» Nie gru 11, 2011 12:07
Re: Cosiek-po resekcji jelita grubego[*]
Dziewczyny -spokojnie:) Niestety czasem na forum zdarzają się nieporozumienia do których nie doszłoby w rozmowie "na żywo" -pisząc nie wyrażamy aż tak dokładnie swoich uczuć, intencji i ogólnie wszystkiego co jest widoczne podczas normalnej rozmowy.
Każdy tutaj chce pomagać swoim i nie swoim kotom jak tylko jest to możliwe, z czasem zaczynamy podchodzić po tego wszystkiego bardzo emocjonalnie, stajemy się coraz bardziej przewrażliwieni . Podczas walki o Cośka miałam wiele momentów załamania....jeszcze przed jego operacją myślałam o uśpieniu bo wydawało mi się, że i tak nie da się go uratować, męczy się tylko a my popadamy w coraz większe długi. Zaniedbywałam swoje obowiązki, zapożyczałam się u rodziny, zapominałam o wszystkich innych ważnych sprawach- a potem przychodziły napady rozpaczy i zrezygnowania i jakby ktoś na forum napisał mi wtedy, że coś robię źle to bym się chyba pochlastała bo czułabym się totalnie niezrozumiana. Czułam, że to wszystko co się dzieje jest ponad moje siły fizyczne,psychiczne, finansowe i inne ale wydawało mi się, że nie mogę tak myśleć. Rozumiem vailet bo wydaje mi się, że ona może czuć się podobnie teraz-choć nie znam dokładnie sprawy. Teraz też jak pisałam o uśpieniu Cośka, bałam się reakcji bo na prawdę czuje, że w tych wszystkich wielkich staraniach coś zaniedbaliśmy, przeoczyliśmy, zbyt długo zwlekaliśmy...i byłoby do czego się przyczepić.
Musimy pamiętać, że pomimo miłości do kotów i innych zwierząt, która jest w każdym z nas musimy też brać pod uwagę wytrzymałość ich opiekunów w radzeniu sobie z chorobami/problemami itp. Życie każdego z nas jest inne i każdy ma inne możliwości. Choroba zwierzęcia głównie przychodzi w najmniej odpowiednim momencie i nie każdy może non stop dawać z siebie 1000 % w walce o nie...
Rozpaczliwie szukam jednookiego,pręguska-Koksika...