nieaktualne

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 16, 2007 21:54

agnieszka z bemowa pisze:Nigdzie nie powiedziałam że kocięta z piwnicy nie maja prawa do zycia. Powiedziałam o paradoksie doboru naturalnego, z którym nie ma co dyskutowac.


pijany dozorca ze szpadlem to nie jest dobór naturalny... rozpędzony samochód też nie...

agnieszka z bemowa pisze:Powiedziałam również, a może nie dopowiedziałam wprost, ale chciałam przekazać, że nie zgadzam się z twierdzeniem, że błędem jest dopuszczanie do rozrodu zdrowych kotów, posiadających właścicieli świadomoych odpowiedzialności za ich dalsze życie tylko dlatego, że jest masa kotów nieszczęsliwych, którymi nalezy się zaopiekowac w pierwszym rzędzie.


Ok. Ty jesteś dobrą właścicielką dla swojej kotki. właściciel kocurka (ojca dzieci) też super opiekuje się swoim zwierzakiem. tylko są to właściciele tylko dwóch zwierząt które dopuszczone powołały na świat kolejne kocie istnienia dla których nie masz gwarancji na supre właścicieli.
poza tym świadomy właściciel kota zdaje sobie sprawę także z tego, ile niechcianych kocich żyć jest na tym świecie. nawet w renomowanych hodowlach kotów rasowych najczęśćiej można kupić kociaka "na kolanka" czyli bez prawa do rozmnażania. bo skoro kociąt jest dużo, nawet danej rasy, to po co mnożyć kolejne?
tak samo jest z dachowcami. wystarczy pójść do schroniska i nawet nie obejrzeć ale zapytać ile kocich sierotek, starszych lub młodszych, wegetuje tam. w jednym shcronisku powiedzą 50. i co? trzeba dokładać kolejne pięć? skoro można chętnych na kociaki kierować tam?

agnieszka z bemowa pisze:Podziwiam i szanuje Wasz zapał do pomagania tym biedakom piwnicznym. Nie neguję wartości tych działan. Ale nie wolno wg mnie czynić z nich jedynie słusznej ideologi. Bo jest druga strona medalu - sa ludzie, którzy po prostu chca mieć kota - miłego, zdrowego, szczęśliwego bez obciążeń. Same dobrze wiecie że takich ludzi jest większość. Dlaczego tacy ludzie zgłaszają się po moje koty? Oni tez sa wg was okrutni i nieodpowiedzialni? Bo nie chca albo nie potrafia zajmowac się nieszczęśnikami? czy jes wogóle w waszych głowach miejsce dla ludzi, którzy dośc mają własnych nieszczęść i problemów i chca mieć po prostu miłe zwierzatko i nie katowac sie codzień myślami lub widokiem zabiedzonych zwierzaków?


a czy muszą się katować ich widokiem? jest wątek o biedach przeobrażonych w "łabędzie". popatrz na zdjęcia. wiele osób z forum wyciąga właśnie takie biedy i doprowadza do stanu "normalności". i gdyby nie szczerość opiekuna nowy właściciel nigdy by się nie dowiedział, że to puchate cudo jest ze schronu lub ze śmietnika.
dla jasności zamieszczam zdjęcie mojego Czesia. Kociak wyciągnięty z piwnicy gdzie działała selekcja naturalna w osobie dozorcy z łopatą... Niecały miesiąc po złapaniu...

http://images2.fotosik.pl/246/a2b6427af8e0de83med.jpg

a poza tym tu nie chodzi o to, że taki właściciel jest okrutny czy nieodpowiedzialny. on jest po prostu niedoinformowany a swoją wiedzę opiera na mitach i opowieściach cioci Frani bo koty schroniskowe są spaczone, chore, i same z nimi problemy. mam jedną kotkę ze schronu - najbardziej miziasta i proludzka w całym moim kocim towarzystwie.....
Ostatnio edytowano Pon kwi 16, 2007 22:10 przez Asia_K, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Pon kwi 16, 2007 21:58

