No i klops...
Tosiulka coś mi nieładnie machała główka od dwóch dni, czyszczenie uszu nic nie dawało więc pojechałysmy wczoraj do weta, no i okazało sie, że ma ostre zapalenie uszu...
A u pana doktora full wypas - od mierzenia temperaturki, zaglądania do pyszczka, wielokrotnego czyszczenia uszu, podania antybiotyku do uszu, zastrzyku wzmacniajacego po pobieranie krwi...biedna kota, tak jak w drodze do weta była grzeczniutka i mruczała mi w klatce (

), w poczekalni cichutko i grzeczniutko siedziała sobie w klateczce, tak po wyjściu od weta wyła mi całą droge powrotną jakby ją ze skóry obdzierali....aż mi jej żal.
Na domiar złego oprócz codziennego czyszczenia uszu, czego mała nie cierpi, to jeszcze lekarz stwierdził, że kota musi zrzucić około 0,7 kg i Tośka od wczoraj jedzie na RC Obesity w minimalnych ilościach....jak mi kota nie zwariuje to co najmniej ucieknie ode mnie!