Żyjemy, kłujemy kotecki, łykamy tablety i wlewamy litry kropli do kocich oczu
Futra dokazują.
Torg już wydaje się zupełnie zdrowy (choć musimy jeszcze dwa dni podawać antybiotyk do przepisowego terminu).
Pingłinka oczko też lepsze, kłuje z antybiotyku jeszcze kilka dni (przy zastrzyku jest totalna histeria i wrzask, aż wszyscy się zlatują sprawdzić co robimy kotu), a potem tylko krople.
Bajeczka wciąż na lekach. Musimy jej bardzo pilnować, żeby nie zjadła czegoś niedozwolonego, bo od razu z niej się leje
Felviki wciąż z lekkim katarkiem, ale zadowolone z życia, a to najważniejsze.
Jutro najsłabsze ogniwa dostaną pierwszą dawkę Zylexisu.
Kilka telefonów z ogłoszeń było, ale w większości kończą się długą dyskusją na temat konieczności zabezpieczenia balkonu, loggi czy tarasu,
bo przecież barierka 1,10m zupełnie wystarczy.
Ostatnio zajęć nam z Tż nie brakuje, więc futra większość doby spędzają same (my wpadamy w porach karmienia i na krótką noc), więc towarzystwo nieco za nami stęsknione.
Oby wytrzymać jeszcze tych kilka dni takiego tempa!