Robię co tylko mogę ........ Bardzo Was potrzebujemy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 01, 2024 13:11 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Iza... Jesli kotka miała silna wadę serca, na tyle silną że powodowała silne zagęszczenie krwi spowodowane desperackimi próbami organizmu by natlenić tkanki - to w każdej chwili mogła dostać zatoru.
Jedzenie lub nie nie ma tu nic do rzeczy. Gdyby nie było Cię w pobliżu - oznaczałoby to że umierałaby być może godzinami, wśród potwornego bólu, tak naprawdę jedynego który jest w stanie zmusić kota do nieustannego wrzasku przez długi czas.
Jeśli to z powodu serca kotka była od dłuższego czasu ospała i flegmatyczna - to ona już cierpiała z powodu duszności. Była osłabiona z powodu niedotlenienia, a niedotlenienie powoduje wyrzut hormonów stresu. Jeśli z powodu choroby serca chudła mocno mimo jedzenia, to jej organizm był już przewlekle i mocno niedotleniony, siadały/siadły jej nerki, wątroba i trzustka (i być może stąd brunatny kolor krwi), bo to przez nie organizm zmniejsza przepływ krwi by dotlenić mózg.

Pewnie, mogło być i tak że pożyłaby sobie jeszcze kilka tygodni (wątpię) i umarła we śnie.
Ale może być i tak że los zaoszczędził jej kilku godzin krzyku z powodu koszmarnego bólu. Lub umierania dusząc się przy pełnej świadomości.
Żyła ile było jej dane żyć z chorobą z która przyszło jej mierzyć się samej - gdy było już źle - odeszła w sumie w śnie.

Pewnie Cię nie przekonam, ale uważam że skoro kotka trafiła do wetki już w takim stanie że było bardzo, bardzo źle i to bylo przyczyną jej nie udźwignięcia malutkiej dawki narkozy - to pozostawienie jej w takim stanie w miejscu gdzie jesteś przez chwilę a resztę doby ona jest sama - byłoby... niewłaściwe. Delikatnie mówiąc.
Sama piszesz:
Kotka była bardzo apatyczna.Więc na moje oko jakby miała anemię.Miała bardzo spowolnione ruchy.
- jak można by było zostawić bez pomocy lekarza kota w takim stanie? Na dworze?
Zakładam że mówi przez Ciebie ból - na pewno ogromny. Bo innego wyjaśnienia nie znajduję i nie chcę go szukać.
Nie wiem od kiedy ona była w tym stanie.
Ale osobiście uważam że to że w końcu do niego trafiła - choć finał był zły, bardzo zły - nie jest absolutnie do rozpatrywania w kategoriach - dobrze się stało czy źle.
Sorry, nie jestem w stanie czytać że kotka ledwo chodząca, słaba, ewidentnie bardzo chora, coraz bardziej chora od pewnego czasu - powinna była zostać pozostawiona sama sobie, tylko dokarmiana - bez pomocy lekarza do samej śmierci.

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lut 01, 2024 14:17 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Blue pisze:Iza... Jesli kotka miała silna wadę serca, na tyle silną że powodowała silne zagęszczenie krwi spowodowane desperackimi próbami organizmu by natlenić tkanki - to w każdej chwili mogła dostać zatoru.
Jedzenie lub nie nie ma tu nic do rzeczy. Gdyby nie było Cię w pobliżu - oznaczałoby to że umierałaby być może godzinami, wśród potwornego bólu, tak naprawdę jedynego który jest w stanie zmusić kota do nieustannego wrzasku przez długi czas.
Jeśli to z powodu serca kotka była od dłuższego czasu ospała i flegmatyczna - to ona już cierpiała z powodu duszności. Była osłabiona z powodu niedotlenienia, a niedotlenienie powoduje wyrzut hormonów stresu. Jeśli z powodu choroby serca chudła mocno mimo jedzenia, to jej organizm był już przewlekle i mocno niedotleniony, siadały/siadły jej nerki, wątroba i trzustka (i być może stąd brunatny kolor krwi), bo to przez nie organizm zmniejsza przepływ krwi by dotlenić mózg.

