kropcia ja zawsze chcę wierzyć, że ludzie to bardziej z głupoty i niewiedzy, niż z podłości robią "paskudne rzeczy".
Mnie np.dawno temu raz jeden, jedyny rozłożyła na łopatki w lecznicy Pani, która chciała mnie pocieszyć po uśpieniu ciężko chorego, cierpiącego zwierzaka. Było to decyzją dla mnie trudną jak nie wiem co.
No a ona do mnie tak:
"Niech się Pani nie martwi, jutro wystawa, kupi sobie Pani nowego"

wtedy, poznałam co to "myślowy" mord - w myślach miałam ochotę wyprowadzić prawy sierpowy i zobaczyć jej numer buta...
Nawet z lubością zobaczyłam to oczami wyobraźni , o co siebie zupełnie nie podejrzewałam, że jestem zdolna sobie takie rzeczy wyobrazić.
A potem, w domu mi trochę przeszło, bo pomyślałam, że może nieudolnie, może tak jak umiała i czuła - troszkę po "choremu", no ale jednak próbowała mnie pocieszyć.
No i tak sobie myślę, że Ci co koty wyrzucają, to też z jakichś chorych powodów tłumaczą sobie, że przeżyje - czy nie wiem co
Trudno to zrozumieć.
W sumie przecież można dać ogłoszenie i szukać domu, wreszcie są azyle, ale łatwiej im wyrzucić
Dziwny jest ten świat.
Aurelia jednak mimo wszystko MA SZCZĘŚCIE .

PS nie mogłam się powstrzymać, znalazłam krewnego Aurelii na zdjęciu z demotywatorów 
:
