Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 17, 2007 20:08

Malk, może chcesz trzeciego kota? Też mieszkam dwa przystanki od Ciebie :wink: :twisted: :lol:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie lis 18, 2007 19:58

:lol:
jak dla mnie dwa koty to idealny układ... ale będę pamiętać o Twojej ofercie ;)

Malk

Avatar użytkownika
 
Posty: 10753
Od: Pon paź 01, 2007 18:30
Lokalizacja: Oslo, NO

Post » Wto lis 20, 2007 11:03

No i znowu (w sumie dopiero 3 raz) mam kotkę na tymczasie. Kochaną, miłą Malinkę.
Mam niemal atak paniki jak dzwoni telefon, boję się, że to ktoś chętny na nią, a ja nie cierpię rozmów przedadopcyjnych. Boję się, że ktoś mnie oszuka....że jak zapytam o zabezpieczenie okien, balkonu, wychodzenie z domu kota to odpowiedzą coś co chcę usłyszeć...a nie prawdę.
Przecież to jest możliwe: wystarczy, że ktoś zadzwoni w sprawie innych kotów do którejś z Was, nie spełni kryteriów, to już się nauczy, co trzeba ściemniać, żeby dostać kota. Czy ja już ześwirowałam?

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Wto lis 20, 2007 11:45

Nie, nie zeswirowałas Mimisia, własnie dlatego ja tak bardzo sie boje idealnych domów.
Pipsi ♡ 24 marca 2016 [']

Pipsi

Avatar użytkownika
 
Posty: 4289
Od: Pon paź 16, 2006 11:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 20, 2007 11:50

Ja tylko się zastanawiam dlaczego tak dużo osób jest przeciw wychodzącym domom.Rozumiem że nie centrum miasta.Ale spokojne poza granicami miasta miejscowości.Moja koleżanka mieszka w Chotomowie ,jeszcze trzy lata temu w Warszawie i ma 14 letniego kota.Kot oczywiście wychodzący ,spokojna okolica ,nie ma psów puszczanych luzem.Wiem że kot ma u niej super i chętnie bym dała jej następnego .Na razie nie chce ,ale jeżeli zechce oddam jej kota bez zastanowienia.A teraz inny przykry przykład z bloku .Zabezpieczone jedno okno ,reszta nie ,no i wnuczka tej Pani będąc u baci zapomniała i otworzyła okno inne ,no i wiadomo..................Kot uciekł ,nigdy go nie znależli.Dlatego na pierwszym miejscu intuicja ,a potem zaufanie do osoby której oddaje .Czasami się zastanawiam czy ja jestem dobrym domkiem?okno okratowane jest ,jedzenie dobre jest ,opieka weta jest ,miłość jest i brakuje tylko czasu ,czasami w przelocie przytulam swoje koty :( ,bo trzeba lecieć i nakarmić wolnożyjące.Na zabawę niestety już czasu brakuje,czy im jest dobrze?

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Wto lis 20, 2007 11:59

Ja bym nie oddała kotka do domu "wychodzącego", bo niby wszystko jest idealnie, kot przyzwyczaja się do wychodzenia, aż tu pewnego dnia:
a) znienacka wprowadza się sąsiad - burak nienawidzący kotów, z nawiedzoną małżonką, której kot zaczyna deptać grządki
b) znienacka ktoś kupuje / przechodzi / zablądził z groźnym psem bez smyczy i kagańca
c) znienacka zabładził jakiś kierowca i kot wpada pod koła
d) znienacka synuś sąsiadki przyprowadza podchmielonych kolesi, którzy kosztem kota robią sobie zabawę

Nigdy nie przewidzisz, co się stanie "znienacka". Gdybyśmy wszystko potrafili przewidzieć nie byłoby kotów pod kołami, spadających z okna, maltretowanych przez wyrostków, itd., itp. Skoro kot może szczęśliwie istnieć jako zwierzę domowe, niewychodzące, to ja kolei nie widzę absolutnie żadnego powodu by go narażać poprzez wypuszczanie.
Dodam jeszcze, że znam taki "domek wychodzący", gdzie w najmroźniejsze noce zapomina się uchylić drzwi przed przemarzniętym zwierzakiem. Albo zdąży więc on wyłapać moment wjeżdżania auta do garażu, albo nie...
Aniada
 

