Wyrok ...trzy uratowane .. Fawiś (*)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 27, 2015 21:15 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

Madie siedzi na lotnisku w Luton i czeka na spozniony samolot....


Ale wieści brak, poza tą jedną, że jeden taki znajomy domek jest zainteresowany Fawciem
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4555
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 27, 2015 21:19 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

No to :ok: :ok: :ok: :ok: i za domek i za samolot i żeby fotki jakieś nowe się pojawiły, to tak sobie powyobrażam, ze je miziam....

zjawka

 
Posty: 1655
Od: Nie wrz 18, 2011 21:36

Post » Wto paź 27, 2015 21:35 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

Super wiadomosc :) że jest szansą na dom dla fawcia, współczuję czekania na samolot.
Obrazek

Kalai

Avatar użytkownika
 
Posty: 1253
Od: Wto cze 30, 2015 1:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro paź 28, 2015 12:43 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

Najwcześniej, szansa na dobre zdjęcia będzie w weekend, bo dużo dobrego światła i czasu.

Do piątku też powinien Feliway dotrzeć i jest plan zaaprobowany przez mojego TŻ'ta żeby Fawcia już całkowicie na domowe pokoje wypuścić. Zapoznać z psami (tak Panda akceptuje tymczasy jak musi) i dac mu trochę luzu. Zobaczymy czy się dotrze z moimi kotami. W ten sposób Greebunia zyskałabym całą klatkę dla siebie.

Dziś też dzwonię umówić Fawcia do dr. Garncarza na konsultację okulistyczną.
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4555
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 02, 2015 23:52 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

[url][url=http://naforum.zapodaj.net/08c5caec469b.jpg.html]Obrazek[/url][/url]

Dotarło do mnie takie focie ... to moje ostatnie przytulaski z Greebo...

zjawka

 
Posty: 1655
Od: Nie wrz 18, 2011 21:36

Post » Wto lis 03, 2015 0:10 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

:1luvu: Jaka ona jest przytulasna, widać ze bardzo Cię lubi .
Obrazek

Kalai

Avatar użytkownika
 
Posty: 1253
Od: Wto cze 30, 2015 1:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 04, 2015 1:48 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

Greeboo od teraz poza klatką. Ma do dyspozycji komputerowy pokój. Mam nadzieję, że wolność, obróżka uspokajająca i kocie feromony dadzą radę leciutko przytępić charakterek księżniczki.

Na razie tylko posykuje na inne koty, ale daje radę.z psami bardzo źle.
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4555
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 04, 2015 15:01 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

Dziś rano Greebo dużo spokojniejsza. Wczoraj nie dała sobie obciąć pazurków ani wyczyścić uszu. Niestety ma w nich masakrę i będzie musiała to znosić dwa razy dziennie.

Jesteśmy także umówieni do dr.Garncarza na 10 listopada na konsultację okulistyczną dla obojga.
Greebo musi jeszcze zaliczyć dermatologa, ale póki co łapki wyglądają zupełnie OK.

Mój TŻ boi się Greebo bo go dwa razy mocno ugryzła z nienacka, nazywa ją "wiariatką", co dość dobrze pasuje. Ale generalnie to także niekłopotliwa, dużo spiąca i kochana kicia.
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4555
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 04, 2015 15:16 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

Haha, ma dziewczyna charakter, mojej Kali boi się całą moją rodziną i część znajomych, u weta cyrk bo chcę zagryść panie wet. Ale to najukochansza złosnica na swiecie.
Do psów pewnie ma uraz bidula. A fawcio jak szaleje na salonach?
Obrazek

Kalai

Avatar użytkownika
 
Posty: 1253
Od: Wto cze 30, 2015 1:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 04, 2015 15:21 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

Fawuś też chwilowo w pokoju z Greebo, bo o ile moja Panda i reszta psic daje mu żyć bez kłopotów ciągu dnia, to w nocy nie wiedzieć czemu jest traktowany jak wroga. Może kwestia tego, że chce z nami spać w łóżku, co ewidentnie nie podoba się psu.

Milimalizuję więc straty i Fawuś spędza noce w pokoiku z Greebo.

