zabers pisze:MariaD pisze:Neigh, [...]
Jakby co - dzwoń. Nawet by pogadać.
Też tu jestem, Neigh.
Bardzo Wam dziękuję - jadę do pracy pół nocy nie spałam. Mam na przemian napady wściekłości i totalnego podłamania.
Najgorsze jest dla mnie to, ze znów mam kota - który jest bardzo chory......i tak jak z Gerardem - mogę bardzo uwierzyć, że jeszcze COŚ można zrobić. Albo się poddać. Patrzeć jak mu ropa zalewa pluca, osłabia serce.
Przemyślę. Potrzebuję paru dni, zeby nabrać dystansu. Tym którzy się nim opiekowali do tej pory pozostaje życzyć dobrego samopoczucia.
Najbardziej wkurzające wiecie co jest???? Ano to, że gdyby go odpowiednio zdiagnozowano a tak z rok/dwa temu - to kot miałby szansę. Teraz istnieje ogromne prawdopodobieństwo, ze w nosie dokonały się już spustoszenia/uszkodzenia i nawet jeśli się zdiagnozuje co tam przeszkadza ( przerośnięta przegroda, polip, ciało obce ) i nawet się je usunie kurna.......to uszkodzonego nabłonka się już odratować nie da. Przecież to sie nóż w kieszeni otwiera.
I jeszcze jedno powiem - kot jest u mnie ponad miesiąc......no dwa powiedzmy. I co? Ano wczoraj kiedy nam dr Niziołek o laryngoskopii powiedział ( Wrocław ) to nie był problem, ze ja tam nie pojadę. Problem był, ze ja nie mogę przez najbliższy miesiąc się ruszyć.
Także pitu pitu pod tytułem "bo ja nie mam dostępu do takich badań, bo mnie nie stać, bo to bo śmo" to mnie nie przekonuje.
MNIE TEŻ NIE STAĆ. Ani finansowo ani psychicznie. Ale nie wyobrażam sobie zostawienia go samemu sobie albo upchnięcia komuś jako zdrowego, który "tak ma". Szooook moi drodzy, szoook