Post » Wto lis 20, 2007 12:20

Oczywiście że nigdy nie przewidzisz co się może stać znienacka:
np. wnuczka otworzy nie to okno co potrzeba,kot ucieknie na klatkę schodową i ktoś go wypuści.Gdybym miała od razu z góry zakładać że do koleżanki za kilka lat wprowadzi się sąsiad który nie lubi kotów ,dostałabym chyba świra i wszystkie koty bym miała u siebie w domu ,zakładając że nigdzie nie będzie im lepiej.A jeżeli ktoś Ci obiecuje że w najbliższym czasie okratuje okna ,a wcale tego nie robi i kot wypada.Tak też może byc .Przecież domów wychodzących jest bardzo dużo ,i niektóre są naprawdę bardzo dobre.

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Wto lis 20, 2007 13:05

Aniada pisze:Ja bym nie oddała kotka do domu "wychodzącego", bo niby wszystko jest idealnie, kot przyzwyczaja się do wychodzenia, aż tu pewnego dnia:
a) znienacka wprowadza się sąsiad - burak nienawidzący kotów, z nawiedzoną małżonką, której kot zaczyna deptać grządki
b) znienacka ktoś kupuje / przechodzi / zablądził z groźnym psem bez smyczy i kagańca
c) znienacka zabładził jakiś kierowca i kot wpada pod koła
d) znienacka synuś sąsiadki przyprowadza podchmielonych kolesi, którzy kosztem kota robią sobie zabawę

Nigdy nie przewidzisz, co się stanie "znienacka".


To co opisałaś to są wszystko wypadki. W domu też nagle ktoś zapomni zamknąć kibelek i kot wpadnie, nagle zrobi się przeciąg i kota drzwi przyczasną, nagle oberwie się półka i zabije kota (już był taki przypadek na forum), nagle kot wyskoczy na kuchenkę gazową gdzie się gotuje goracy rosół... O nagel przez pomyłkę otwartych dzwiach i oknach na 5 piętrze nie wspomnę. Wszędzie wszystko się może zdarzyć, więc zakładanie, że wprowadzi się kiedyś sąsiad, króry nam otruje kota, jest trochę na wyrost.Przecież pies który biega za ogrodzeniem też jest narażony na otrucie i nie zamykamy go z tego powodu w domu.

Chciałam powiedzieć, że niektóre wychodzące domki też mogą być dobre
(oczywiście, też muszą być weryfikowane, jak te niewychodzące). :D
Ostatnio edytowano Wto lis 20, 2007 14:40 przez kavala, łącznie edytowano 1 raz

kavala

 
Posty: 3966
Od: Pt lip 27, 2007 21:28
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Wto lis 20, 2007 13:10

Malk pisze:dostałam kotkę - Burasię - od Agalenory - BTW: dziękuję za zaufanie :)

(...)
I sama z siebie nawet chciałam zaproponować, że może zadzwonić do mojej matki czy przyjaciół aby dostać referencje, albo do weta, ale zmilczałam bo uznałam że mnie weźmie za świra podejrzanie napalonego na kotka :twisted: De facto byłam dla niej osobą z ulicy, której miała powierzyć los futrzaka, któremu ocaliła życie. Ma prawo mnie sprawdzić. A jak mam dobre intencje i wiem co robię, to sprawdzian przejdę. I tyle.


Malk, dziękuję za te słowa. To ważne. Ja też nie chcę robić wrażenia 'nawiedzonej kociary'

Zwłaszcza ostatnie zdanie jest ważne - tu potrzebna pewna kombinacja - zrozumienie faktu, że osoba oddająca kota, szuka mu domu, nie 'pozbywa się problemu' ani też nie 'dokonuje transakcji handlowej' (częste moje odczucie przy kontaktach allegrowych) co wiąże się również dla tej osoby z dużym stresem...

Tak jak napisałaś (i prawda to) dobre intencje to dużo, a jeszcze więcej, gdy dom 'wie co robi' czyli świadom jest odpowiedzialności - obowiązku, na lata. Ma doświadczenie ze zwierzakami - a jeżeli nie - to przynajmniej dużą wyobraźnię i elastyczność.

