Janiu, nie jestem potworem. Ten kotek u pani Hani oswojony rozumiem?
Duży? (tj czy pełnowartościowy, pachnący kocurrr???)
Chcesz go wsadzić do klatki w kotkowie, tak na wszelki wypadek gdyby miały się pomordować z Panem Szatanem?
Trzeba działać szybko bo chwilowo cisza przed burzą - tj kociaki już się urodziły ale jeszcze nie wylazły... (Tomasz na Bema ma 4 sztuki maleńkie), u psychicznej pani na Kozłowej są 2. A to oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej
Dziś do nowego domu pojechał Glunio - nareszcie

Tj miałby okazję już dużo wcześniej ale cały czas ciągał noskiem, chrumkał jak prosięcie i nie było jak go wykastrować. W końcu ciachnięty w piątek - okazało się że ma długie podniebienie miękkie i chrumka pomimo braku stanu zapalnego.
Dzielna
Melba dziś o 6 rano (czyli 5 rano czasu zimowego)

zapakowała go do kociego taxi i wywiozła do stolicy. Mam nadzieję, że kić będzie szczęśliwy - fajna pani po niego dzwoniła,oby tylko kicio był grzeczny...
Dziś jadę sobie spokojnie do stolicy (z dwoma bardzo poważnymi panami z banku na pokładzie) i dzwoni babon. Pani mnie radośnie spytała, czy cyt "przyjadę po pieska, bo ona ma"

Że niby co? spytałam grzecznie.
Otóż pani ma pieska. ale jedzie do sanatorium pojutrze i nie ma co z nim zrobić. Usiłowałam się grzecznie dowiedzieć czy dziś się dowiedziała o tym sanatorium??? ale okazało się ze ona go wcale nie chce. ale też nie bardzo chce jej się cokolwiek zrobić - podałam nr do gazet i prosiłam o maila żeby podesłać listę stron ogłoszeniowych ale mam wrażenie,że nawet nie zapisywała ?:roll: Ludzie są beznadziejni czasami...
A czasami nie są...
Po południu zadzwoniła pani doktor z Wesołej. Że przyszła pani z kotką - ma paskudną łapkę (kotka, nie pani...) - możliwe,że to samo co u Kruszynki

Kotka przez 3 dni leżała pod klatką

Dziś miała 42 stopnie gorączki, zakażenie w łapce.
I pani doktor pytała czy możemy ją zabrać bo oni nie mają co z nią zrobić.
No i tu mi zabiła ćwieka - tak nie wiedzialam co powiedzieć. Bo możemy. I pewnie powinniśmy. Ale nie dalej jak we czwartek Wesoła jako jedyna lecznica (z tych do których się zwróciliśmy) odmówiła ustawienia skarbonki i wzięcia udziału w programie TOZ. Bo ponoć się nie opłaca
Jak ostatnio zadzwoniła pani doktor z Białostoczku ws Glunia (że Pan chce go uśpić bo kicha

) to nie miałam żadnych wątpliwości....