Agnieszko - mam nadzieje, ze jeszcze tu zajrzysz

kontynuujac - kociaki z "domowej" kotki i wychuchane w domu "piwnicowe" maja podobne szanse na domki
tak BTW pomijam tutaj fakt, ze wiele z tych "piwnicowych" czy "lecznicowych" to po prostu "domowe" mioty wyrzucone na bruk :roll: (patrz: moja Telma )

no wiec sa rowne

jest nadpopulacja kotow wolnozyjacych - wystarczy zajrzec na Kociarnie, zeby sie o tym przekonac

za nasze zadanie uwazamy zmniejszenie tej nadpopulacji - poprzez sterylizacje i kastracje - i to zarowno jesli chodzi o koty "dzikie" lub "wolnozyjace", jak i "domowe"

dlatego nie popieramy rozmnazania kotek domowych

BTW jedynie w hodowli ma sie kontrole nad przekazywanymi genami i chorobami :roll:
a Ty chyba hodowli zarejestrowanej nie posiadasz, prawda?

jak mozna pozwolic kocietom mieszkac na balkonie (w obecnych temperaturach) to przechodzi moje zrozumienie :twisted:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon kwi 16, 2007 21:59

dzidzia pisze:Moj piwniczny kot też przytulał sie mocno do mnie i był rozkoszny. Potem wyrósł na ogromniastego( Prawie 8 kg), przekochanego, szczesliwego kota bez żadnych wad genetycznych, chorob wrodzonych i nabytych. .


jak rozumiem robiłaś mu badania i masz tzw "papierek" na potwierdzenie tych tez? bo "na oko" ja też mogę powiedzieć, że mój piwniczny Czesio jest okazem zdrowia. bo herpesa po zaleczeniu przeca nie widać "okiem"...
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Pon kwi 16, 2007 22:13

ludzie, którzy chcą mieć zwierzątko zdrowe i piękne, ale niekoniecznie rasowe, szukają właśnie takich "hodowli" mimo istnienia mozliwości wzięcia zwierzęcia już żyjącego. ostatnio miałam możliwość zetknięcia się z kilkoma podobnymi przypadkami i wytobiłam sobie opinię na ich temat (na temat tych ludzi ma się rozumieć).
Uważam, że są to osoby, które chcą mieć piękne, estetyczne dopełnienie ich niemniej estetycznego życia. To są domy naprawdę "dobre", w których zwierzęciu niczego nie brakuje, jest rozpieszczane i wychuchane. Niestety, najczęściej sielanka się kończy, gdy trzeba wykonać wysiłek i zacząć leczenie zwierzątka.
Opiwiem Wam pewną historię. Do pewnej lecznicy trafiłą 5-letnia suczka (kundelek). Pani była w niej wprost zakochana, bez pamięci. Ale suczka zachorowała. Okazało się, że od "jakiegoś czasu" ma problem z siusianiem, a w dodatku posikuje w domu. Okazało się, że ma kamień w pęcherzu wielkości kurzego jaja. Taki kamień rośnie przynajmniej dwa lata. dlatego "od jakiegoś czasu" wzięłam wyżej w cudzysłów.
Zabieg miał kosztować 400 zł, suczka 5-letnia, poza tym zdrowie bez zarzutu. Pani zdecydowała się na eutanazję i wysłała suczkę z siostrą, bo sama "chyba by tego nie przeżyła". Suczka została przez nas w tajemnicy przed tą panią uratowana. Lekarz wykonał zabieg wyłącznie za cenę leków, ja zapłaciłam za materiały i rehabilitację, a moja przyjacióka suczkę zabrała do siebie. Tibi od roku jest szczęśliwą i piękną zwierzątką. Tylko na początku była cichutka-pewnie się zastanawiała, co się stało z jej ukochaną pańcią, że musiała ją oddać.
Od dwóch dni mam w domu kotkę schroniskową, która najpier trafiła do pewnego domu, a gdy okazało się, że posikuje, pańci nagle SZALENIE spodobał się inny kotek.
znam jeszcze przynajmniej dwa inne podobne przypadki.
To są właśnie "dobre" domy, do których trafiają piękne małe ślicznoty ze specjalnych "hodowli".
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon kwi 16, 2007 22:25

