Nasze białaczkowce cz. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 06, 2012 21:55 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

dziękuję za inforacmację.
w poniedziałek powtórze badania krwi. Lekarz prowadzący powiedział, że hematokryt jest ok , ale porozmawiam jeszcze o tym.
wspomnę o tym badaniu w kierunku Felv ( ? )
Rysiek dostał teraz koci interferon - czekam na reakcję, mam nadzieję, że mu tylko nie zaszkodzi :(

a leczenie antybiotykami faktycznie mogło zaburzyć mu odporność , wcześneij chłopak dostawał w miarę regularnie inmunodoll ( nie pamiętam nazwy ) , teraz również go dostaje,

Zduska

 
Posty: 7
Od: Pt paź 05, 2012 16:37

Post » Sob paź 06, 2012 23:20 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

nie za wcześnie w poniedziałek?
Dopiero co robiliście . daj chwilę:)

hematokryt mieści się w granicach normy o ile pamiętam ale spada. inne labo robiło badania, prawda?

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Nie paź 07, 2012 9:27 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

ja to wiesz już na wariata, aby nic nie przeoczyć :?
ale ok, poczekam chwilkę. teraz czekam na wyniki krwi na FIP-a ( ale to dopiero będą gdzieś za 5 - 7 dni )

Tak, teraz inne laboratorium robiło badania, a dla potwierdzenia z tej samej krwi wysłanej do lab. co zajmuje się FIP-em zrobiono mi jeszcze raz pełną morfologię - tak dla potwierdzenia :)

No powiem tak, że zrobię wszytsko aby kotka zdiagnozować :kotek:
odpukać, kotkowi powrócił apetyt, mam wrażenie, że mniej smarcze, do zabaw nie ma chęci - bo w sumie prawie całe dnie przesypia, ale liczę cały czas na poprawę.

a oto Rysio kanapaowiec, zdjęcie robione jak jeszcze chłopak nie chorował :
Obrazek

Zduska

 
Posty: 7
Od: Pt paź 05, 2012 16:37

Post » Nie paź 07, 2012 17:28 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Cudny kociak,oby przestał chorować :ok:

wiolka06

 
Posty: 801
Od: Nie paź 10, 2010 19:08

Post » Nie paź 07, 2012 20:06 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Zduska, tam jest też sporo przekroczony ALT - 171 a norma to 20-107.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40413
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Śro paź 10, 2012 8:46 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Witam, niestety ale dołączyłam do właścicieli białaczkowców.
U mnie poszło od razu hurtem...wszystko wyszło na jaw kompletnie przypadkiem.

Koty żadnych kompletnie objawów. Jakoś tak mnie coś tknęło i zabrałam najmniejsza kocice do weta na kontrolna morfo i biochemie, moje wetki z rozbiegu juz standardowo test ELISA....i szok, wynik dodatni. Wyniki calkiem ok, wysoka leukocytoza.
Nastepnego dnia zabralam pozostala 4 na badania...i dramat.

Jefreyka- test + , wysoka leukozytoza
Pulpet - test dodtani, wyniki w sumie ok. leukocyty nieznacznie podwyzszone
Pasztet- test ujemny, ale leukocytoza bardzo duza
Zgredzio - test ujemny, morfo OK
Wypadek - Test ujemny morfo OK

Z miejsca kupilam spory zapas convalescenca i 10kg RC Exigenta zeby im kondycje poprawic na maxa. Zamowilam Vibragen dla dziewczyn. Dzisiaj jedziemy na pierwszy zastrzyk...stresa mam cholernego, same jakies czarne wizje i najgorsze scenariusze.
Zaczelam czytac i mam mase watpliwosci...czy dobry moment na wkroczenie z kocim interferonem? Chyba lepiej zaczac dzialac zanim beda objawy? Czy czekac az cos zacznie sie dziac?

fur

 
Posty: 24
Od: Śro paź 10, 2012 8:33

Post » Śro paź 10, 2012 9:31 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

fur pisze:Witam, niestety ale dołączyłam do właścicieli białaczkowców.
U mnie poszło od razu hurtem...wszystko wyszło na jaw kompletnie przypadkiem.

