Tak to Zylexis, Lulu (moja kicia również z wadą neurologiczną, której swoją drogą bardzo pomógł lek homeopatyczny o nazwie Cerebrum compositum firmy Heel, przepisany zresztą przez Panią Ewę także jest wysokie prawdopodobieństwo, że zastosuje go również w tym wypadku ponieważ nie ma skutków ubocznych, dodatkowo koniecznie witamina B!) również go brała i niestety bez fajerwerków. Osobiście uważam, że Betaglukan 1,3/1,6 podawany w wysokich dawkach (nawet do pół kapsułki/ kota dziennie) jest skuteczniejszy, ale to moje zdanie i jak wiadomo każdy przypadek jest inny.
Pomoc finansowa na pewno będzie potrzebna i to duża, także dziewczyny już szykujcie akcje skarbonkowo bazarową. Myślę, że w tym przypadku nie obejdzie się bez rezonansu, stan tego maleństwa nie jest ciekawy z tego co mi wiadomo więc trzeba działać naprawdę szybko.
Koszt badania rezonansem w przypadku takiego urazu u kota (podaję cenę jaką krzyknęli mi za badanie Lulu parę miesięcy temu) to we Wrocławiu 800 zł +/- kontrast. JEDNEGO badania.
Cieszę się, że koniec końców kicia będzie miała dom. Martwiłam się o nią, bardzo mnie wciągnęła emocjonalnie cała ta sytuacja, pewnie też ze względu na moje doświadczenia z Lulu, dla której miałam być domem tymczasowym i tak mi zostało

Pozostaje mi więc trzymać za Was i kicię kciuki, żeby mała zdrowiała bo jest naprawdę fajnym zwierzem do kochania.
I przepraszam Was bardzo, jeśli w którymś momencie poczuliście się urażeni. Moje wypowiedzi były skierowane do bliżej nieokreślonej pary osób i wynikały z obawy o los kotki, jako wolontariusze znamy naprawdę paskudne historie zwierząt branych ze schroniska, jest to tym bardziej podejrzane, jeśli ktoś nieznany w kręgu wolontariuszy bierze do siebie zwierze w złym stanie, bo rzadko zdarza się, że ludzie sami biorą sobie "kłopoty" na głowę.
Tym bardziej jestem Wam wdzięczna za to, że zdecydowaliście się podjąć wyzwanie i walczyć o życie kotki.
Pamiętajcie jednak, że jeśli w którymkolwiek momencie okaże się, że nie czujecie się już na siłach sprawować dalszą opiekę nad nią, zawsze macie nasze wsparcie. Po prostu powiedzcie, że potrzebujecie pomocy i na pewno ją tutaj otrzymacie.
Kto jak kto, ale my na pewno zrozumiemy.
Witam Was zatem w kręgu opiekunów "paraolimpijczyków" (tak właśnie nazywam moją "niepełnosprytną" trójcę kaleków) i cieszę się, że zdecydowaliście się do nas dołączyć i wyrażacie chęć dzielenia się z nami szczegółami dotyczącymi opieki nad Kiwi. Myślę, że wielu z nas już zapadła w serca

Pozdrawiam,
Karolina
(ta zła, co rozpętała huragan na dzielni

)