Kocury,koteczki i kocięta, wariatkowo !

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 07, 2007 23:44

Wiesz ja już to kiedyś przerabiałam, tylko w mniej drastycznej formie. Prowadziłam wykopaliska w Rawie Mazowieckiej, od lipca do grudnia. Musiałam zabrać oba moje koty, tata już był po pierwszym udarze i nie mogłam rodziców obciążać opieką nad kotami. Przy moim szczęściu pojechałam na 1 dzień do Łodzi i znalazłam dwutygodniowego kociaka, którego ktoś wrzucił do mojej piwnicy. No co miałam zrobić? Zabrałam. Nie spał ze mną w pokoju, tylko z córką kolegi więc ten element stresu Puti odpadł. A ona szalała. I nie odpuściła do końca pobytu Tygryska. Przez tyle miesięcy. Sama nie wiem. Bardzo jest Puti zaborcza :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 08, 2007 21:25

Casica koty całe życie mnie zaskakują i chyba nigdy się ich "nie nauczę". Masz mało możliwości, albo oddać kociaki i jak by się znalazły super domki to pewnie byłoby najlepsze rozwiązanie albo tym razem nie ustąpić z niepewnym efektem. Może jednak terrorystka odpuści.

Dziś byłam u kociaków w lesie. Kociaki są cudne, Pastelówka /ta po sterylce/ cały czas opiekuje się swoimi i innymi kociakami. Tu powiedzenie wszystkie dzieci są nasze bardzo pasuje. Okazało się, że mam prosty sposób na oswojenie dzikusów. Sposób polega na otwarciu puszki sardynek. Kociaki jadły mi z ręki /mam nadzieję, że im nie zaszkodzą/. Potem mruczały i się miziały a dwioe godziny wcześniej musiałam je sposobem łapać, żeby im oczka zakropić i uszka wyczyścić. Niestety pięć innych kociaków nie usłyszało jak otwieram puszkę i nadal są dzikie. Jest wśród nich jedno cudo, tzn wszystkie są cudowne, bo prążkowane rudo-popielate, ale jeden jest grafitowy i ma czarne prążki. Takiego jeszcze nie widziałam, niestety jest z niego największy uciekinier i nawet zdjęcia nie udało mi się zrobić.
Jak zdążę i zdołam złapać w tym roku starsze kotki i je ciachnąć to od marca mam nową robotę, która właśnie rośnie. Oczywiście większość z tych maleństw to kotki.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto lip 10, 2007 10:28

Wczoraj kolejna kotka tym razem zupełna dzikuska została złapana i dziś jest już na sterylce. Klatka łapka to świetny wynalazek. Koty wchodziły jedenpo drugim, oczywiście nie te co chciałam. W końcu weszło coś czarnego i zaczęło szaleć. Tym razem to było to na co polowałam /nieznoszę tego słowa/.Kotka po chwili się uspokoiła ale nie było szansu, żeby ją wypuścić w pomieszczeniu, żeby poczekała do dziś. Musiała zostać w klatce, bo drugi raz taki nr by nie przeszedł. W nocy nie umiałąm spać martwiąc się jak ona do dziś przeżyje. Klatka co prawda duża ale kaltka. Dla wolnego kota to musi być straszne. Nie nadaję się do tego. Dziś udało się ją do transporterka przepuścić, zwiała dopiero w gabinecie u wetki. Na szczęście drzwi były zamknięte. Za moment koleżanka jedzie ją odebrać i mam nadzieję, że wszystko ok. No to zastały jeszcze dwie dziczki na tam tym terenie i do przyszłego roku powinien tam być spokój. W kolejce czekają kocury z podwórka. Powoli mam dość. Koty śnią mi się po nocy - to już chyba przypadek nadający się do leczenia.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto lip 10, 2007 10:34

Co mogę zrobić? Kciuki potrzymać, żeby wszystko się udało. Podziwiam Cię, Basiu, tyle tego robisz.
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Wto lip 10, 2007 10:39

