terenia1 pisze:Mara S pisze:
Do czego służy ten rozkładany kosz materiałowy w przedsionku?
Do wrzucania posłąnek po kotach przeznaczonych do prania
Gosia napisz coś więcej o kociaku, który dziś trafił do Kociej Chatki

Oczywiście . Sprawa była załatwiana w wersji "pogotowie dla zwierząt" dlatego już nie miałam siły wczoraj o tym pisać . ok 16 30 jak tylko przyszłam do domu z pracy otrzymałam telefon rozpaczliwy od pani która jest karmicielką kotów w Będzinie.. Mówiła że dokarmiany przez nią kot drze się w niebogłosy i nie może się wysiusiać.Mówiła ,że próbowała go leczyć na własną rękę ,ale ponieważ jest inwalidką sprawa przerosła ją finansowo i już nie wie jak ma pomóc kotu . Zadzwoniłam do Ewy informując o całej sytuacji z pytaniem czy na czas gdy się zorientujemy o co chodzi kotek mógłby znaleźć miejsce w kociej chatce jeśli będzie chory - wstępnie wyraziła zgodę. Koszty leczenia wzięłam na siebie. Pojechałam po kota - okazał się pięknym , silnym kocurem w typie naszego Padre, a Pani faktycznie jest osobą poruszającą się o kuli. Miauczał żałośnie, ale pozwolił się tej Pani wziąć na ręce, i wpakowałyśmy go do transoporterka gdzie kot zaczął tak szaleć , że myślałam że go nie dowiozę do lecznicy - a jechaliśmy autobusem. Już jak jechaliśmy wyczułam , że kotek silnie śmierdzi moczem. W lecznicy kotkowi wykonano USG, wyniki są bardzo złe - kot ma zniszczone nerki a oprócz tego obok pęcherza ma guza tak wyraźniego , że nawet ja nie mając pojęcia o leczeniu go widziałam. Pobrano też wyniki krwi do analizy - komplet wyników dot. stanu zdrowia kota będzie gotowy dziś . Rokowania są złe. Po całym badaniu zawiozłam kotka do kociej chatki do boksu gdzie ma chociaż ciepło i opiekę do chwili kiedy trzeba będzie zdecydować czy ma jakiekolwiek szanse.Nie wiem czy guza da się usunąć , nie znam wyników badania krwi. To jest bardzo ładny kocurek.Cała sytuacja mnie prawdę mówiąc dobiła. Bardzo chciałam pomóc a tutaj takie wieści. Sprawa się wyjaśni w ciągu najbliższych paru dni. Na razie dostarczę dla kotka jedzenie dla nerkowców , pójdę też do lekarza. może da mu jakieś przeciw bólowe zastrzyki albo jeszcze coś. Na razie żadnych leków nie dostał. Pani nazywała kotka " Gryzoń" bo parę razy ją dziabnął. Biedak , gdyby był zdrowy mógłby sobie spokojnie mieszkać w tej piwnicy , gdzie było czysto , ciepło a kotek mieszkałał na szafkach , coś tak jak niektóre koty w kociej chatce. Ale miałam wieczór

Ostatnio edytowano Pon paź 24, 2011 22:04 przez
gosiakot, łącznie edytowano 1 raz