CoToMa pisze:Biedna kiceńka

A
le napisze jeszcze coś, co może się wielu osobom nie spodoba.
Poza miau i fundacjami istnieje też koci świat.
Naprawdę.
Nie wszyscy opiekunowi wiedzą o fachowych i nie-fachowych wetach.
Dla niektórych wet jest wyrocznią, zresztą wcale się temu nie dziwię.
I oskarżanie opiekunki kota, bez znajomosci faktów, jest nie w porządku.
Nie to, żebym jej broniła.
Ale życie nie jest ani białe, ani czarne. Ma jeszcze wiele odcieni szarości.
Mamy pod opiekaą kota, który też miał non stop biegunki. I też jest chudy.
Dopiero niedawno udało mu się te biegunki zatrzymać i trafnie dobrać karmę.
Czasem można robić naprawdę wiele i mieć mizerne tego efekty.
O tym też należy pamiętać...
Trochę OT, ale na potwierdzenie tezy. Jak kilka dni temu szukałam Franka, to poznalam troche nowych ludzi. I pewna właścicielka kota opowiadała mi, że znalazła latem na drodze przy domu kociątko, pytała ludzi, ale nikt sie nie przyznał, więc zawiozła do schroniska. Mówię jej, że schronisko to nie jest najlepszy pomysł dla kociąt, że choroby wirusowe, duża śmiertelność i żeby na przyszłośc przyniosła kota do mnie. Na co ona oburzona"Co pani opowiada, przecież tam są weterynarze!" Skończyłam dyskusję.
Co do bohaterki wątku-upierdliwie powtórzę, to co juz napisałam.
Sprawdzić lamblie. U mnie w trzydniowym kale nie zostały wykryte. Badanie kału było w dobrym laboratorium. Przeżyłam z Volvo koszmar-kilka miesięcy zasmrodzonego mieszkania (czuć byłą juz przy wejściu, a ona mieszkała na piętrze). Codzienne kilkakrotne kąpiele biednego, wymęczonego kociaka, z którego lało się non stop, mieszkanie w klatce, bo poza klatka nie byłabym w stanie tego opanować.. Biegunka jasna, cuchnąca, czasem ze śluzem, czasem z grudkami wyglądającymi na niestrawiony tłuszcz. Kreon nie pomógł. Pomógl aniprazol (po pozytywnych testach na lambie)