Na razie nie jest źle.
Czuje się dziewczyna znacznie lepiej i tego się będziemy trzymać
Dzisiaj wreszcie była nasza ulubiona pani dr i zrobiła dziewczynie robocze USG - dopatrzyła się zapalenia przewodów żółciowych i wątroby, które jednak nie do końca tłumaczą aż tak spektakularne objawy

Z drugiej strony Czorcik nie była na czczo, więc nie wszystko dało się dokładnie obejrzeć.
Nie rezygnujemy z wizyty u Marcińskiego w czwartek dzięki uprzejmości Marzeni11
I ogromne podziękowania dla Piotra568, który nas dzisiaj zaholował do weta.
Dziewczyna czuje się nieporównywalnie lepiej, ale dalej nie bardzo kwalifikuje się do telepania komunikacją miejską czy na piechotę
Dalej jest jednak bardzo słabiutka.
I nieustająco nie podoba mi się jej miziastość
Żebym się przypadkiem nie nudziła, to spadła na mnie kolejna super wieść
Pani Wiesia, karmicielka z Nowolipia, jest w szpitalu - o tym wiedziałam.
Dziś się dowiedziałam, że niestety jej stan jest b. zły, jest nieprzytomna i na razie rokowania są niezbyt ciekawe.
O pani Wiesi kiedyś pisałam - to mocno starsza karmicielka z Nowolipia, która w czasie Powstania straciła kolano.
Ma chyba jakieś 84 czy 85 lat.
I tak, oczywiście, został kot.
Na szczęście jeden.
Na nieszczęście - bury.
Na nieszczęście - w wieku nieznanym, ale bardziej w okolicy 10+.
Na nieszczęście - niekoniecznie lubi obcych ludzi.
O ile dobrze kojarzę - to kotka jest. Duża, mocno przy kości.
Tak, obiecałam pani Wiesi, że zaopiekuję się jej kotami, jakby jej się coś stało
Kotami, bo niewykluczone, że jest tam jeszcze jedna kotka, ale jeśli jeszcze nie zwiała, to ją z powodzeniem można wypuścić na podwórko.
Ta druga to półdzikie stworzenie (żeby nie powiedzieć całkiem dzikie), które p. Wiesia zgarniała na zimę do chałupy niekoniecznie za zgodą kota

A pozostały sezon żyło sobie
wolnożyjąco. Zresztą prawdopodobnie miotowa siostra Wita i Witalisa - była swego czasu u Iwony66 na turnusie zdrowotno-socjalizacyjnym, ale skorzystała tylko z tej pierwszej części, więc wróciła na podwórko.
Z tą nie ma problemu - p. Alina, karmicielka-po-sąsiedzku już znalazła miejsce na dodatkową budę dla młodej, a miejsca karmienia alternatywnego są kotku znane.
Zostaje problem dużej-tłustej-burej-starej
Jutro spotkam się z panem kuzynem i będę negocjować pozostawienie kota w domu i karmienie go przeze mnie przynajmniej do czasu, kiedy będzie wiadomo, czy pani Wiesia ma w ogóle jakiekolwiek szanse powrotu do domu. Tylko nie wiem, czy mi się ten numer uda
Aha.
Dyscyplina dodatkowa: kotka niekoniecznie robi do kuwety