Femka. Mieszkam od kilku lat na zwykłym warszawskim osiedlu. Ot trochę zieleni,. bloki itp. Mam owczarka niemieckiergo który w lipcu skończy sześć lat. ma dysplazję i jest agresywny do psów. i jakoś dalej żyję, mam psa i chodze z nim na spacery, i mam piekny przegląd psich osobowości na osiedlu. jest wiosna, zrobiło sie ciepło i co rusz spotykam psie szczenięta w wieku pół roku. jak nic "psie prezenty gwiazdkowe", najczęściej dla dzieci. cała rodzinka spaceruje dumnie ze szczeniorem po osiedlu.
tylko się zastanawiam ile z tych szczeniąt spotkam zimą. i nie chodzi mi o choroby czy sytuacje losowe. ja się zastanawiam ile z tych puchatych szczeniąt zostanie w domach pomimo wakacji, dorośnięcia czy złego zachowania. bo patrząc na ostanie pięc lat na moim osiedlu śmiem twierdzić, że jest to tylko 10%. a reszta? w schronie, w lesie lub nawet na ulicy obok. wyrzucona bo okazła się problemem....a za rok, przy kolejnych świętach kolejny zwierzęcy prezent "którym już na prawdę zaopiekujemy się super bo mniejszy, bo mniej problemów...."
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Pon kwi 16, 2007 22:32

Miałam sukę, przepiękną kundlicę, ludzie pytali co to za rasa. Mówiłam czasem dla żartu, że to chart nubijski. Miała na imię Ghana, cała czarna. W sąsiednim bloku dozorca przywiózł ja ze wsi, a po trzech dniach poprostu wyrzucił na klatkę schodową i zamknął drzwi i nie przeszkadzał mu psi płacz na schodach. Ja bym mu zastosowała opóźnioną aborcję bo nie spełnia standardów, a na eutanazję trzeba sobie zasłużyć.
Żyła 8 lat [']

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 16, 2007 22:35

casica pisze:Miałam sukę, przepiękną kundlicę, ludzie pytali co to za rasa. Mówiłam czasem dla żartu, że to chart nubijski. Miała na imię Ghana, cała czarna. W sąsiednim bloku dozorca przywiózł ja ze wsi, a po trzech dniach poprostu wyrzucił na klatkę schodową i zamknął drzwi i nie przeszkadzał mu psi płacz na schodach. Ja bym mu zastosowała opóźnioną aborcję bo nie spełnia standardów, a na eutanazję trzeba sobie zasłużyć.Żyła 8 lat [']


a ja bym mu po prostu jaja urwała. ale ja prostaczka jestem. :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon kwi 16, 2007 22:38

Bez jaj można nadal łazić i szkodzić.
Btw znam z Łodzi przykład zgwałconej przez człowieka dobermanki, to a propos obrywania jaj, jestem za ale tylko na poczatek

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 16, 2007 23:01

to dorzućmy na czole tatuaż: "jestem kastratem". Jak go zabijemy, to się nie będzie męczył.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon kwi 16, 2007 23:03

Asia_K pisze:
dzidzia pisze:Moj piwniczny kot też przytulał sie mocno do mnie i był rozkoszny. Potem wyrósł na ogromniastego( Prawie 8 kg), przekochanego, szczesliwego kota bez żadnych wad genetycznych, chorob wrodzonych i nabytych. .


jak rozumiem robiłaś mu badania i masz tzw "papierek" na potwierdzenie tych tez? bo "na oko" ja też mogę powiedzieć, że mój piwniczny Czesio jest okazem zdrowia. bo herpesa po zaleczeniu przeca nie widać "okiem"...