Chyba tylko takie osoby nie obawiają się sprawdzianów. I nie mają ich za złe... :)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Wto lis 20, 2007 13:19

Kochani, a ja tu tak nieśmiało proszę o pisanie na temat - czyli o I Waszych Innych kryteriach adopcyjnych.
Wątków dotyczących "za i przeciw" wychodzenia było tu sporo, wystarczy przeszukać forum... dyskusja trwa tu od wieków a konkluzje są w miarę niezmienne :wink:


Chciałabym, jeżeli można, aby wątek ten pozostał w miarę tematyczny
8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Wto lis 20, 2007 15:33

o przedstawianiu sie na dzien dobry (w mailu i telefonicznie) i dzwonieniu w godzinach powszechnie uznanych za dopuszczalne (powiedzmy ze 9-21 jak dla mnie ale godzinny margines w kazda ze stron dopuszczam juz bylo?

to ma sie nie tylko do oddawania zwierzat u mnie ale ogolnie - jest to wazny czynnik "mojego przeczucia", wyuczonego przeczucia. Za moich adopcyjnych poczatkow, jako zielona i pelna dobrych intencji i wiary w ludzi wolontariuszka kocia kilka razy stracilam czas na rozmowe z kims kto zadzwonil do mnie np o 23 luz pozniej. Nigdy nic z tego nie wyszlo, szkoda czasu. Po prostu sory ale jak ktos nie umie sie zachowac w zwyklych stosunkach miedzyludzkich (przedstawic, podpisac, pozegnac, szanowac czas i zycie innych) to dla mnie ma kreche jaka trudno odrobic. To samo dotyczy spozniania sie na spotkania o ile dana osoba nie da odpowiednio wczesniej znac/wytlumaczy sie. Pamietam jak kilka razy opieprzylam z gory na dol nieznajome osoby za rozne takie rzeczy, to bylo juz po sporym czasie zajmowania sie adopcjami gdy nerwy mi juz puscily na zachowujacych sie tak ludzi i stracilam cierpliwosc do tlumaczenia.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 20, 2007 16:23

W moim wcześniejszym wątku już wspominałam o tym...co myślicie o domach nałogowych palaczy, którzy palą przy kotach i przy zamkniętych oknach?
Nie mogę przecież pytać osobę chętną na kota czy pali papierosy...Mój mąż popala, ale tylko stojąc przy otwartym oknie, nigdy nie w zamkniętym pomieszczeniu.
Moja mama natomiast potrafi tak zadymić pomieszczenie, że kot po paru latach nabawiłby się astmy. Przeginam?

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Wto lis 20, 2007 16:33

Myślę, że nie.
Papierosy to jakby nie patrzeć, bezsensowny i dość wstydliwy nałóg (nie to, co czytanie forum :mrgreen: ). Właściwie dlaczego kot ma być narażony na choroby z winy czyjegoś braku odrobiny silnej woli (mój Ojciec rzucił palenie w jeden dzień, będąc po pięćdziesiątce, a palił całe życie, więc chyba się da). To też przecież kwestia odpowiedzialności za zwierzaka, a jeśli ktoś nie chce się chociaż o tyle ograniczyć, żeby nie palić w zamkniętym pomieszczeniu, to nie rokuje najlepiej - również w innych sytuacjach, kiedy być może trzeba będzie z czegoś zrezygnować dla dobra zwierzęcia.

Znam osobę, która wróciła do domu z psem, który miał pójść do takiego właśnie domu. Nie dała.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto lis 20, 2007 16:36

Palę i gwarantuję, że rezygnuję z wielu rzeczy dla dobra kotów.
Pipsi ♡ 24 marca 2016 [']

Pipsi

Avatar użytkownika
 
Posty: 4289
Od: Pon paź 16, 2006 11:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 20, 2007 16:43

Wiele osób pali, ale da się z nimi żyć. Mówię o takiej sytuacji, że kiedy wchodzę do mieszkania w którym jest siwo od dymu, to się duszę, szczypią mnie oczy i mam ochotę uciec. Ale ja mam wybór - kot nie.
Kot nie ucieknie - on będzie musiał tam zostać. Nikt go nie zapyta o zdanie. Dlaczego mamy go na to narażać?
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: bilol, Jura, puszatek i 83 gości