Pewnie, mogło być i tak że pożyłaby sobie jeszcze kilka tygodni (wątpię) i umarła we śnie.
Ale może być i tak że los zaoszczędził jej kilku godzin krzyku z powodu koszmarnego bólu. Lub umierania dusząc się przy pełnej świadomości.
Żyła ile było jej dane żyć z chorobą z która przyszło jej mierzyć się samej - gdy było już źle - odeszła w sumie w śnie.

Pewnie Cię nie przekonam, ale uważam że skoro kotka trafiła do wetki już w takim stanie że było bardzo, bardzo źle i to bylo przyczyną jej nie udźwignięcia malutkiej dawki narkozy - to pozostawienie jej w takim stanie w miejscu gdzie jesteś przez chwilę a resztę doby ona jest sama - byłoby... niewłaściwe. Delikatnie mówiąc.
Sama piszesz:
Kotka była bardzo apatyczna.Więc na moje oko jakby miała anemię.Miała bardzo spowolnione ruchy.
- jak można by było zostawić bez pomocy lekarza kota w takim stanie? Na dworze?
Zakładam że mówi przez Ciebie ból - na pewno ogromny. Bo innego wyjaśnienia nie znajduję i nie chcę go szukać.
Nie wiem od kiedy ona była w tym stanie.
Ale osobiście uważam że to że w końcu do niego trafiła - choć finał był zły, bardzo zły - nie jest absolutnie do rozpatrywania w kategoriach - dobrze się stało czy źle.
Sorry, nie jestem w stanie czytać że kotka ledwo chodząca, słaba, ewidentnie bardzo chora, coraz bardziej chora od pewnego czasu - powinna była zostać pozostawiona sama sobie, tylko dokarmiana - bez pomocy lekarza do samej śmierci.



Ja też uważam, że kotka miała wadę serca. Iza jest zła, bo po prostu zastanawia się, czy nie było błędem zabieranie kotki na już. Kotka po za apatią nie miała żadnych widocznych śladów choroby. Jadła, miała apetyt, chodziła, wspinała się na dach, ostrzyła pazurki itp. itd. Największą zmianą było, że z mocno dzikiego kota w wakacje teraz zmieniła się w kotkę bardziej taką oswojoną, w bardzo krótkim czasie. Kotka też zaczęła chudnąć.. Na mój widok uciekała, ale na widok Izy mruczała i pozwalała się głaskać. To właśnie dziwne zachowanie spowodowało, że Iza zaczęła kotkę obserwować. Każdy, łącznie ze mną na filmiku raczej nie widzi kota bardzo, bardzo chorego.
Kotka miała zostać u nas w domu( zakładaliśmy opcję na stałe), więc stąd wątpliwości Izy, czy nie powinna w kenelu kilka dni poobserwować i wtedy podjąć decyzję o wizycie u weta. Sama wizyta u weterynarza była konieczna i Iza tutaj nie ma wątpliwości, po to prosiła o zbiórkę na badania.
Chcieliśmy zacząć sterylki od tej kotki, jednak kotka pojechała docelowo nie na zabieg tylko na badania. Kotka nie miała rujki więc gdyby nie było możliwości wykonania zabiegu, tylko podjęte byłoby leczenie to kotka byłaby cały czas w domu.

Iza wie, że kotka prawdopodobnie nie miałaby już długiego życia, ale i tak ciągle zastanawia się, czy nie można było zrobić czegoś inaczej. W kenelu mamy Szylkę po wypadku. Jeden wet powiedział dosłownie "do uśpienia", jednak Iza pojechała z kotką do innego weta i tam okazało się, że kotka ma szanse na życie. Obecnie podnosi się na własne łapki i robi kilka kroków, nie cierpi, ma apetyt i jest zadowolona.
Iza po prostu jest taka, że ma wurzuty sumienia i myśli o tym, czy nie zrobiła źle. Natomiast nie straciła ufności do tych lekarek- zrobiła u nich przez 15 lat ponad 300 kastracji/ sterylizacji. Korzysta też z ich usług co do leczenia. Teraz jest pierwszy raz, gdy wydarzyło się coś niespodziewanego i nieoczywistego.

Damian- iza71koty

 
Posty: 1768
Od: Czw paź 31, 2019 12:51

Post » Czw lut 01, 2024 15:07 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Apatyczna-zmulona.Inna.A nie -słaniąjąca się na łapkach.Naprawdę trudno mi w tej chwili-wszystko ubrać w odpowiednie słowa.Dla mnie -nie była sobą i to wystarczyło mi -aby pogadać o tym problemie z Wetką i coś zrobić w tym kierunku.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lut 01, 2024 15:46 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Miałam kiedyś inną kotkę.Ktoś zamknął ją w piwnicy.Nie wiedziałam o tym-bo pomimo że codziennie byłam z jedzeniem i wołałam do okienka piwnicznego-kotka się nie odzywała.

Dopiero po dwóch tygodniach-kotka pokazała mi się na oczy.Potwornie wychudzona-potwornie.Wpadła mi prawie w ręce - z okienka piwnicznego.Nie mając nawet kontenerka-zaniosłam ją do domu-owiniętą kurtką.Była zagłodzona.Odkarmiłam tą kotkę.Trwało to prawie pół roku -ale była potem-silna i masywna.Mogłam ją poddać sterylizacji.Ponieważ nie czuła się w domu dobrze-była mega dzika-wróciła na wolność i żyła jeszcze ok.10 lat.



Pisałam powyżej -że w te duże mrozy-kotka mi zniknęła całkowicie na ok.2 tygodnie.Szukanie-sprawdzałam komórki-pustostany-wszystko co możliwe-w terenie w którym była.Bez efektu.Kiedy ją zobaczyłam-widziałam ze jest osłabiona i wychudzona.Ale tak się cieszyła na mój widok-że uznałam że głodowała.Potem widywałam ją już codziennie-zanosząc smakołyki-których nie dostawały inne koty.Widziałam -że jest coraz lepiej.Jest silniejsza.Je z apetytem.Przybiera nieco.Sytuacja wraca do normy.

Wydawało mi się -ze to kwestia czasu aż dojdzie do siebie.Ale kilka dni temu-niedługo przed założeniem zbiórki-ją podniosłam.Bo o dziwo-mi na to pozwoliła.I nie spodobała mi się zbytnio ta waga.Jakby znowu straciła trochę.Pomijajac już fakt-że dzika kotka nagle szukała kontaktu i podczas karmienia-ocierała mi się o nogi.Początkowo pomyślałam że może to wdzięczność ale i tak wydało mi się to dziwne.Zwłaszcza dziwne-bo robię w kotach dzikich od wielu lat i raczej nie miałam przypadku-tak nagłego oswojenia.


Dlatego postanowiłam to sprawdzić.Porozmawiałam z Wetką dwa razy-po czym napisałam prośbę o założenie zbiórki-celem badań.

Sama bym pokryła ich koszt-ale nieszczęśliwie się zdarzyło-że tuż przed tym rozchorował się -Szaruś po kastracji i musiałam tam zainwestować środki.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lut 01, 2024 17:42 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Jeśli kotka siedziała gdzieś zamknięta lub inaczej uwięziona, nie jadła a tylko coś tam piła i dzięki temu przeżyła tyle czasu - mogło dojść do bardzo zaawansowanego stłuszczenia wątroby a to po przekroczeniu pewnej granicy jest proces stale postępujący, szczególnie bez działań ochronnych i regeneracyjnych i szybko może skończyć się źle :(
W domu kotka po kilkudniowej głodówce, prawidłowo zaopiekowana, byłaby na nowo przyzwyczajana do pokarmu (dłuższa głodówka u kotów bardzo zmienia metabolizm, wiele kotów umarło obficie nakarmionych tuż po znalezieniu), dostawałaby kroplówki, pewnie ornipural etc.
U wolnożyjącej, niełapalnej kotki jest o to o wiele trudniej :(

Możliwe że na chwilę się pozbierała, odkarmiła a potem los powoli upominał się o swoje bo wątroba dużo wolniej ale nadal ulegała stłuszczeniu.
Osłabienie, bardzo spowolnione ruchy, chudnięcie, zmiana zachowania kotki, utrata lęku przed Tobą - mogły być efektem właśnie tego - zatrucia organizmu nieusuwanymi na czas metabolitami bo wątroba nie dawała już rady.
Podobnie jak brunatna, dziwna krew, możliwe że w krwi wyszła silna lipemia skoro jak piszesz coś się od siebie szybko rozdzieliło w próbówce. I narkoza była już tylko ostatnią kroplą przelewającą czarę :(
Ale bez niej - jak zbadać kotkę skoro bez sedacji walczyła? I wetka kastrująca dzikie koty (a więc raczej nie histeryzująca przy ich obsłudze) uznała że czas na przyśpienie?

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lut 01, 2024 20:12 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Również nie podejrzewam Wetki o histerię. To raczej opanowana Osoba z dużym doświadczeniem z dziczkami. Ona mi nie wspominała o wątrobie- głównie o sercu i problemach z krążeniem.

Mówiła także, że choroby serca rozwijają się u kotów-głównie w wieku 2-3 lat. Kotka ma około 3 lat.

Jeśli kotka była zamknięta-to wątpię aby miała dostęp do wody. Dzisiaj pytałam Wetkę, czy kotka była odwodniona, odparła, że nie.

Wiele lat temu miałam kotkę, która była uwięziona w piwnicy-też z całą pewnością dostępu nie miała do płynów I jak sobie przeanalizowałam- to wtedy ten okres był nieco dłuższy niż dwa tygodnie. Pomimo tego kotka całkowicie wróciła do zdrowia.


Mogę być w błędzie, ale po moich obserwacjach widzę, że genetycznie koty tutaj w okolicy są teraz dużo słabsze niż kiedyś. Tylko moje pierwsze pokolenie-które wzięłam pod opiekę-dożywało ok.18 lat. Między innymi ta kotka, o której wspomniałam.

Nie wiem też tak naprawdę co się stało, gdy kotka zaginęła. Może kotka była bardzo chora- tak, że nie była w stanie przyjść, albo przychodziła i jadła niewielkie ilości i jakoś na nogi stanęła. Chodziłam, i szukałam wiele razy. U nas teraz niedaleko jest budowa, a wkoło stoją pustostany. Pełno schronień dla kota, pełno też w ostatnim czasie zamurowanych piwnic i wejść do budynków. Kotka mogla siedzieć wystraszona gdzieś w piwnicy i jadła to co zostawiałam, a zostawiam w wielu miejscach.
Wtedy u nas był mróz. Nawaliło masę śniegu. Mam w tym terenie kilka kotów- ale też dość sporą ilość miejsc-gdzie ta kotka miałaby dostęp do świeżego -ciepłego jedzenia. To w sumie 7 miejsc, w tym trzy pod dachem-zabezpieczone przed ptactwem i dzikami.

Pytałam, czy ktoś mógł ją podtruć. Wetka odparła że raczej nie. Pytałam też, czy mogła być uczulona na skład głupiego jasia-czyli tej minimalnej dawki narkozy. Odpowiedziała -że nie pamięta, aby miała taki przypadek i raczej wina leży po stronie bardzo słabego serca, a gdyby kotka była uczulona- to zgon by nastąpił od razu. Pytałam czy mogło być coś z płucami. Odpowiedziała, że raczej nie, bo osłuchowo było ok. Ja też w domu nie słyszałam żeby jakoś ciężej oddychała.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lut 01, 2024 21:08 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Może miała Fip?

aga66

 
Posty: 6797
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Czw lut 01, 2024 21:29 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

aga66 pisze:Może miała Fip?


Chciałam się dowiedzieć co jej jest-i widzisz jak wyszło.Wetka mi powiedziała-że gdyby kotka się wybudziła -to po tygodniu czy trochę dłużej -mogłaby odczuć skutki i mogłaby odejść.Drugi dzień nie mogę jeść.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lut 01, 2024 21:53 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Blue bardzo dziękuję za Twoje posty.

Dopytam-czy jeśli są zmiany wątrobowe tak duże,o których piszesz-to czy wtedy wątroba nie jest powiększona i bardziej wyczuwalna?Bo ja dotykając kotkę-miałam dziwne uczucie- że jest całkiem pusta w środku.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lut 01, 2024 23:57 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Dokładnie tak - taka wątroba może być pomniejszona po pewnym czasie, obkurczać się. Na początku jest obrzęknięta, powiększona ale jesli kot przeżyje ten najgorszy czas po głodzeniu - po pewnym czasie może robić się coraz mniejsza.

Edit - dopisek uściślający.
Ostatnio edytowano Pt lut 02, 2024 8:00 przez Blue, łącznie edytowano 1 raz

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lut 02, 2024 7:58 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Blue pisze:Dokładnie tak - taka wątroba może być pomniejszona po pewnym czasie, obkurczać się.


Taka chora wątroba uszkodziła serce-czy poprostu-były takie zmiany w wątrobie-że kotka tak zareagowała na narkozę?Czy coś takiego może być też skutkiem podtrucia innym jedzeniem?Wykluczając-wersję tego ze kotka była gdzieś zamknięta.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lut 02, 2024 8:10 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

iza71koty pisze:Taka chora wątroba uszkodziła serce-czy poprostu-były takie zmiany w wątrobie-że kotka tak zareagowała na narkozę?Czy coś takiego może być też skutkiem podtrucia?Wykluczając-wersję tego ze kotka była gdzieś zamknięta.


Niewydolna wątroba to zatrucie całego organizmu, zaburzony jonogram - to może bardzo wpływać na pracę serca szczególnie jeśli dzieje się coś jeszcze, np. kotka ma nadczynność tarczycy czy serce chore tak czy owak.
Jeśli kotka nie była nigdzie zamknięta - to może sama się gdzieś ukryła źle się czując z jakiegokolwiek powodu i nie jadła przez kilka dni, potem się pozbierała i wróciła, osłabiona i wychudzona.

Proces stłuszczania watroby to bardzo indywidualna sprawa, ale główne znaczenie ma w niej ilość tłuszczu w organizmie kota - uogólniając, im kot ma go więcej, tym gorzej przy całkowitej głodówce.
Kot bardzo szczupły - jeśli przeżyje głodówkę, ma większe szanse wyjść z przygody z mniej uszkodzoną wątrobą niż kot który tego tłuszczyku ma trochę - a im więcej tym gorzej.

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lut 02, 2024 8:36 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Kotka była dobrze odkarmiona.Niestety.Nie bez powodu pytam o podtrucie.Miałam w tym terenie kiedyś-sporo celowych podtruć.Ostatnie dwa lata temu.Ale większość kotów-znajdywałam niestety martwe.Bo jeśli tak było-a niestety tego nie mogę teraz wykluczyć-to w takim razie tylko ta kotka musiałaby takie jedzenie zjeść.Mam w tym miejscu parę kotów.Żaden inny nie zachorował.Ale to niczego nie dowodzi-że tamte są ok.

4 lata temu jeden z kocurków-z tego terenu-odszedł mi -chyba na zawał-udar.Przyszedł do mnie na dach komórki-zobaczyłam go z okna.Poszłam z jedzeniem.Zjadł i poszedł kawałek dalej.Zawinął sie w kłębuszek jak do snu.Po dwóch godzinach patrzę-a on dalej w pozycji nie zmienionej.Najpierw zeszłam i zaczęłam go wołać.A on ani drgnie.Mówie Damian-wejdz na dach.Coś nie tak -kot nie daje znaku życia.Damian wchodzi a kot-martwy.