Ogólnie ten kot z żadnym innym nie ma żadnych zatargów, kłopotów itd. Jest i d e a ł e m o charakterze stoickiego stoika.
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4555
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 04, 2015 21:59 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

Greebo ma rzeczywiście dość trudny charakterek - o czym subtelnie uprzedzałam w początkowych opisach. Do tego znam ją i tak z lepszej strony, bo jednak u siebie nie była aż tak zestresowana - miała swoje sposoby na mijanie psów, czasem dopadła jakiegoś człowieka żeby się poprzytulać- choćby stał przy piecu buchającym ogniem. Nie ogarniała rozumkiem tego, że jej zycie wisi na cienkim włosku... A tu nagle..złapali wpakowali do klatki, gdzieś powieźli, tam znowu klatka i jakieś kłucie, potem znowu jazda i jakaś szopka, potem znowu jazda i jakaś klatka... i jeszcze jej w uszkach grzebią :evil: i nie wpuszczają do łóżka, a ona tak kocha zakopać się przy człowieku w pościel....

Kiedyś tam wyciszy się, ale nigdy nie będzie "stoickim stoikiem. Bo geny robią swoje :mrgreen:
I tu nastąpi opowieść historyczna, za czas jakiś udokumentowana zdjęciami ( jak wykopię z głębokiej czeluści)

Swoją opowieść rozpocznę w :roll: chyba w 1987....opowieść jest słodko-gorzka... Więc w tym chyba 1987r. odwiedziłam nowe leśne siedlisko ludzi u których wcześniej spędzałam wakacje na ich poprzednim miejscu bytowania. Zgadało się, że potrzebują kota do domu, bo ich myszy zjadają. Mieli wprawdzie kotkę ze starego domu, ale ona piwniczno-podwórkowa była i z mieszkania wiała. Miał też być taki co do kuwety trafia...( bo ta wcześniejsza nie trafiała) No i załatwiłam im takiego kota - ok trzymiesięczną krówkowatą koteczkę.. Przyjechała aż ze Szczecina, via Stargard, K-lin na te Kaszuby. Wszystko publiczną komunikacją, a ostatni kilometr przemaszerowała na własnych łapkach, bo się już nie dawała w garści utrzymać...
To były inne czasy, o transporterku nie słyszałam a i o kociej naturze mało wiedziałam , chyba psią miarę przykładałam :? - dziś za nic nie wypuściłabym z rąk ( klatki ) małego kociaka. No ale się udało - kicia dotrzymywała mi kroku i tak dotarłyśmy na miejsce. Kotka dostała imię Hrabina de Kić i okazała się rewelacją. Swoją misję wypełniła w 1000% - nie czekała na dorośnięcie, za myszy się zabrała z marszu i po kilku miesiącach dom był czysty, potem piwnice, a na koniec sama Hrabina zdecydowała, że stodoła ze stajnią to jest to. Mogła wchodzić do mieszkania, ale czyniła to rzadko, czasem zimować przychodziła pod piec. Została kilka razy mamą - w sumie nie zwracałam wtedy na to uwagi, nie bywałam też tam regularnie, więc zbyt dokładnie nie wiem ile razy miała kociaki, ale tych miotów od niej wiele nie było - pierwszy podrzuciła tej starej kotce, która tam wcześniej była, inny, jesienny zostawiła swojemu , niestety smutnemu, losowi, i dość szybko przestała zachodzić w ciąże. Uniknęła "ery prowery", dzięki czemu zachowała zdrowie na długie lata. Dożyła - jako stajenna, nie rozpieszczana niczym kicia, ponad 20 lat. Była już mocno głucha i ślepawa. Ale ciągle kategorycznie domagała się głasków - gdy się odsuwało rękę to waliła w nią upazurzoną łapą, z gniewnym wyrazem pysia - bo jak tak można, odmawiać kotu głasków :evil:

Koniec Hrabiny był tragiczny...dopadły ją trzy psy gdy zmierzała do stodoły - już ich nie słyszała nie widziała, przestała być ostrożna. Zresztą - nie nauczyła się zbytnio tej ostrożności, wcześniej nie potrzebowała, były takie psy na których można się było wyspać, które stanęły nad kotem żeby obronić przed nieuprzejmym psim gościem... Podobno chłopak ( ten od kuźni ) widział co się dzieje z mieszkania przez okno, wyskoczył ,ale zanim dobiegł było po wszystkim. Pochował kicię z honorami należnymi wojownikowi... tak mi o tym opowiedział, zresztą ładnych kilka lat po wydarzeniu, wcześniej usłyszałam tylko, że Hrabina już zakończyła swoje długie życie....

