czy odbyły się jakieś uzgodnienia, szczególnie ze strony polichtanny
UZGODNIENIA???
To ja zadzwoniłam do polichtanny, żądając wyjaśnienia tej sytuacji, usłyszałam że ona nie wiedziała że kotka ma białaczkę i że nie powie gdzie kotka teraz jest. Rozmawiałam z nią tylko RAZ, potem przestała uczestniczyć w tej sprawie, Tusią ją nie interesuje. Obecni opiekunowie Tusi NIC nie wiedzieli o jej chorobie, dowiedzieli się teraz i mieli podjać decyzję do końca tygodnia. Nie odezwali się, ja zadzwoniłam wczoraj. Mam dość kłamstw i krętactw polichtanny, nie mam zamiaru w tym uczestniczyć.
Kotkę zabrałam dziś, bez książeczki zdrowia (nie wiem gdzie jest), nie wiem co ostatnio jadła, nie wiem jak się czuła. Państwo nie odezwali się do mnie ani słowem.
Tusia dobrze wygląda, ale fuka i warczy na mnie. To jest kot który NIGDY nie fuknął ani na człowieka ani na kota.
Nigdy, jak żyję, a żyję już trochę i dużo złych rzeczy widziałam nie spotkałam się z taką bezdusznością, podłością i brakiem elementarnej przyzwoitości. O odpowiedzialności nie wspomnę.