No to jesteśmy po pierwszej nocy. Dla Stasia była to noc zwiedzania wszelakich kątów włącznie z tymi o których nawet ja sama zapomniałam że mam

. W związku z czym Stasio kichał co i rusz trafiając na kurzowe kotki

Nie wspominając o zachciance zabawy w środku nocy, kiedy przytachał futrzany bąbelek z doczepionym do niego telefonem komórkowym

Koniec końców padł ze zmęczenia na mojej ręce (czym mnie ugotował do reszty:1luvu: ) i w oznace zadowolenia włączył silniczek- w sensie mruczenie. Zdumiałam się bardzo jak głośnie to są mruki

.
A rano była pierwsza qpa, kuwetkowa, wiec chyba idzie wszystko w kierunku akceptacji żwirku

(nie mniej drzwi od łazienki prewencyjnie zamykamy póki się Stasio do końca nie przyzwyczai do kuwety

)
[/img]