Jak na razie "skaczemy" kolo niego żeby jadł troche więcej niż kilkanaście chrupek i 4 'lizy" sosu saszetkowego.
Oczy łzawią minimalnie i kichanie też ustalo (jedno kichnięcie na dobę to myślę że tragedii nie ma) ale antybiotyk pociągniemy do jutra, bo jutro idę z teksiem ( u nas jest maniusiem) do wetki na ocenę stanu zdrowia.
Kiciuś skradł nasze serca, jest tak miziasty, tak sie wtula w człowieka że serce rośnie. A rąk do głaskania dużo, bo każdy chętny.
Poza tym dziś po raz pierwszy "wycałował" sie z anią. Kajtuś nadal go unika, ale on to tak ma , z tych bojażliwych bardziej.
Ale z czasem i panowie sie dogadają.
