Dziś zawiozłam łapkę i...dostało mi się.
Dzieciaki siedziały w stercie kamieni .Niektórzy panowie przestali sobie życzyć ich obecności i już

Wszelkich kotów obecności. Natychmiast mam z nimi coś zrobić. Oni nie życzą sobie tałatajstwa. Zapytałam czy ja cudotwórczyni jestem?

Nich zaangażują sie w szukaniu DT.
Szef uspokajał. Chyba zły dzień dziś był.A ja jestem zniechęcona.
Bury kawaler sie nie pokazuje.Nie ma do kogo.
Kocików było 3.Czarny i 2 pingwinki. Jeden płakał i jakby dało rade go w rękę złapać to chyba bym przyniosła.A potem razem z nim bym płakała.Mimo wszystko to jeszcze dzieci. A tu pusto z DT.
Agatka była na szczepieniu. Grzeczna dziewczynka i śliczna. Spokojnie zniosła wszelkie zabiegi przy sobie. Już ma ks zdrowia i może ruszać ku świetlanej przyszłości.
Choć jej się poszczęściło.