Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
agnieszka33 pisze:Hej,
sporo się wydarzyło od mojego ostatniego pobytu na forum.
Po moim powrocie do domu złamaliśmy się i daliśmy kotu szansę bycia razem z nami bez izolacji. Nawet skorzystaliśmy z pomocy behawiorysty. Może z tego powodu 'mniej' się bałam kota, w każdym razie kot nic sobie z obecności obcej osoby nie zrobił tylko ponowił atak.
Mimo bycia na lekach uspokajających. Znowu mnie podrapał, znowu schiza i strach przed kotem.
Wyszło na to , że kot jest z tych co mają silne poczucie obrony swojego terytorium. Jest b. terytorialnym kotem (potwierdziło się to co mówił drugi wet).
Całe szczęście , że zdążyłam uskoczyć, tzn, podnieść się na nogi bo akurat sięgałam coś z dolnej półki.
Atak nastąpił w czwartek, w piątek kota oddałam na zabieg, dziś jest już ze mną.
Aż dziwne jak kotek sobie radzi dobrze mimo opatrunków i operacji. Ale nie chcę się z tym rozpisywać bo wiem, że jest wiele osób, które określą mnie jako barbarzyńcę.
Osoby, które mają b. agresywnego kota a rozważają rozwiązanie takie jak moje, po wypróbowaniu innych metod, udzielę informacji jeśli mają do mnie pytania.
Dziękuję Dalii za jej wątek, bo naprawdę uratowała nim mojego kotka przed uśpieniem.
Pozdrawiam wszystkich i bardzo dziękuję za wszystkie wpisy i rady. Tylko te rady, które polegały na zbliżeniu się do kota podczas ataku i załatwieniu problemu siłą (człowiek przegrywa w tym pojedynku) nie radzę stosować. Ja tego na szczęście nie zastosowałam, zresztą wtedy NAPRAWDĘ człowiek myśli o ucieczce, i jest to, jak się okazuje słuszna myśl.
RatMaga pisze:Lepiej żeby go uśpiła? Albo wyrzuciła i sprawiła sobie 'słodziaczka"?
Czuć mi tu faszyzmem..
agnieszka33 pisze:Wyszło na to , że kot jest z tych co mają silne poczucie obrony swojego terytorium.
RatMaga pisze:Lepiej żeby go uśpiła? Albo wyrzuciła i sprawiła sobie 'słodziaczka"?
Czuć mi tu faszyzmem..
ka_towiczanka pisze:ryśka pisze:(...)
Niestety uważam, że kot cierpi także przez to, że na forum tak łatwo wszyscy "dzielą się wiedzą" - tzn. łatwo przychodzi dawanie "złotych rad", na zasadzie "u sąsiadki pomogło".
Wierzę, że napisałaś to z bezsilnej złości, bo jest to trochę niesprawiedliwe. Kot nie cierpi przez nas, tylko przez [....] swoich właścicieli!
NIKT z użytkowników forum , nie poparł idei usunięcia kotu pazurów, wręcz przeciwnie. Co krok natykam się na wątkach na "dobrosąsiedzkie" rady: "skontaktuj się z forumową ryśką", "tu trzeba krople Bacha, robi je forumowa ryśka, u mnie pomogło" i chyba przeciwko takim radom i dzieleniu się wiedzą , nic nie masz, prawda?
ka_towiczanka pisze:felin pisze:ka_towiczanka pisze:ryśka pisze:(...)
Niestety uważam, że kot cierpi także przez to, że na forum tak łatwo wszyscy "dzielą się wiedzą" - tzn. łatwo przychodzi dawanie "złotych rad", na zasadzie "u sąsiadki pomogło".
Wierzę, że napisałaś to z bezsilnej złości, bo jest to trochę niesprawiedliwe. Kot nie cierpi przez nas, tylko przez [....] swoich właścicieli!
NIKT z użytkowników forum , nie poparł idei usunięcia kotu pazurów, wręcz przeciwnie. Co krok natykam się na wątkach na "dobrosąsiedzkie" rady: "skontaktuj się z forumową ryśką", "tu trzeba krople Bacha, robi je forumowa ryśka, u mnie pomogło" i chyba przeciwko takim radom i dzieleniu się wiedzą , nic nie masz, prawda?
Nie niestety, niejaka Dalia o tym pisala na początku.
Po przeczytaniu calego wątku od pierwszej strony niniejszym zrobię coś, co mi się jeszcze na tym forum nie zdarzylo, a mianowice wyrażę dosadnie swoją opinię o wlaścicielce kotki: (...)![]()
Interwencja. Aleba
Jeżeli mod zechce, może to wyciąć, ale opinii nie zmienię. Amen
Dalia kilkakrotnie prosiła i podkreślała, żeby kotu nie usuwać pazurów.... Pisała o usunięciu kłów u swojego kota.
Myślę, że jak tu wejdzie,zobaczy, co się stało, będzie jej łyso, że kiedykolwiek cokolwiek napisała.
Powiedzmy jasno: winę za okaleczenie zwierzęcia ponosi właściciel i weterynarz, który to zrobił. Nikt inny, nie ma tu żadnych okoliczności łagodzących.
Myślę, że czasem trafiają tu ludzie z jakąś już dobrze zakorzenioną ideą, i im ona jest głupsza, tym bardziej próbują zjednać sobie jej zwolenników, narobić szumu, popisać....a potem i tak zrobić swoje. Tylko że w przypadku takiego okrutnego okaleczenia, nie powinno to zostać bez konsekwencji. Psychiczni nie powinni mieć zwierząt.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Szymkowa, Talka i 96 gości