Anita ja nie wiem czy jest co podziwiać. Robię to poniekąd dla siebie, bo nie mogę patrzeć na tą kocią bidę. Im więcej kotów, tym trudniej im pomóc. W ub. roku nie miałam możliwości jeżdżenia do Miechowic /Twój Tomek wie gdzie/ to w tym roku mam tego efekt. Efekt będzie do przyszłego roku, bo przecież rosną małe z wiosennego miotu. W przyszłym roku trzeba będzie zacząć od marca, żeby młode kotki ciachnąć przed pierwszą rujką. Jednak i tak wiem, że to się nie skończy póki więcej osób się za to nie weźmie, bo w Bytomiu co podwórko to koty.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto lip 10, 2007 11:52

Pozatym donoszę, że kotka jest już po i wszystko jest ok. Na razie dochodzi do siebie w domku. Wieczorkiem jedzie do siebie.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto lip 10, 2007 13:01

Jest za co podziwiać, jest!!!!
Dobrze, że kocinka ok.
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro lip 11, 2007 13:14

Nie wiem co napisać. Właściwie nie powinnam nic pisać tylko się zastrzelić. Uciakłą kotka po sterylce. To jest prawie niemożliwe. Wydrapała dziurę w dykcie, którą zabite było okno, na wysokości 2 m. Tam nawet parapetu nie ma na którym mogłaby stanąć. Nie wiem jak ona się tam utrzymała. Właśnie wróciłam z tamtąd po kotce ani śladu. Teraz szuka jej koleżanka z pracownikami zakładu , który tam jest. Ja musiałam wrócić do pracy. Jestem załamana. To nie pierwsza kotka po sterylce w tym pomieszczeniu i nigdy nic się nie wydażyło. Nie chciałam jej zabrać na strych, bo myślałam, że będzie lepiej jak będzie na swoim terenie, pozatym siatka na strychu nie jest zbyt mocna a tu taki nr. Mam dość, przecież ja nie chciałam jej krzywdy zrobić :placz:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro lip 11, 2007 22:11

No tak, ja tu katiusze przechodze a nawet nikt o tym nie wie. Trudno. :placz:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro lip 11, 2007 23:38

Nie :!: Czytałam z doskoku wciągu dnia, ale taki miałam młyn, że nie mogłam odpisać :( Weszłami ekipa robiąca remont do czysta, uszkodzili mi sekreterę, świeżo po renowacji, generalnie trzeba ich pilnować i to w każdym szczegole, można oszaleć :(
A co z kicią? Nie martw się, przecież wszyscy wiemy, że chciałaś dobrze i miejmy nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Trzymam mocno :ok: i daj koniecznie znać co dalej. Zaznaczam, że jutro też niestety chyba się nie będę rozpisywać i wcale nie dlatego, że nie czytam i, że się nie interesuje :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 12, 2007 8:48

Czytam, czytam, ale nawet nie wiedziałam, co napisać. Zdarzają się różne rzeczy, nie wszytko przewidzisz.
Nie wiem, jak pocieszyć ..... :cry:
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt lip 13, 2007 9:48

Czekam na jakieś wieści, a tu cisza?????
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt lip 13, 2007 10:09

No własnie. Ale Basiu nie popędzam Cię, czekam na relację :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 13, 2007 14:04

