Witajcie,przepraszam,ale jestem teraz strasznie zaganiana.Nie zabłądziłam,dotarłam do Anielina,chociaż trochę błądziliśmy,bo to wioska,a znajomy,który mnie wiózł miał starą nawigację.No,ale udało się.Dostałam 300 kg karmy i wreszcie odetchnęłam,zresztą nie tylko ja,bo moje koleżanki - karmicielki.Okazało się,że fundacja"bernardyn" dostała dla swoich podopiecznych kocią karmę,po której psy mają biegunkę.W ten sposób ja mogę nakarmić swoje podopieczne.
Muszę przyznać,że kiedy zobaczyłam te wielkie,bezbronne pieski tak okaleczone przez ludzi,doznałam szoku.Nie mogłam wejść na teren posesji,ponieważ niektóre psy są agresywne z uwagi na to,że były maltretowane przez ludzi,ale to co zobaczyłam przez ogrodzenie wystarczyło mi.To właściwie jest hospicjum.Ludzie, którzy opiekują się tymi biedakami zasługują na najwyższą pochwałę.Psów na terenie posesji jest 17 z przewagą bernardynów.Idealny porządek.budy ustawione szeregiem pokryte dachówką.Jestem pełna uznania dla tych ludzi.