Koty żadnych kompletnie objawów. Jakoś tak mnie coś tknęło i zabrałam najmniejsza kocice do weta na kontrolna morfo i biochemie, moje wetki z rozbiegu juz standardowo test ELISA....i szok, wynik dodatni. Wyniki calkiem ok, wysoka leukocytoza.
Nastepnego dnia zabralam pozostala 4 na badania...i dramat.

Jefreyka- test + , wysoka leukozytoza
Pulpet - test dodtani, wyniki w sumie ok. leukocyty nieznacznie podwyzszone
Pasztet- test ujemny, ale leukocytoza bardzo duza
Zgredzio - test ujemny, morfo OK
Wypadek - Test ujemny morfo OK

Z miejsca kupilam spory zapas convalescenca i 10kg RC Exigenta zeby im kondycje poprawic na maxa. Zamowilam Vibragen dla dziewczyn. Dzisiaj jedziemy na pierwszy zastrzyk...stresa mam cholernego, same jakies czarne wizje i najgorsze scenariusze.
Zaczelam czytac i mam mase watpliwosci...czy dobry moment na wkroczenie z kocim interferonem? Chyba lepiej zaczac dzialac zanim beda objawy? Czy czekac az cos zacznie sie dziac?


fUR-Z TEGO WYNIKA ,ŻE PASZTET TEZ JUZ JEST ZAKAZONY,ale w fazie letentialnej...skoro ma leukocyty wysokie.Macie najprawdopodobniej wszystkie pozytywne.Ja masz wszystkie dodatnie to nie jest juz problem...Nie musisz juz kombinowac,zeby kolejne się nie zaraziły.Ja mam 20 kotów,negatywne zaszczepione sa pozytywne,więc najprawdopodobniej wszystkie sa zakazone.Wystarczy jeden kot nosiciel do stada i tak to się dzieje.Trzymaj się ...koty z białaczka moga zyc b.długo,trzeba je wzmacniac ,w pore podawac antybiotyk w razie kataru i monitorowac parametry...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro paź 10, 2012 9:36 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

fur na FeLV nie ma jednej sprawdzonej terapii, leczenia... każdy kot jest inny i każdy może inaczej reagować na to samo leczenie.
Moje dwa koty bezobjawowe są po terapii Virbagenem.
Wiem, że wiele osób odradza podawanie Virbagenu, jednak każdy właściciel wybiera swoją drogę leczenia, każdy przecież chce żeby jego zwierzę żyło jak najdłużej i jak najmniejszą liczbą objawów.
Virbagen potrzebuje czasu żeby zadziałać po to są trzy serie, dopiero po trzeciej serii lek zaczyna działać w pełni. Znam przypadki gdzie między seriami dochodziło do objawów z którym kot nie poradził sobie. Właściciele zazwyczaj wtedy obwiniają lek, jednak lek nie działał wtedy jeszcze w pełni, a objawy wcale nie muszą być wynikiem powikłań virbagenu, tylko zwykłym objawem białaczki.
U nas mało jest przypadków gdzie podaje się virbagen kotą bezobjawowym, a bo brak finansów, a że kot dobrze się czuje itd.
W USA koty jedynie się virbagenuje i ponoć są dobre efekty. Moja wetka była na sympozjum i wg statystyk w USA po leczeniu virbagenem kotu wydłuża się życie średnio 3, 4 krotnie.

Rozumiem Twoje wątpliwości, tez je miałam. jednak zrobiłam to co uważałam za słuszne. Za 9 dni minie rok jak wiem o chorobie moich chłopców. Kubuś był w stanie krytycznym, dziś śmiga jak kociak. Nie ważne ile czasu pozostało moim futrom, ważne aby ten czas był dla nich szczęśliwy.
Kontrole morfo. , biochenia, ograniczanie stresu to norma przy kocie felvkowym.
Dużo miłości i cieszenie się każdą chwilą :ok:


edit: literówka
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Śro paź 10, 2012 9:41 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Miraclle pisze:fur na FeLV nie ma jednej sprawdzonej terapii, leczenia... każdy kot jest inny i każdy może inaczej reagować na to samo leczenie.
Moje dwa koty bezobjawowe są po terapii Virbagenem.
Wiem, że wiele osób odradza podawanie Virbagenu, jednak każdy właściciel wybiera swoją drogę leczenia, każdy przecież chce żeby jego zwierzę żyło jak najdłużej i jak najmniejszą liczbą objawów.
Virbagen potrzebuje czasu żeby zadziałać po to są trzy serie, dopiero po trzeciej serii lek zaczyna działać w pełni. Znam przypadki gdzie między seriami dochodziło do objawów z którym kot nie poradził sobie. Właściciele zazwyczaj wtedy obwiniają lek, jednak lek nie działał wtedy jeszcze w pełni, a objawy wcale nie muszą być wynikiem powikłań virbagenu, tylko zwykłym objawem białaczki.
U nas mało jest przypadków gdzie podaje się virbagen kotą bezobjawowym, a bo brak finansów, a że kot dobrze się czuje itd.
W USA koty jedynie się virbagenuje i ponoć są dobre efekty. Moja wetka była na sympozjum i wg statystyk w USA po leczeniu virbagenem kotu wydłuża się życie średnio 3, 4 krotnie.

Rozumiem Twoje wątpliwości, tez je miałam. jednak zrobiłam to co uważałam za słuszne. Za 9 dni minie rok jak wiem o chorobie moich chłopców. Kubuś był w stanie krytycznym, dziś śmiga jak kociak. Nie ważne ile czasu pozostało moim futrom, ważne aby ten czas był dla nich szczęśliwy.
Kontrole morfo. , biochenia, ograniczanie stresu to norma przy kocie felvkowym.
Dużo miłości i cieszenie się każdą chwilą :ok:


edit: literówka

Ładnie napisane :ok:

lidka02

 
Posty: 15914
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Śro paź 10, 2012 9:57 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

BOZENAZWISNIEWA pisze:
fUR-Z TEGO WYNIKA ,ŻE PASZTET TEZ JUZ JEST ZAKAZONY,ale w fazie letentialnej...skoro ma leukocyty wysokie.Macie najprawdopodobniej wszystkie pozytywne.Ja masz wszystkie dodatnie to nie jest juz problem...Nie musisz juz kombinowac,zeby kolejne się nie zaraziły.Ja mam 20 kotów,negatywne zaszczepione sa pozytywne,więc najprawdopodobniej wszystkie sa zakazone.Wystarczy jeden kot nosiciel do stada i tak to się dzieje.Trzymaj się ...koty z białaczka moga zyc b.długo,trzeba je wzmacniac ,w pore podawac antybiotyk w razie kataru i monitorowac parametry...


Tak, Pasztecia tez jedzie na interferon dzisiaj razem z Pulpetem i Jefreyka. Wypadkowi i Zgredowi sie upiekło narazie.
Najgorsze pierwsze dni po diagnozie, człowiek miał w głowie tysiące myśli...teraz jakoś to przetrawiłam wstępnie.
Wypcia i Zgreda za 2 mies przebadam ponownie i zobaczymy czy w wynikach będzie jakaś zmiana. Cisze się ze teraz nic nie wyszło bo finansowo 5 kotów na interferon wrzucić...bolesne. Możliwość izolacji mam, i izoluje narazie te dwa od reszty...chociaż nie wiem czy chcemy w takiej izolacji trwać. Kociate tez nie są zadowolone z takiego obrotu spraw.
Czytałam ze inaczej podaje sie interferon kociatym bezobjawowym i tym juz z widocznymi objawami choroby...ale nie mogę tego znaleźć, a chciałam sobie porównać z propozycja moich wetek.
Boje sie tych objawów po podaniu interferonu, na wszelki wypadek posiedzę jakieś dwie godzinki po zastrzykach w klinice. Jeśli będą dobrze reagować to kolejne będę podawać już w domu żeby zaoszczędzić stresu zwierzakom.

