Co do tego łapania Buki za kark.
Być może jest tak, że Buka pomalutku zaczęła ci ufać Cameo. A łapanie za kark to jednak pewien rodzaj przemocy (kot staje się wtedy bezbronny) i kotka przeżyła stres -pewien rodzaj zawodu. Zaczęła ci ufać a tu... łapanie za kark -coś co musiała akceptować w schronisku, ale u ciebie gdy zaczęła się aklimatyzować, niedobrze jej się to skojarzyło.
Chyba żaden kot nie przepada za łapaniem za kark. Akceptują to bo nie mają innego wyjścia. No chyba, że jest się małym kotkiem i ma się bezbrzeżne zaufanie do swojej matki, która tak właśnie przenosi swoje maleństwa. Lub do opiekuna, któremu się całkowicie ufa. Ale na takie zaufanie trzeba zasłużyć

. Oczywiście z czasem Buka przekona się, że jesteś dla niej bardzo dobra i nie będzie tak nerwowo reagować. Ile tego czasu trzeba? -któż to wie... nawet Buka tego nie wie
Mnie przy "resocjalizowaniu" takich kotek najbardziej podobają się te małe kroczki, które one same wykonują w naszym kierunku. Codziennie coś nowego. Np. pierwsze wyjście spod łóżka za dnia w mojej obecności, czy też akceptowanie coraz mniejszego dystansu ode mnie, pierwsze wejście do pomieszczenia w którym ja już jestem i posiedzenie "ze mną" parę minut jakby mówiła "widzisz już się ciebie tak nie boję", pierwsze wejście do łazienki w mojej obecności i skorzystanie przy mnie z kuwety, pierwsze przywitanie mnie przy drzwiach gdy wracam z pracy, pierwsze przywitanie rano na dzień dobry, pierwsze miźnięcie się o moją nogę, i pierwsze pozwolenie na pogłaskanie, itd... Dużo tych kroczków jest, codziennie coś nowego, i zawsze mnie to bardzo ujmowało za serce, tak jakby pokazywała, że się bardzo stara aby mi zaufać. Oczywiście do tego wszystkiego potrzebny jest CZAS.
Trzymam kciuki za Bukę, i za te małe kroczki

Na pewno u ciebie Cameo Buka zaufa człowiekowi.