I tu przerwę swoją opowieść - trzeba za zawodową radosną twórczość się brać - do wyjaśnienia sprawy genów jeszcze dwa pokolenia 8) Hrabina była prababką Greebo... są chętni do śledzenia ciągu dalszego?

zjawka

 
Posty: 1655
Od: Nie wrz 18, 2011 21:36

Post » Śro lis 04, 2015 22:13 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

:D No to zarzuciłas historia, ja będę czekać.
Biedna Hrabina, tyle lat służyła ludzia a oni jej sprowadzili agresywne psy :(
Obrazek

Kalai

Avatar użytkownika
 
Posty: 1253
Od: Wto cze 30, 2015 1:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 04, 2015 22:52 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

Kalai pisze::D No to zarzuciłas historia, ja będę czekać.
Biedna Hrabina, tyle lat służyła ludzia a oni jej sprowadzili agresywne psy :(


Tak króciutko... to nie tak, ze sprowadzili świadomie agresywne psy... tak to się wszystko plącze, gdzie piękne odruchy przeplatają się ze złem z powodu bezmyślności, braku wyobraźni, bierności ... :(
Te trzy psy to był Rogal, Migotka, i sunia o imieniu też z historii Muminków, uciekło mi teraz :?
Ich historia: Rogal był szczeniakiem od suczki Bułki -wyrzuconej jako szczenię do lasu, znalezionej, odratowanej.. takiej mini- goldenki. To ona zaczęła atakować inne zwierzęta, ani mieszkające tam wcześniej dwie sznaucerki, ani późniejsze nowofunlandy tego nie robiły. Ale Bułka była mała i była niegroźna. Jej synek był już dużo większy, taki z wyglądu owczarkowaty. I przejął zwyczaje matki, i to on zaczął dusić koty jako pierwszy. Były to jednak sporadyczne wypadki bo koty miały świetny azyl w stodole, a Rogal nie był zbyt zwinny - oberwał kiedyś solidnego kopa od konia którego ganiał i miał uszkodzoną miednicę..
Migotka to sunia również znaleziona w lesie - miała około roku i była psim szkieletem.... Jest średniej wielkości, też taka onkowata, ale bardzo szczupła i piekielnie zwinna. I z wielkim zaparciem na polowanie , tyle, ze strachliwa - jak kot się zdecydował odwrócić i dać po mordzie to odpuścila... Migotka jest tam do dziś.
Ta trzecia to był " niewydarzony labrador" , wydobyty z Poznańskiego schroniska w stanie nieomal agonalnym przez znajomą tych znajomych... z powodu jakiś tam okoliczności przekazana na te Kaszuby. Chodząca łagodność i ciapowatość... wszyscy tam podobno oczy przecierali ze zdumienia, ze wzięła udział w tym mordzie, podobno całkiem energicznie :( Sunia ta krótko potem zginęła tragicznie w zdumiewający sposób.. podleciała do mężczyzn niosących dużą kłodę, chciał się przywitać... któryś tę kłodę upuścił, być może na skutek jej zachowania - prosto na jej łeb :( co nie było celowe - kłodę puścił a jej łeb znalazł się na drodze kłody ku ziemi..A kobieta , która wyratowała ją ze schroniska , choć na prawdę młoda, też już wtedy nie żyła - ją zabił rak :(
Tak to się plącze.....

zjawka

 
Posty: 1655
Od: Nie wrz 18, 2011 21:36

Post » Pt lis 06, 2015 0:07 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

:wink: A dalsza część gdzie?
Obrazek

Kalai

Avatar użytkownika
 
Posty: 1253
Od: Wto cze 30, 2015 1:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lis 06, 2015 0:11 Re: Wyrok ...dwa uratowane przez Madie:) ( trzy dalej zagroż

Oj, dzisiaj ugrzęzłam w zawodowej pisaninie - czasem " lukam" na forum jak mi się wątek rwie w tym moim pisaniu, ale nie zdecyduję się na dłuższe opowieści tutaj :?
Powiem tylko, ze dostałam dwa cudowne MMS-y od Madie - na jednym Fawciu rozkosznie rozłożony na błęktnym czyms miękkim, co bardzo mu do futerka pasuje, a na drugim - Greebo wtulona w TŻ-ta Madie :1luvu: :1luvu: :1luvu:

zjawka

 
Posty: 1655
Od: Nie wrz 18, 2011 21:36

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], RagIri, Tundra i 215 gości