Łeee, nie było tak źle
Ale bidula zaginął przed akcją
Przyszłam do domu z koleżanką a kota nie ma

. Obszukałam wszystkie możliwe zakamarki-nic, zero, pustka. Na wołanie nie ma żadnej reakcji. Koty miały biegać (w ramach integracji ) luzem po mieszkaniu, Bono śpi na fotelu, Olka brak

.
Okazało się, że wszedł do szafy i usnął na odkurzaczu w pudle, a Babcia zamknęła go na klucz. Ale jakoś specjalnie się nie przejął, gdy go znalazłysmy był wyraźnie zaspany

. Nie protestował w czasie zastrzyku, nawet nie pisnął w sumie. Koleżanka to fachura

-swojego amstaffa kłuje, więc i chudej dupce dała radę.
W każdym razie akcja zakończona powodzeniem
Olek najedzony, integruje się z Bonkiem. Zrobiłam zdjęcie jak Bono myje małemu głowę, ale nie wzięłam, kabelka, żeby przenieść na komputer
Może jutro
bechet pisze:I proszę biedną, chudą olutkową doopkę wygłaskać ode mnie (wraz z całą resztą Olutka, rzecz jasna

)
Cały Oleś wyściskany i wycałowany. Sapał z wdzięczności

i w podzięce.