Przepraszam, że nie pisałam ale mam młyn w pracy a w domu wczoraj padłam i wogóle kompa nie włączyłam. Zacznę od początku, bo nie o wszytkim napisałam. Kotka, która się złapała ma jakieś kociaki, tylko nie wiem które, bo one wszystkie żyją w komunie. Trzy kotki opiekują się wszystkimi kociakami. Dwie z nich to dziczki a jedna proludzka Pastelówka już po sterylce. Wiem, że trzy kociaki są od Pastelówki a pozostałe pięć od tamtych kotek. Jak złapałyśmy czarną to wiadomo było, że kociaki będą jeszcze karmione przez tą drugą, chociaż one już same jedzą ale..... Wiadomo było, że sterylkę trzeba zrobić, bo za chwilę zrobi sobie nowe, a dwie na raz złapać nie możemy. Cd już był opisany. Kotka w ciągu dnia po ucieczce się nie znalazła. Teren tam jest okropny do poszukiwań. Stare rudery i wkoło las. Jak w szoku gdzieś pobiegła to w sumie nie było szans na to żeby znaleść ją albo jej zwłoki. Jedyną nadzieją było to, że nigdzie nie było krwi mimo tego, że uciekała po oderwaniu i wydrapaniu dziury w dykcie za którą były resztki stłuczonej szyby. Pocieszenie było małe, bo mogła przecież dostać krwotoku wewnętrznego. Stwierdziłam, że jedyną nadzieją na uspokojenie sumienia jest jechać tam bardzo późno, bo koty są aktywne w nocy i może wtedy przyjdzie. cdn

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Pt lip 13, 2007 14:32

Zajechałyśmy na miejsce, idziemy przez las i słyszymy, że ktoś tłucze się o jakiś metal. Wyrażnie było słychać, że to na terenie zakładu, gdzie są koty. Budynek a raczej barak jest dobrze zabezpieczony ale od strony podwórka są wielkie przedwojenne hale, gdzie złomiarze już nie raz kradki lub usiłowali coś ukarść. Złomiarze nie byle jacy, bo kiedyś nawet doszło tam do strzelaniny. Uświadomiłyśmy sobie, że jesteśmy same na zupełnym pustkowiu. Za nami hałdy i las, przed nami las. Cichaczem weszłyśmy do środka zakładu, tam z kolei komórka nie ma zasięgu. Drąg do ręki, ja wziełam parasol :ryk: no i trzeba było zajrzeć na podwórko. Oczywiście jak tylko otwarłśmy drzwi wszystko umilkło. Tam już działała komóra to na lini z właścicielem zakładu zaczełyśmy przeszukiwać teren w poszukiwaniu złodzieji. Weszłąm nawet po przerdzewiałych metalowych schodach na dach jednego z budynków /widok był piękny/. Złodzieji ani śladu za to z drugiej strony lasu znowu zaczęły się hałasy. Tam już nie poszłyśmy, bo było to pozaterenem. Nie wiem co kto tam robił i skąd taki odgłos w lesie, bo tam już nie ma żadnych zabudowań.
Ja wiem, że nie o tym miałam pisać ale ten dzień był pełen niespodzianek niemiłych oczywiście. Dopiero po rozeznaniu terenu i sytuacji spokojnie mogłyśmy zabrać się za karmienie kotów i oczekiwanie na kotkę. Oczywiście jak zaniosłam michę z żarciem zbiegły się wszystkie małe i duże kociaki i nagle patrzę a spod belek wystawia głowę czarna kocica. Wielkimi oczami patrzy na mnie i wygląda zupełnie dobrze. Była tak wystraszona, że nie było mowy, żeby przyszła i żebym mogła ją w całości zobaczyć ale była. Była to na pewno ona, bo czarne kocurki, które tam są mają białe plamki pod szyją a ona nie. Koteczka uciekła do swoich kociaków. Dalej się czuję winna, bo może mogłyśmy jeszcze zaczekać. Tylko, że z doświadczenia wiem, że to trochę zaczekać kończy się następnym miotem i co wtedy. Pozatym kotki jak zbliża się im okres następnej chcicy wyprowadzają małe, a lesie to one raczej nie mają szans. Już nam się tak zdarzyło i też nam było źle, bo kocięta więcej się nie pojawiły. Co się z nimi stało można się tylko domyślić. Teraz też za bardzo nie chcę się tam kręcić, żeby ze strachu maluchów nie przeniosła. Po sterylce instynkty maciarzyńskie nie znikają.
Na koniec jeszcze tylko napiszę, że noc w lesie jest piękna. Niestety trzeba było wracać i nie było czasu czekać kiedy się sowy pojawią. Ja chyba jestem czarownicą, mogłabym tam mieszkać :twisted:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, Google [Bot] i 65 gości