Mnie zastanawia jedno-bo to było z dnia na dzień.Poprzedniego dnia-kotka była normalnie.Ona miała taki zwyczaj-że wybierała sama sobie miejsce-gdzie będzie jadła.Jednego dnia jadła tam-gdzie karmie Lizę-Józia i Bubiczka.Innego na swojej starej stołówce.Czasem chodziła za mną by sprawdzić-gdzie idę-co nakładam.I ostatecznie zdecydować -gdzie chce w tym dniu jeść.


Z tego co piszesz-zaczynam mieć poważne obawy -że ta kotka została podtruta.Bo w ostatni dzień-który ja widziałam przed zaginięciem-nie wyglądała na chorą.Miała też apetyt.Następnego dnia-przy tej komórce gdzie wkładam jedzenie-zauważyłam nie swoja miskę.Była pusta.A ta kotka wcześniej sie tam kręciła-jak ja przyszłam z jedzeniem-to jeszcze tego tam nie było.Mogła zjeść.Albo coś podtrutego -albo starego-co ktoś tam zostawił.Ludzie nie mysla ze to moze zaszkodzić.W tym miejscu jest zawsze dużo mew.One mogły dokonczyć robote i dlatego innemu kotu-nic nie było.Kolejnego dnia juz kotki nie było i trwało to ok.2 tygodni zanim znowu się pojawiła-wychudzona.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lut 02, 2024 8:43 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Mogło tak być. I nawet jesli samo zatrucie nie uszkodziło wątroby lub nie było dla niej bardzo groźne, to fakt że kotka się gdzieś zaszyła i nie jadła - mógł ją dobić. Nie był to stan skrajny skoro kotka jadła i jakoś tam funkcjonowała przez ostatni czas, ale skoro chudła i była słaba - to organizm już nie dawał rady.
Ponieważ kotka nie miała zrobionych badań - nie wiadomo w jakim była stanie tak naprawdę, na pewno była chora i to mocno.
Ale co jej było - pozostanie już tajemnicą, podobnie jak to co do tego doprowadziło :(
Jednak myślę że bez badań bardzo trudno byłoby jej pomóc, możliwe że było już na to za późno a nawet jesli nie - to takie sprawy trudno leczy się w ślepo :(
Więc to jest takie zamknięte koło.
Próba pobrania krwi skończyła się źle :(
Ale bez diagnozy jak leczyć?

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lut 02, 2024 9:09 Re: Robię co tylko mogę ........ Prosimy o wsparcie.

Myślę że masz rację.Ta kotka-zmieniła swoje zachowanie-nie dlatego ze mi zaufała aż tak bardzo -ale była nieświadoma do końca z powodu zatrucia-tymi toksynami wątrobowymi.Zmyliło mnie też to- ze kiedy pojawiła się po przerwie -jadła.Nie rzuciła sie na jedzenie-bo ona sie nigdy nie rzucała.Zwykle jadła spokojnie i powolutku.Czasem przychodziła dojadać.

Tak mnie zszokowało-kiedy ja zobaczyłam-bo szukałam jej bez przerwy a i ona wyglądała na bardzo zadowoloną-że pierwsze co pomyślałam-zagłodzona.Coś się stało.Zamknięta była.Gdyby następnego dnia -było coś -co by mnie bardzo zaniepokoiło-to bym działała.Ale ona przyszła juz normalnie.Poszła jeść.I kolejnego i kolejnego dnia także.Juz drugiego dnia-wyglądała że lepiej sie czuje i jest silniejsza.

Myśle ze wiele Osób w tej sytuacji-pomyślałoby podobnie i wzięło sobie za cel -odkarmienie kotki.Moze ja błędnie to odczytałam-i wydawało mi sie że ta zmiana jej zachowania-jest ogromną radoscią-że znowu jest i możemy się widywać.


Bardzo trudne to wszystko dla mnie.Zwykle radzę sobie ze stresem.Ale nie zawsze potrafię aż tyle unieść.Czasem-bywaja przypadki-które zabieraja mi wszystkie siły.Tak jest tym razem.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 130 gości