą
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Pt gru 07, 2012 21:22 Re: Padaczka u kotów.

a możesz tu wklepać wyniki kici ?
jo.anna
 

Post » Sob gru 08, 2012 20:26 Re: Padaczka u kotów.

Kicia już dzisiaj strasznie mi oklapła i zawiozłem ją
do kliniki .leczenie i lekarstwa zostały utrzymane .
Podobno jest jakaś choroba związana z wątrobą z tego wszystkiego
zapomniałem nazwy ponieważ próby wątrobowe były delikatnie poza skalą .
Chodzi tu o jakieś nie przetwarzanie pokarmu i zwracanie go do organizmu .
Będą zrobione dodatkowe badania w tym kierunku , oraz będzie zrobione EEG główki .
więcej informacji będę miał dopiero we wtorek .
Coś mi sie wydaje że i tam też nie za bardzo wiedzą jak do tego podejść.
:(
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Sob gru 08, 2012 20:42 Re: Padaczka u kotów.

Czy chodzi o encefalopatię wątrobową ? napisz mi parametry wątrobowe jeśli je masz przy sobie. Najlepsze to zrobić usg wątroby, wtedy widać o co chodzi ( tak przynajmniej było w moim przypadku)
jo.anna
 

Post » Sob gru 08, 2012 20:46 Re: Padaczka u kotów.

Czyli Kicia niekoniecznie reaguje na leki przeciwpadaczkowe... Dostaje Luminal?
Mój Marcel jako kociak przy wprowadzeniu Luminalu też się zawieszał, nie kontaktował, był jak na porządnym haju. To silny lek i kot dostał za dużą dawkę jak na jego ówczesną masę.

Zacytuję z mojego wątku jedną z podpowiedzi dobrych ludzi, kiedy szukałam swego czasu pomocy na forum.
"Co do szukania przyczyn padaczki - miałam w grudniu kociaka z lekkimi wprawdzie, ale padaczko-podobnymi atakami. Miał zespolenie wrotno-oboczne, zatrucie własnymi toksynami powodowało te ataki. Wiem też o innym kocie padaczkowym z zespoleniem wrotno-obocznym.
Zespolenie się diagnozuje przez USG (a jeszcze lepiej badanie dopplerowskie) wątroby."

maryniaj

 
Posty: 150
Od: Śro wrz 15, 2010 23:13

Post » Pon gru 10, 2012 8:54 Re: Padaczka u kotów.

Chodzi tu o ten zespolenie wrotno-oboczne przypomniałem sobie że z 15 lat
temu wstecz miałem podobnego tymczasa ale on zmarł mi po sześciu miesiącach .
Delikatnie dali mi do zrozumienia że trzeba będzie przy tej chorobie uśpić kotkę,
na co ja sie nie godzę . Wczoraj dzwoniłem dostała lekarstwa i kroplówki
i podobno" ożyła "ale u mnie też tak było . Bawiła sie brykała z innymi kotkami
i nie wiadomo dlaczego nagle popadała w letarg .
Książeczkę zdrowia i wszystkie badania i konsultacje przekazałem do lecznicy ,
mają zrobić nowe, jeszcze przy mnie w sobotę założyli wkłucie dożylne.
Na razie czekam na dobre wieści ,przynajmniej mój ciasny umysł innych nie dopuszcza.
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Wto gru 11, 2012 10:15 Re: Padaczka u kotów.

Dużo wetów proponuje eutanazję jak nie wiedzą jak leczyć a chcą wyjść z twarzą, u mnie było podobnie, a kot miał tylko zapalenie wątroby, co wyleczono antybiotykiem w ciągu tygodnia. Ja się konsultowałam z innymi lekarzami, nawet przez pocztę elektroniczną. Jak chcesz mogę podać ci namiar na takiego jednego, który poradził mi jakie badania dodatkowe muszę zrobić i jak ew leczyć kota---tylko ważne abyś miał wyniki....poza tym, lecznica która robi badania przeważnie wysyła je też na @
jo.anna
 

Post » Wto gru 11, 2012 14:15 Re: Padaczka u kotów.

zaznacze do poczytania, mój 17-letni Franuś co jakis czas ma atak.. :(
Klara i Filip. Obrazek

Hanulka

Avatar użytkownika
 
Posty: 30313
Od: Pon lip 06, 2009 14:17
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto gru 11, 2012 15:01 Re: Padaczka u kotów.

A czy kot miał robiona morfologie? Od tego bym zaczęła
jo.anna
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, MakFlind, puszatek i 107 gości