Tak, pani śledzi losy koteczki.
Dzięki za kciuki.
zuza pisze:Ona jest niesamowita, az mi lzy polecialy. Zdrowiej kochana, zdrowiej! A zrzutke bedziemy reklamowac oczywiscie.
Tosi nie da się nie kochać zuza, to ideał i straszna przylepa.
Może w sobotę uda się zrzutkę założyć to wtedy będę prosić o udostępnianie na swoich wątkach i fb.
Dziękuję Joasiu

i każda kwota
z dopiskiem na Tosię będzie przekazana na opłaty faktur.
Pani zainteresowana Tosią ma świadomość, że chcę je razem wyadoptować.
KULAK pisze::1luvu:

, oczywiście wspomogę finansowo, zdrowiej Tosiulku
Dzięki Ula
aga66 pisze:Tosia to mała wojowniczka

Bez Ciebie Aniu nie dałaby rady....
Myślę, że gdyby nie moja determinacja to scenariusz mógłby okazać tragiczny, tak, z tym się zgadzam, ale i sama Tosia pokazała nam, że wytrzyma wszystko byle tylko o nią zawalczyć.
Wiadomo, że koteczka przeszła 3 operacje w przeciągu 4 tygodni, na łapkach i nóżkach nie było już miejsca na założenie kolejnego wenflonu, była codziennie punktowana, aby opróżnić brzuszek z wyciekającego moczu z uszkodzonego przewodu moczowego.
W piątek miała operację (tą trzecią która trwała około 4 godzin jak się dowiedziałam) gdzie ze względu na uszkodzenie moczowodu trzeba było przeszczepić moczowód do pęcherza w innym miejscu, bo preparowanie w miejscu uszkodzenia moczowodu nawet nie brano pod uwagę z powodu ryzyka niepowodzenia.
Tosia przeżyła operację choć jak pisałam wcześniej, rokowania były ostrożne i lekarz informował mnie o ryzyku niepowodzenia. Koteczka kolejny raz udowodniła, że ma wielką wolę życia a kosztami zupełnie się nie przejmuje.
Dzisiaj w lecznicy miała zrobione usg i jest wszystko na najlepszej drodze. Jest jeszcze minimalna ilość płynu w brzuszku (ta kieszeń gdzie zbierał się mocz) ale on powinien z czasem się wchłonąć, temperatura 38,8. Dostała tylko antybiotyk i jutro znowu do lecznicy na kontrolę.