Mietku, racje masz,jak to pomaganie kotkom pomaga.
W piątek miałam b.cięzki dzień - zastępstwa + dodatkowe dyżury, do tego migrena, samochodami dwoma pojechalismy z puszkami po kotkowych jedzeniach - skup okazał sie zamknięty, wszystko w biegu, TŻ zadzwonił, ze dostalismy zaproszenie na wernisaż obrazów jego Cioci, więc wypadałoby by pojechać, ale to kawał drogi , a TŻ wrócić nie zdąży. Potem zapomniałam jeszcze rozliczyc faktury i zabrać fant do przekazania - ogólnie "kiszka". Potem pierwszy sukces - serca i żoładki były w sklepie

, pojechałam nakarmić działkowe koty i się zaczęło

Potem jessi zadzwoniła,ze fajne materiałki zostawiła dla mnie

potem TŻ zadzwonił, że mamy jechać na wernisaż koleżanki do Sobótki i wprawdzie korki i zawalidrogi nas opóźniały, a wcześniej klient do TŻ zadzwonił i z 20 minut mówił,więc dojechalismy spóźnieni, ale w czasie loterii wylosowałam obraz - pejzaż wiejski fajnego bialoruskiego malarza, a potem w empiku wypatrzyłam ozdobę z dzwoneczków w promocji, wystarczy zdjąć z drutu i mam dzwonki do myszy

No chyba zaraz pójdę zagrać w lotka