To wyniki Jefreyki, tej z dodatnim testem:

https://lh4.googleusercontent.com/-NgRN ... an0014.jpg

Paszteta i Pulpeta dzisiaj wydrukuje w klinice i tez wrzucę...może ktoś coś ciekawego wyczyta ehh

Jak dobrze ze jest taki watek...dzieki za slowa otuchy. Poddac sie nie poddamy, zalamywac sie nie bedziemy....trzeba zyc i cieszyc sie kazda chwila, tak jak Miraclle napisala.

fur

 
Posty: 24
Od: Śro paź 10, 2012 8:33

Post » Śro paź 10, 2012 10:56 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Dla bezobjawowych kotów stosuje się inny schemat, tylko 3 zastrzyki Virbagenu Omega.
Im szybciej białaczka wykryta i organiznm wspomagany w tej walce, tym szanse większe może i na pokonanie wirusa. :ok:

Tak dla przypomnienia.
galla pisze:
vadee pisze:juz nie pamietam dokladnie, jak to było z kocim interferonem, ale wydaje mi sie, ze podawalo sie go 5 dni codziennie, a potem ok tydzien przerwy i kilka takich serii.

a ludzki podaje się w cyklach:
7 dni po 1 ml
7 dni przerwy
7 dni po 1 ml
7 dni przerwy
7 dni po 1 ml
21 dni przerwy

:)

Interferon koci podaje się przez 5 kolejnych dni, w trzech seriach rozpoczynających się w dniach: 0, 14 i 60. To jest schemat dla kota z objawami, schemat dla bezobjawowych nosicieli podany jest gdzieś w wątku białaczkowym, nie pamiętam teraz dokładnie, jak wygląda, trzeba by poszukać. Podawana dawka to 1 milion jednostek (MU) na kg masy ciała kota.
Cena: od 250 zł za ampułkę 10 MU wzwyż. 250 zł to minimum, tyle mniej więcej kosztuje w hurtowni.
Koszt pełnej kuracji na kota ważącego 5 kg:
potrzeba 5 MU na jedną dawkę, czyli na serię 5x5=25 MU. Na 3 serie - 75 MU. W jednej ampułce jest 10 MU, czyli na całą kurację potrzeba 7,5 ampułki. Licząc 250 zł za ampułkę 10 MU koszt pełnej kuracji wynosi 1875 zł za kota o wadze 5 kg.

Interferon ludzki podaje się dopyszcznie, na ogół w schemacie: 7 dni podawania/7 dni przerwy, nawet przez wiele miesięcy. Stosowana dawka to najczęściej 30 jednostek interferonu dziennie, obecnie stosuje się też dawkę nieco wyższą, wynoszącą 100 jednostek. Taki schemat podawania pozwala zminimalizować ryzyko wytworzenia przeciwciał lub znacznie opóźnić ich wytwarzanie.

bozennak pisze:Poczytaj: http://www.wibrysek.com.pl/bialaczka.html
niech to! Nosiciel, zarażający, długoletni brak objawów, co to jest?

Tak, tak to często wygląda w przypadku białaczki zakaźnej.
Kot ma wirusa w fazie wiremii (czyli jest obecny we krwi), sam nie choruje, ale zaraża inne koty, bo wirus jest we krwi i innych wydzielinach ciała. I tak może pozostawać wiele lat.
Podobnie jest np. z wirusem HIV u ludzi. Są osoby, które są nosicielami, mogą zarażać, ale same nie chorują. Jeśli chorują, to mają AIDS. Natomiast sama obecność wirusa HIV we krwi nie oznacza, że ktoś jest chory na AIDS. U kotów podobnie jest również z wirusem FIV. Kot może być nosicielem, albo chorować, czyli mieć FAIDS.
Z białaczką dodatkowo jest tak, że wirus może umiejscowić się w szpiku i jednocześnie zostać zwalczony we krwi. Wtedy mamy do czynienia z tzw. fazą latentną, czyli: wirusa nie ma we krwi, więc kot nie zaraża, ale wirus jest w szpiku i w każdej chwili może do krwi przejść.

bozennak pisze:gdyby wszyscy tak się bali jak zaleca ta stronka - nikt by żadnego kota nie przygarnął z podwórka, ze strachu, że może być chory ...tfuj!
Nie dajmy się zwariować.

