Dziękujemy za życzenia, gartulacje, kciuki, wpisy, zaglądanie do wątku Blusiaczka.
Kto by pomyślał, że nasz pierwszy kot był jedynakiem przez całe swoje życie... Po jego śmierci miało nie być już nikogo... Wytrzymaliśmy dwa tygodnie, w pustym mieszkaniu, bez mruczenia, bez gonitw, bez dotyku miękkiego futerka.
A potem przyszedł Tezeusz i zmienił nas na zawsze, szkoda, że żył, był tak tragicznie krótko...
Bohaterka wątku po smakowitym posiłku od dwóch godzin śpi na marokańskiej pufce, rękodziele, które jest niewygodnie wybrzuszone... Nie wiedzieć czemu, akurat ten mebel wydaje się być najlepszy dla Blu. Wygląda, jakby leżała na wielbłądzim garbie...
Zdjęcie sprzed dwóch dni, Blusia na owcy, owca na stoliku kawowym...
