Witajcie Kochani
diagnoza jeszcze nie jest postawiona,czekam na wyniki
do lekarza pierwszego kontaktu mam wizytę dopiero 3 pażdziernika ten nasz osrodek to jakieś nieporozumienie totalne,zastanawiam się nad przeniesieniem sie do innego może w Ustroniu,dojazd ale może tam będzie lepsza opieka lekarska
teraz to chyba na ta chwilę potrzebuję psychiatry
bo albo zwariuję ,albo wymorduje pół wsi
dzisiaj rano usłyszałam nie miauczenie a wycie kota
nie mogłam zlokalizować skąd ten ryk dochodzi,łaziłam koło domu ,ale co sie poruszyłam to krzyk milnął
Koty też słyszały i były berdzo nerwowe
sprawdziłam też piwnice i inne pomieszczenia ale nie przyszło mi do głowy żeby zajrzeć do starego wiejskiego wychodka który jest koło chlewika
nie przyszło mi to na myśl bo jest tam siatka zamontowana dodatkowo żeby myszy albo szczury się nie pchały
2 godziny starałam się zlokalizować ten krzyk,nawet myślałam że mam coś z głową
że to już jakaś przeczulica jest
Nie dało mi spokoju gdy Kotka dalszej sąsiadki znalazła sie pod drzwiami tego sraczyka
Koteczka to była moja podopieczna stodołowa,wysterylizowana milusińska
siedziała tam pod drzwiami bardzo skupiona ,podeszłam i usłyszałam nagle to wycie
otwarłam drzwi i masakra,siatka wyrwana okno rozbite
wyskoczył stamtąd mały Kociaczek ,brudny ,chudy,tak wystraszony jakby go ktoś bił albo coś innego strasznego zrobił
Kociak w nogi pod krzaki i wyje i wyje
dopadłam go w końcu,tak wystraszony i zestresowany że uczepił mi się żebami na dłoni
krew sikała bo nieźle trafił,ale złapałam mocno mimo bólu i kąsania Mlucha
zamknełam w klatce wystawowej
Kociaczek okropnie szalał,nabił sobie krwiaka koło oczka
cały dzień staram się Go uspokajać,dałam mu mleka dla Kociąt i zmieniam termoforki
Mały gryzie jak cholera ,matko jaki on wystraszony i bojowy
krzyczy okropnie
Zadzwoniłam na policję i zgłosiłam że znowu ktoś rozwalił szybę i wrzucił Kociaka
długa rozmowa i żadnej pomocy
bo schronisko nie przyjmuje Kociaków a i psów juz nie bardzo chce
bo Oni nie wiedzą co w takiej sprawie robić
tłumaczę facetowi że już mam tyle uratowanych kotów że nie daję rady
powiedział że współczuje
nie wytrzymałam i zapytałam co sie stanie gdy wkurwiony mąż aż do czerwoności Kociaka zabije bo już ma dosyć i już też nie daje rady
Policjant powiedział że to jest przestępstwo i grozi za to kara
no to ja sie pytam czy wywalenie malutkiego Kotka to nie znęcanie przypadkiem?
On na to że tak
no więc pytam co z tym fantem
facet mi na to że nie złapałam sprawcy to nic sie nie da zrobić
Pozostaje mi kota zjeść,nie wiem wywalić dalej albo co
bo już nie daję rady,bo nie jestem zbieraczką tylko ktoś mnie obarcza
bo mimo że serce mi pęka i muszę patrzeć jak maluszek cierpi nie mogę Go przygarnąć
nie mam nawet czasu na internet
jestem chora mam swoje Koty chore teraz na zapalenie krtani
mam 6 tymczasów w tym 4 zasiedziane
mam dosłownie dosyć wszystkiego
na dworze zimno jak cholera a Mały z dreszczami musi siedzieć w zimnej wilgotnej piwnicy bo mąż ma ochotę zamordować
i tak w takich sytuacjach dobro przegrywa ze złem
nawet lubiący koty Duży ma ochotę zwiać na koniec świata
Tym razem już nie popuści
Przepraszam ,ale musiałam się wyżalić