Nie dajmy.
Ale pamiętajmy, że to poważna i na ogół śmiertelna choroba. Niestety. Takie są realia.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40413
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Śro paź 10, 2012 14:12 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Dziewczyny juz po pierwszym zastrzyku, posiedziałam godzinkę w klinice dla pewności ze nic sie nie wydarzy. Narazie zachowują sie normalnie.
Moje wetki proponują 3 serie po 5 zastrzyków.
Dodatkowo wzięłam Beta Glukan w kapsulkach.

fur

 
Posty: 24
Od: Śro paź 10, 2012 8:33

Post » Śro paź 10, 2012 14:31 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Producent zaleca 3 serie po 5 zastrzyków. Moje bezobjawowe też tak dostały.
Pierwszy zastrzyk. pierwszej serii liczony jest jako dzień 0 (0, 1 , 2, 3, 4). druga seria zaczyna się dnia 14 (14, 15, 16, 17, 18,), trzecia ostatnia dnia 60 (60, 61, 62, 63, 64).
Moja nie zostawały w klinice po zastrzyku, nie chciałam chłopców narażać na dodatkowy stres.
Objawy hmmm ospałość, spały zwinięte w kulkę ok 2 - 3 h. Przykrywałam kocykiem i zostawiałam w spokoju. Jednak te objawy występowały jedynie po pierwszych dwóch zastrzykach każdej z serii.
Kubuś raz miał luźniejszą koopkę, czasem tracił apetyt. Tofi jedynie był ospały.
Izolacja wskazana jeżeli masz w planie testować ponownie. Po co testować kota virbagenowego który ma cały czas kontakt z wirusem.
Izolacja też nie zawsze służy stadu.
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Śro paź 10, 2012 14:38 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Trzymam :ok:

lidka02

 
Posty: 15914
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Śro paź 10, 2012 16:05 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Miraclle pisze:Producent zaleca 3 serie po 5 zastrzyków. Moje bezobjawowe też tak dostały.
Pierwszy zastrzyk. pierwszej serii liczony jest jako dzień 0 (0, 1 , 2, 3, 4). druga seria zaczyna się dnia 14 (14, 15, 16, 17, 18,), trzecia ostatnia dnia 60 (60, 61, 62, 63, 64).
Moja nie zostawały w klinice po zastrzyku, nie chciałam chłopców narażać na dodatkowy stres.
Objawy hmmm ospałość, spały zwinięte w kulkę ok 2 - 3 h. Przykrywałam kocykiem i zostawiałam w spokoju. Jednak te objawy występowały jedynie po pierwszych dwóch zastrzykach każdej z serii.
Kubuś raz miał luźniejszą koopkę, czasem tracił apetyt. Tofi jedynie był ospały.
Izolacja wskazana jeżeli masz w planie testować ponownie. Po co testować kota virbagenowego który ma cały czas kontakt z wirusem.
Izolacja też nie zawsze służy stadu.


Co do izolacji to miałam masę wątpliwości. najpierw odizolowałam Jef , jako pierwszą przebadaną i pozytywną. Źle jej to nie zrobiło bo Pasztet z Pulpetem od czasu do czasu małą (dziecko z kazirodczego związku, skarłowaciała, wygląda jak 6 mies kociak) terroryzują. Jak sie okazało ze Pulpet i Pasztet (siostry miotowe) tez dodatnie to sie lekko podłamałam. Wetki powiedziały ze dobrze te pozytywne od siebie tez oddzielić, ale w tym przypadku to najgorsza rzecz jaką mogłabym zrobić. Okropnie sa zżyte ze sobą i każda rozłąka źle na nie wpływa. Nawet jeśli jedna by była zarażona a druga nie to na izolacje bym się nie zgodziła. Wpadek i Zgredzio...im to właściwie wszystko jest obojętne byle jeść dali i pomiziali....jak to faceci.

Jak często powinno sie powtarzać kuracje Virbagenem? Raz w roku, dwa razy?
TZ dopiero dzisiaj sie dowiedział jakie to koszty...mało biedak na zawal nie zszedł. Nie dziwie sie ze ludzie nie chętnie sie decydują na ten interferon..koszty koszmarne 8O

fur

 
Posty: 24
Od: Śro paź 10, 2012 8:33

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Maniek19, puszatek i 1425 gości