
Nighthawk - kotka nie miała póki co żadnych badań. Na razie miała sterylkę, dostawała zastrzyki, nie chcieliśmy ich już męczyć kolejnymi "atrakcjami". Odrobaczona została "z zewnątrz" (takim czymś, czym się smaruje skórę na karku kota), w tym tyg. mamy iść na podanie tabletki.
Przeraziłaś mnie tą robaczycą, może to faktycznie to?
Czy robaczyca jest zaraźliwa? Czy Filuś może ją złapać - albo my, ludzie?
Poker71 - my naprawdę nie siedzimy z tą kotką przez cały dzień

Co do głaskania - no to tu może robimy źle. Fakt, głaszczemy, bo myśleliśmy, że to ją uspokoi, da poczucie bezpieczeństwa... ona jak była w piwnicy, to bardzo lubiła być głaskana i sama się pakowała na kolana. Chcieliśmy, żeby się poczuła tak jak wtedy... ale skoro tak piszesz, to może w ogóle przestaniemy ją dotykać? Ale co, jak zdziczeje?
Filusia głaszczemy, uspokajamy, bawimy się z nim. Ale jego ta kotka BARDZO interesuje. Siedzi pod jej drzwiami i robi swoje "trr trrr trrr, mrrr mrrr mrr", śpiewa tak jakby. Może ktoś wie, co to znaczy?
Krwi nie ma, ale jest niestety wyrwana sierść, wczoraj znalazłam dwie kupki


Sisay - trudno zostawić koty w świętym spokoju. W tym sensie, że trudno udawać, że nic się nie stało, że nic się nie dzieje i że wszystko jest normalnie. Bo nie jest i przecież koty to widzą - Filuś widzi, że w JEGO pokoju (tym, w którym spał z "mamusią"

Niestety nie mamy pomieszczenia, które byłoby zupełnie odizolowane od życia mieszkańców, nie byłoby w użyciu i w którym nie byłoby ruchu.
I jeszcze - jak zachowywać się jakby nigdy nic?


Mrata - spokojnie, nie chciałam być niemiła ani nic