Dawne to czasy kiedy go wzielam jako ok 1 miesiecznego kociaka. Juz nie zyje.

dzidzia

 
Posty: 7589
Od: Śro sty 10, 2007 15:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto kwi 17, 2007 7:36

Agnieszko stawiasz na naturalną selekcję? Kto słabszy umiera?
A wiesz skąd się biorą koty w piwnicach? Zanim się rozmnożą oczywiscie i z jednej kotki jest ich kilka?
Najczęściej są to domowe koty, które już znudziły się opiekunom. Kotka dostala rujki i się drze i spać nie daje. A kocur nagle zaczął obsikiwac mieszkanie i śmierdzi. I co robi taki opiekun - po co koszty i kastracja? Koty można gdzieś wywieźć na osiedle lub do parku, a w zamian wziac od kogos koleją mała cudną kuleczkę.

Nie mam na swoim koncie kolekcji uratowanych kotów - robię tyle ile mogę i z tego nie mam zamiaru się tłumaczyć. W zeszłym roku miałam na tymczasie kociaczki , które ktos wystawił w kartonie pod smietnik - wystawił 4, uratowały się tylko dwa. To też na pewno był "odpowiedzialny" opiekun, który kochał swoją kotkę, w sumie - mógł kocięta utopić, a on je wystawił koło śmietnika, a noż widelec ktoś zauwazy. Tylko, że zamiast człowieka mogł je zauważyc pies.
Gdyby nie zostały znalezione by nie przezyly, ale gdyby były starsze miałyby szanse. I tak oto kocięta od domowej kotki - wg ciebie takie wychuchane, kochane mogłyby zasilic grono kotów piwnicznych. I tracąc powoli oodpornosc jaka mialy pijac mleko matki tez zachorowalyby na koci katar, moze co gorsze na panleukopenie.

I nie pisz, ze jak nie bedziemy przyzwalac na rozrod kotek nierasowych i niehodowalnych to zaginie gatunek kota domowego!! Jeszcze wiele, wiele, wiele, by do tego doszło. Dopoki kot nie bedzie "towarem" cenionym dopoty mówie NIE bezsensownemu radosnemu rozmnażaniu!!!
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Wto kwi 17, 2007 8:03

Wiecie coś mi tu nie pasuje :roll:
Agnieszka wydała komuś sześciotygodniowego kociaka?

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Wto kwi 17, 2007 8:09

Kociama pisze:Wiecie coś mi tu nie pasuje :roll:
Agnieszka wydała komuś sześciotygodniowego kociaka?


Kociamo, a mi niestety pasuje :(.
Pasuje jak ulał do karmienia kota byle czym, do niechęci do sterylizacji.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18767
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto kwi 17, 2007 8:16

ariel :(
A myślałam że tylko nasz wiejski ciemnogród funduje Kociakom takie "klocki"
nie możemy tez pewnie liczyć że ta biedna Kotka kolejny raz nie "wpadnie" :roll:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Wto kwi 17, 2007 8:18

oto Tygrys w 2004 r
Obrazek
Ktoś wiedział, że opiekuję się kotami i wrzucił mi go do piwnicy. Tygrys miał wtedy ok 2 tygodni, dopiero zaczynał widzieć.
Tylko mnie nie było, ale dziwnym trafem tego dnia przyjechałam do Łodzi, zabrałam ze soba, odkarmiłam (z trudem), odchuchałam i Tygrys obecnie jako piękny szczęślwy kot mieszka w Warszawie :D
Ktoś pewnie miał domową koteczkę, koteczka jak to koteczka pewnie się "puściła", a efekt humanitarny człowiek wyniósł na wolność. Takie przypadki zdarzały mi się kilkakrotnie - podrzucanie niechcianych bankowo domowych kociąt. Szczęśliwie te które znalazłam żyją

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Google Adsense [Bot], kasiek1510 i 1210 gości