SchronWro - wrocławskie koty czekają na domy! Fot. str. 95

taaaa

i kto by nam pół łóżka zajmował :roll:

JaEwka pisze:taaaa i kto by nam pół łóżka zajmował

i sikał do cukiernicy i stawiał klocki na patelnię :mrgreen:

Mam interes :mrgreen:

Sprawa wygląda tak... Koleżanka, która zajmuje się adopcjami królików ma znajomą pod Opolem, która chce adoptować kota - są dwa wymagania, ma być domowym przytulakiem w wieku do 4 miesięcy. Koleżanka tam była, podobno dom ok, ludzie ogarnięci, na szczepieniach itp. się znają(nie wiem co do żywienia). Kot ma mieszkać w domu z ich kotem.
Czy w DT przebywa jakiś kociak spełniający takie warunki? Nie chcą kota bezpośrednio ze schoronu, tylko już "domowego".
Ludzie zgadzają się na umowę adopcyjną itp.

Kurcze gabi.cezar znalazła 4 miesięcznego maluszka na podwórku który pinie potrzebuje domu bo ludzie do karmy dosypują kotom trutki :evil:

maluszek jest ufny i ciągle łazi do ludzi - w końcu podejdzie do nieodpowiedniego

zgadałyśmy się :mrgreen:

,
trzymajmy kciuki...

Już się z nią skontaktowałam - a może mógłby ktoś wziąć tego kotka na kilka dni do domu, żeby sprawdzić jak się sprawuje? Zaraz będę miała kontakt z ludźmi, którzy chcą adoptować, dla nich ważne jest, żeby kotek był domowy... No a ten po kilku dniach będzie domowy :mrgreen:

zaproponuję im tego od gabi.cezar, zobaczymy co powiedzą...

Marta, jak on tak na rękach siedzi to nawet nie ma co gdybać zy będzie "domowy" bo jest "domowy" tylko bez domu

Jutro wieczorem będzie kontakt z tymi spod Opola, zobaczymy, może się uda :mrgreen:

marciula pisze:Jutro wieczorem będzie kontakt z tymi spod Opola, zobaczymy, może się uda

marciula

oby trzymamy kciuki :ok:

ten maluch nie powinien zostać na dworze

jjw - jak maluch? :roll:

Niepokojąca ta cisza... mam nadzieję że się jakoś trzyma, co?... :roll:

Maluszek dalej słabiutki, ale trochę lepiej po końskiej dawce kroplówki, witamin i surowicy. I troszkę zjadł. Nie poddamy się bez walki. A gdzie przyjmuje Pan dr Czekański? Bo chcemy pojechać z naszą mizerotką na konsultację do niego.Uważam, że nasz wet jest b.dobry, ale może inny wet wymyśli jeszcze coś innego, co mogłoby maleństwu pomóc.
Ale inny wet na Pl.Grunwaldzkim, u którego byliśmy w sobotę z maleństwem, też wykluczył panleukopenię.
Maluszek jest słabiutki, ale ma wielką wolę życia. Mąż mówił, że to on w schronie wyczołgał się do niego poprosić o pomoc...
Pozostała szóstka została dzisiaj odrobaczona i po kolacji słodko śpi. Brygada waży od 314 do 410 g / egzemplarz. Jeden robił też kupkę z krwią, ale nie udało nam się dotąd wyśledzić który.
Dzisiaj maleństwo znowu będzie spało z nami, wydaje nam się że bardzo lubi jak się nim zajmujemy. Jak ma trochę sił, to mruczy do nas... I dzisiaj byłam przeszczęśliwa, jak o 5.45 rano mała bura łapka z pazurkami wylądowała w moim nosie...
Trzymajcie kciuki za maluszka, potrzebuje teraz wsparcia.

Dr Czerski przyjmuje w Legwanie na ulicy Wiśniowej (ulica ta jest jakby przedłużeniem Hallera po drugiej stronie Powstańców Śl.). Tutaj adres:
http://legwan-wet.pl/
(na dole i mapka)
Albert przyjmuje od 15 do 20, jest tam też Paulina ale jak wejdziecie to po prostu powiedzcie, że chcieliście się z drem Czeskim skonsultować. Weźcie też jak macie jakieś badania małego, opis leczenia w książeczce itp.

Trzymamy kciuki cały czas

Za buraski i za kitkę wyciągniętą ze schronu - oby była zdrowa i wszystko było dobrze. Nikomu nie życzę wziąć ze schronu kota i po 5 dniach walki przegrać... Owszem, spodziewałam się że nie jest okazem zdrowia, ale nie wiedziałam że biorę kota, który umierał za życia, nie wiem, może mogłam się na to lepiej przygotować, jakbym wiedziała że jego stan jest aż tak zły, może nie snułabym nadziei jak to będzie kiedyś, jaki będzie słodziasty jak nabierze ciałka...

Wąski

viris pisze:Trzymamy kciuki cały czas Za buraski i za kitkę wyciągniętą ze schronu - oby była zdrowa i wszystko było dobrze. Nikomu nie życzę wziąć ze schronu kota i po 5 dniach walki przegrać... Owszem, spodziewałam się że nie jest okazem zdrowia, ale nie wiedziałam że biorę kota, który umierał za życia, nie wiem, może mogłam się na to lepiej przygotować, jakbym wiedziała że jego stan jest aż tak zły, może nie snułabym nadziei jak to będzie kiedyś, jaki będzie słodziasty jak nabierze ciałka...

Wąski

Też to przeszłam z Latte, 24 na dobę, oboje z TŻtem spaliśmy po kilka godzin w nocy na zmianę, potem już nie dawaliśmy rady chodzić do pracy, wzięliśmy kilka dni urlopu, bo spaliśmy na stojąco, wieczne nerwy, praktycznie zamieszkaliśmy w lecznicy i doopa

A kotek niby zdrowy, miał być 3 dni, do transportu i jechać do domu... Ech, do tej pory się nie możemy pozbierać

Nie można się na coś takiego przygotować.

SchronWro - wrocławskie koty czekają na domy! Fot. str. 95

Kto przegląda forum